W najnowszym numerze...

×

Wiadomość

Failed loading XML...
Radosław Kobierski

Po wakacjach restartujemy salonowe „Prezentacje” mocnym akcentem - absolutnie przed­premierowymi wierszami Radosława Kobierskiego z nowego tomiku „Ochra”, który ukaże się dopiero w 2017 roku nakładem Fundacji im. Tymoteusza Karpowicza.

Ponieważ wszystko, co mógłbym napisać o poezji Radka, jest zbędnym truizmem, to od razu gorąco zapraszam do lektury. Oj warto!
Paweł Podlipniak

 


 

Radosław Kobierski (ur. 1971 r.) poeta, prozaik, fotograf. Opublikował tomy wierszy: Niedogony (1997), Rzeź winiątek (1999), We dwójkę płyną umarli (2002), Południe (2004), Lacrimosa (2008. Nominacja do nagrody Literackiej Gdynia), Drugie ja (Wyd. WBCiAK 2011, nominacja do Śląskiego Wawrzynu Literackiego i Silesiusa), powieści: Harar (2005) i Ziemia Nod (2010. Nagroda TVP Kultura „Gwarancja Kultury” za rok 2011, Nominacje do Nagrody Literackiej Gdynia i Literackiej Nagrody Europy Środkowej Angelus). Wiersze i proza tłumaczone były na czeski, węgierski, włoski i angielski. Mieszka w Mysłowicach.

 


 

Ćwiczenia z Reznikoffa

Robotnicy rozbierający dym
Wyjęli ogień, drzwi i gazety
Prowadzące znów do pustego pokoju,
W którym siedzi mężczyzna
I właśnie podejmuje decyzję o spaleniu.

 

Last Robots

Hommage a Xu Lizhi

Wędrowaliśmy wzdłuż torowiska,
Do miejsca zwanego Miastem.

Do miasta zwanego Miejscem
(seksowny PR, chirurgiczna biel).

Urodziliśmy się już z tymi torami.
Każdy ma wewnątrz żelazną szynę,

Dzięki której stoi prosto przy assembly line.
Zmontowali mnie w roku Tiananmen

(Człowiek z zakupami, tank man,
Dwa metry dalej nieskończone Chiny).

Nie żebym przywiązywał do tego wagę.
Ale znamienne, że biali ludzie z Miejsca

Założyli kraty w oknach
I ogłosili spadek liczby samobójstw.

A wy już wiecie, że jeśli istnieje piekło,
To wtedy, gdy jest ironią, właśnie teraz,

Kiedy czytacie mój wiersz na swoim ajfonie,
(Złożyłem go w białych rękawiczkach, śpiąc na stojąco).

 

Jeszcze raz o gender

W końcu stajemy się tylko tym,
Co sobie założyliśmy na swój temat.
Powiedziałaś, „pewnego dnia stanę się koanem”,
I teraz nikt nie potrafi cię rozwiązać.
My jest tu mylne, druga część tego tandemu
Nie założyła sobie, że jej nie ma. Przyszło
Z zewnątrz. Wcześniej chyba były sygnały:
Furtkę do dawna otwierał i zamykał wiatr.
Nadchodziły mejle, które znały całą prawdę:
„bones71 stop hidding your teeth” itd.
A w 98 – mym, wydawało się mu, że znacząco
Nic nie powiedział o poezji. Zdaje się,
Że wycięli również to milczenie
(niekoniecznie w tej kolejności).
Naprawdę nie wiesz, jak to jest,
Kupić marynarkę z atrapami kieszeni.
To jest gorsze niż nierozwiązany koan w stylu
Jaki jest dźwięk jednej klaszczącej dłoni?
Albo: dlaczego klaszczące dłonie nie wydają
Dźwięku? Otóż facet, któremu przeszkadza,
Że nie może włożyć rąk do kieszeni,
Klaszcze właśnie w taki sposób.

 

Jeden wers z Pesoi

Teoria iskry czyli ślad jakiegoś światła,
A co można robić ze śladem, jeśli nie przymierzać?
Walizki spakowane, ruchome dno,
Chciałbym być jak światło led, jak reklama Camaieu,
Prawie bez pigmentu i historii.
A cały czas pamiętam, że nie wolno mi
Oddalać się od domu. Żeby ten, który zostaje,
Nie musiał rozumieć, czym jest bezsilność.
Co można robić ze światłem, jeśli nie gasić?
Żelazo „krzyczy” kiedy wpada do czarnej dziury.
Czarne dziury są pełne voyager golden records.
Wczoraj widziałem bezdomnego na ulicy
Gadał sam do siebie i pluł krwią.
Chciałbym, żeby następnym razem to on
Reprezentował Ziemię.

 

O tym co jest wewnątrz, wiemy tylko z twarzy
zwierzęcia

Ciemność nic nie kosztuje, masz ją za darmo.
Wygląda to wszystko jak zimny, porzucony sklep
Z przedwojennego, niemego filmu.
Spojrzenie z dna oceanu na wzburzoną powierzchnię.
Albo materiał przesłany przez Curiosity.
Tysiąc dni na Marsie czy jakoś tak.

Nie mówiłem, że zobaczysz tam pałac
Lub chociażby świątynię. Niestety,
Wszystko co cię utrzymuje przy życiu,
Przypomina koszmar klasy ce: nieforemny
Trójkąt wątroby, nerka – niczym embrion

Dryfujący w toni, pęcherz, nieobudzona macica.
Czuję się jak ojciec Heaneya: Na Boga, stary
Umiał obracać łopatą, docierając niżej, gdzie dobry torf.
Kiedy wracamy, ty – czując jeszcze zimny żel
Na brzuchu, ja – mnąc papier zapisany uwagami,

Mówisz nagle: przemaluj mój różowy pokój na niebiesko.
Już więcej nie chcę być księżniczką.

 

Aktualny numer - Strona główna

Powrót do poprzedniej strony


© 2010-2019 Stowarzyszenie Salon Literacki.
Kopiowanie treści zawartych w serwisie wyłącznie za zgodą Redakcji i podaniem źródła pod cytowanym fragmentem, w przypadku portali internetowych - linkiem do serwisu salonliteracki.pl.