W najnowszym numerze...

×

Wiadomość

Failed loading XML...

Muzea literackie

Zapraszamy na spacer szlakiem muzeów związanych z historią literatury i jej znanymi postaciami. Oprowadzać nas będzie Dorota Ryst.

 

Tym razem chciałabym namówić was do odwiedzenia miejsca, które tylko trochę jest muzeum i tylko trochę literackim. Ale znajduje się w pobliżu wakacyjnych szlaków. Mowa o Izbie pamięci Wincentego Pola na Wyspie Sobieszewskiej (w obrębie Gdańska). Już sama geneza izby jest ciekawa – została założona w roku 1974 z inicjatywy Komisji Krajoznawczej ZW PTTK w Gdańsku Sobieszewie. W działaniach brał też udział Komitet Osiedlowy w Sobieszewie oraz lokalna Szkoła Podstawowa nr 87, która stanowiła pierwszą siedzibę Izby.

Zakopane... Kiedy słyszę tę nazwę, to poza górami i nartami, w mojej głowie pojawiają się nazwiska twórców związanych z tym magicznym miejscem. Bo też artyści ciągnęli do „rowu pod Tatrami” (jak to złośliwie nazwał jeden z nich, Rafał Malczewski) już od końca XIX wieku. Nic dziwnego, że znajdziemy tu wiele śladów po nich. Nie zabrakło więc i muzeów biograficznych znanych literatów. Wcześniej pisałam o Kasprowiczowskiej Harendzie, dziś o Muzeum Kornela Makuszyńskiego. Mieści się ono w willi "Opolanka", gdzie państwo Makuszyńscy mieszkali w czasie niemal corocznych letnich i zimowych pobytów w Zakopanem, a po drugiej wojnie osiedlili się na stałe.

Muzeum Haliny Poświatowskiej. fot. Dorota Ryst

Są talerze, ale nie ma apetytu.
[W. Szymborska, Muzeum]

Czy stworzenie ciekawego muzeum biograficznego jest aż tak wielką sztuką? Po wizycie w Częstochowie, w „Domu Poezji”, jak szumnie głosi wypłowiały już nieco szyld, dochodzę do wniosku, że tak. A wydawałoby się, że skoro jest do dyspozycji miejsce, w którym żyła poetka, są oryginalne fotografie, dokumenty to powinno być w miarę prosto. Okazuje się, że potrzebny jest do tego pomysł, może trochę chęci wyjścia poza utarty schemat, może trochę odwagi. Muzeum Haliny Poświatowskiej zostało otwarte dla zwiedzających zaledwie 8 lat temu, 9 maja 2007 r., czyli 3 lata po Muzeum Powstania Warszawskiego (2004), czy rok po Muzeum Browaru Żywiec (2006). I nie mówcie mi, że to wyłącznie kwestia finansów, zwłaszcza, że znacznie ciekawsze jest chociażby niewielkie multimedialne muzeum – Galeria Lokalnej Historii w Osadzie Kresowej w Baszni, niedaleko Lubaczowa... Że powstało za unijne pieniądze? A kto broni Częstochowie powalczyć o stosowny grant?

Co można robić w uzdrowisku? Kiedy już zażyjemy zabiegów leczniczych, napijemy się wody ze zdrojów, warto rozejrzeć się po okolicy. A nuż znajdzie się coś interesującego? Może jakieś szlaki literackie? Przecież pisarze zawsze lubili bywać „u wód”. Dziś namawiam do wizyty w Nałęczowie. W tym malowniczym kurorcie mamy aż dwa muzea literackie. Różniące się charakterem, ale oba klimatyczne, choć niewielkie.

Chodząc po Parku Zdrojowym zapewne trafimy do Pałacu Małachowskich. Przed wejściem na ławeczce siedzi sobie Bolesław Prus – w meloniku, z dobrotliwym uśmiechem. Można usiąść obok niego i spokojnie podumać. Oczywiście, o ile nie ma akurat tłumu chcącego zrobić sobie zdjęcie z autorem Faraona. W samym pałacu, na parterze, w dwóch pomieszczeniach zgromadzono pamiątki po pisarzu. Dlaczego tu właśnie?

Dziś chciałabym namawiać do pójścia do muzeum, które ostatnio przeżywało lata „chude”. Władysław Broniewski był hołubiony w czasach komunistycznych i z tego powodu spychany w zapomnienie po roku 1989. Warto wybrać się na ulicę J. Dąbrowskiego 51 w Warszawie choćby po to, by poszukać prawdziwej twarzy Broniewskiego – poety wyjątkowo tragicznego. Wiele faktów w jego życiorysie nie pasuje do przyklejonej mu po wojnie etykietki „piewcy rewolucji” – walka w wojnie polsko-bolszewickiej (był oficerem, kawalerem orderu Virtuti Militari), pobyt w radzieckich więzieniach, wiersze o grobach smoleńskich i o tym, że Związek Radziecki nie jest najlepszym ze światów...