W najnowszym numerze...

×

Wiadomość

Failed loading XML...

Recenzje

Zaczynam się czuć recenzentką towarzyszącą; towarzyszącą serii Białe kruki, czarne owce – bo oto kolejna pozycja z tejże: Piotr Gajda i jego Śruba Archimedesa. O tych książkach jednak nie można nie pisać; są ważne, dobre i nagradzane. A o tej konkretnej książce nie mogę nie napisać ja, należy bowiem ona do pewnego typu poezji, który zdecydowanie mi odpowiada. To twórczość wymagająca, angażująca intelekt, trudna, bardzo mocno intertekstualna, oczekująca konkretnego czytelnika – skupionego, wytrwałego, pogodzonego ze swoją niewiedzą. To wiersze poszerzające horyzonty, zmuszające do poszukiwań, do udzielania konkretnych odpowiedzi. Błyskotliwe, zgrabne – tak, ale niebędące kolorowymi wydmuszkami. Mogłabym podpisać się wszystkimi kończynami pod niezwykle trafnym komentarzem Edwarda Pasewicza: Ilość zabawnych i ilość ważnych pytań, jaka się pojawiła w tej książce, sprawiła, że czytając, miałem ogromną frajdę obcowania z żywą, pulsującą wyobraźnią. Dajmy się zatem wkręcić Śrubie Archimedesa i zobaczmy, co pulsuje głęboko pod powierzchnią okładki.

Miron Białoszewski w tekście Mówienie o pisaniu (cytuję za: Miron Białoszewski, Proza stojąca, proza lecąca, Państwowy Instytut Wydawniczy, Warszawa 2015, s. 380) zasygnalizował:

Zaczęło się wszystko od mówienia, a nie od pisania. Chociaż niektórzy ludzie czy ludy miały podane do wierzenia, że zaczęło się od pisma – z nieba – od Boga – nawet że jest oryginał pisma, ten prawdziwy, jedyny – tam w niebie. I dziś niektórzy uważają jeszcze, że to, co napisane, to prawdziwe. Nawet w gazecie. Ale to dlatego (tamta wiara w ów oryginał), że pisania było malutko. Co pisane, było święte, bo samo pisanie było święte, ze swojej rzadkości.

Najnowszy, drugi (po Horyzoncie zdarzeń z 2014 roku, wznowionym w 2015 roku) w dorobku poetyckim tomik Mirosława Mrozka Odpowiedź retoryczna zawiera 36 tekstów przynoszących obraz zmagania się autora z filozofią porastającą rzeczy i rzeczywistość, jednakże owa filozofia ujawnia cechę dostrzegalności jedynie dla otwartych, czyli niekonwencjonalnych umysłów. Tytuł, jak na taki rozum przystało, ustala nowe proporcje i odległości między definicją a przedmiotem; w mowie funkcjonuje zwrot „pytanie retoryczne” (pytanie niewymagające odpowiedzi, znane a priori), ale zamiana jednego słowa wprowadza zamęt skojarzeniowy, bo czy „odpowiedź retoryczna” to odpowiedź, która nie potrzebuje pytania, żeby prawdziwie zaistniała?

Tegoroczne Miasto Poezji już jakiś czas temu przeszło do historii, ale złożyło się tak, że w swoich wakacyjnych podróżach na kilka dni zawitałam do Lublina. Z tej okazji sięgnęłam do najnowszej publikacji z serii Poeci Lublina, towarzyszącej Miastu Poezji, wydanej – jak zwykle przepięknie – przez Ośrodek „Brama Grodzka – Teatr NN”. Tym razem Lublin reprezentuje Małgorzata Skałbania i jej Ćwirko. Tytułowe Ćwirko to nazwisko najbliższej przyjaciółki poetki, której dedykowana jest książka. Wszelkie ptasie skojarzenia są tu jak najbardziej na miejscu (w tomiku znajdziemy m.in. wiersz z ptasiego punktu widzenia), choć poszukiwanie wyraźnych śladów tego tropu raczej sprowadzi nas na manowce. A co nas na te manowce nie sprowadzi? Odpowiedź na to pytanie nie jest zbyt prosta. W wątkach i motywach łatwo pobłądzić, dać się wyprowadzić w pole, ale nawet manowce w Ćwirko należą do gatunku tych cudnych.

Na temat tej książki pojawiło się naprawdę sporo komentarzy. Głos zabierał zarówno autor, jak i wielu recenzentów, krytyków, czytelników. Zdaje się, że dużo już powiedziano, wiele tropów zostało zdeszyfrowanych, wiele kodów zdekodowanych, wiele aluzji zinterpretowanych. Zwięzłość tekstów składających się na tę publikację, ich osadzenie w historii i kulturze oraz operowanie językiem potocznym, unikającym raczej piętrzenia metafor, skutkuje czytelnością i przystępnością. A mowa o Namiestniku Grzegorza Wróblewskiego.