Do pary Grzegorzowi Kwiatkowskiemu daję na zimne dni autora debiutującego – Przemysława Suchaneckiego. Obu poetów łączy skłonność do mikroobserwacji i pokazywania w wierszach pozornie mało znaczących detali, choć w utworach Suchaneckiego jest nieco mniej mroku i pojawiają się nad wyraz liryczne frazy w rodzaju „Świt uwiódł mnie i zostawił”, których na próżno szukać by u Kwiatkowskiego.
Jednym słowem Przemysław Suchanecki jest poetą dobrze rokującym i na pewno wartym obserwacji.
Polecam.
Paweł Podlipniak
Przemysław Suchanecki (ur.1992 w Szczecinie) – poeta, studiował prawo na Uniwersytecie Szczecińskim, obecnie – filozofię na Uniwersytecie Jagiellońskim. Finalista konkursu „Połów” w roku 2015. Publikował m.in. w „2miesięczniku” i „Opcjach”. Mieszka w Krakowie.
Barok
Mogę zapisać spoconą sierść konia, kreślących figury,
figury kreślących i wbijanie gwoździa, członki informacji,
raz tylko, w cieniu głośnej partykuły, językiem bez złudzeń
na kartkę, którą zaraz zrzucę z wrzasku, w głębokość mandali.
Dar
Świeżo podlane grubosze, ich pojedyncze liście pod donicą,
te jeszcze zielone, którym pomogłem spaść
i te zbrązowiałe, które spadły same.
Ale miałem o książkach. Udały się.
Pisaliśmy je z myślą o tobie,
często mam to z tyłu głowy, ale wciąż
uciekałem myślami do tych roślin na parapecie
i nie mogłem utwierdzić cię w domysłach.
Pokoje
Dać tu jakieś postaci, zrobić z tego mit.
Blok w ciemności świeci, zaraz gaśnie.
Łowcy przygód we wszystkich mieszkaniach
Płoną stosy nut, ryczą zwierzęta ze strun.
Krater wybity w poduszce, pusty plecak.
Między ścianami krąży kurz i minerały.
* * *
Wyrzucam skórki, pestki, szypułki daleko za mowę.
Mija miesiąc i wymykasz się kochaniu.
Mogłeś się nie oglądać, spałeś tak słodko.
Marzyłeś o czasie bez kary i kłamstwie z butelką wina.
Ja mam skręcony kark i masę długów.
Koszula nie mieści się w kadrze, a ja w niej,
wciąż coraz mniej.
* * *
Świt uwiódł mnie i zostawił,
drobinki błota kazały obrać którąś z opcji,
ja nie pisałem się na żadną,
chciałem tylko trochę zjeść.
Rozkładałem się i na powrót składałem
w rozwleczoną całość. A może rozwiniętą,
lubimy tak mówić w przypływie, tonąc w nim.
Wciąż nie odnaleziono
Wciąż nie odnaleziono słodyczy i fali rozpędu
jak w mieszkaniach niezajętych przez dziadka,
przestronniejszych, mieszczących więcej milczenia.
Blat jest zmacerowany, coś po nim chodzi.
Wszędzie, gdzie nie spojrzę, widzę nierówność.
Rozpoznanie
Podczas rozpoznania płacimy kaucję.
Spełniło się marzenie o lepszej postaci.
Długo by przemierzać te puste pokoje,
zanim znalazłoby się całe kiedyś,
zebrało w jedno miejsce, poukładało w kartonach.
Złudzenie, że dopiero wtedy
możliwe będzie wyjście z.
* * *
Wiało pod powstańczym kaskiem,
na rubieżach wzeszło kolejne słońce.
Wybuchły pąki, nastał wielki zapach
i jasna nić pragnienia.
Brutalna muzyka w kołysce, koszenie traw
– nie warto się trudzić.
Magnolie
Magnolie kwitną nawet, gdy nikt nie patrzy.
Tak powiedział mi szum
wyłuskany sponad zmarnowania.
Od skaleczenia nie minęło wiele czasu,
na tym miejscu nie wyrosną już włosy, które znałem
– tak jest zawsze, gdy coś powraca w różnicy.
Motyw: sadzenie magnolii w odpowiednim miejscu,
takim, w którym będzie uwodzącą sztuczką
albo gdzie zakwitnie, gdy nikt nie będzie patrzył.
Porządek ruchu
Spalona skóra pokazuje, że nie byliście gotowi
na porządek ruchu. Wręczyliście sobie nagrody
za najpiękniejszy most, był bankiet,
była tęsknota, otwarta jak róg skrzyżowania,
a zaraz potem - huk i wrzask.
Dopadł was porządek ruchu
– dwojenie się torów, trojenie się serc.
Aktualny numer - Strona główna |
Powrót do poprzedniej strony |
© 2010-2019 Stowarzyszenie Salon Literacki.
Kopiowanie treści zawartych w serwisie wyłącznie za zgodą Redakcji i podaniem źródła pod cytowanym fragmentem, w przypadku portali internetowych - linkiem do serwisu salonliteracki.pl.