W najnowszym numerze...

×

Wiadomość

Failed loading XML...

28 maja w ramach cyklu Recitale Mistrzowskie, w sali koncertowej Narodowej Orkiestry Symfonicznej Polskiego Radia w Katowicach, wystąpili Emmanuel Pahud (flet) i Éric Le Sage (fortepian).

Emmanuel Pahud jest francusko-szwajcarskim flecistą, uznawanym obecnie za jednego za najwybitniejszych wirtuozów na świecie. Absolwent Konserwatorium Paryskiego, laureat najwyższych nagród w konkursach muzycznych w Duino, Kobe, Genewie. W wieku 22 lat został pierwszym flecistą Filharmonii Berlińskiej (którą wówczas dyrygował Claudio Abbado); stanowisko to piastuje do dziś. Na swoim koncie ma koncerty w najważniejszych salach koncertowych świata. Poza występami solowymi, koncertuje także jako kameralista, wraz z członkami formacji LesVentsFrançais. Nagrywa dla EMI/Warner Classics – jego dyskografia obejmuje ponad 25 albumów, które cieszą się uznaniem krytyków i zdobywają wiele prestiżowych nagród. Emmanuel Pahud jest członkiem honorowym RoyalAcademy of Music oraz Ambasadorem Unicef.

Éric Le Sageto światowej klasy artystą, uznawany za jednego z wiodących pianistów swojej generacji. Laureat wielu prestiżowych nagród. Już w wieku 20 lat został okrzyknięty przez Financial Times „wyjątkowym spadkobiercą francuskiej tradycji pianistyki Schumanna”, a w późniejszych latach nagrał komplet dzieł fortepianowych tego kompozytora, które odniosły ogromny sukces i zostały uznane za „interpretacyjny punkt odniesienia w historii schumannowskiej fonografii”. Od wielu lat współpracuje z Emmanuelem Pahud, z którym wspólnie występują na całym świecie, a bilety na ich koncerty sprzedają się w błyskawicznym tempie.

Koncert w Katowicach rozpoczął się Sonatą C-dur na fortepian i skrzypce KV 296 (1778) – Allegro vivace; Andante sostenuto; Rondeau. Allegro – Wolfganga Amadeusza Mozarta, w opracowaniu na flet i fortepian, autorstwa Emmanuela Pahud. Flet w klasycznej odsłonie – przejrzysta forma sonatowa, bogata w przepiękne mozartowskie figuracje, które przeniesione ze skrzypiec, brzmiały równie doskonale w wykonaniu francuskiego wirtuoza. Wygrane z mistrzowską precyzją, lecz nienachalnie, cieszyły ucho. Po drugiej, spokojnej części, nastąpiła trzecia – szybkie rondo, będące kwintesencją stylu klasycznego. Warto także wspomnieć o kunszcie pianistycznym Érica Le Sage, bowiem należą się wielkie słowa uznania za utrzymanie muzyki wymagającej precyzyjnej techniki, w lekkim, „przyjemnym” charakterze.

Drugim prezentowanym kompozytorem był Franz Schubert i jego Wariacje e-moll na flet i fortepian na temat pieśni „TrockneBlumen” z cyklu „DieschöneMüllerin” D 802 – op. Posth. 160 (1824). Jest to kompozycja o poważnym charakterze, w mollowej tonacji, stanowiąca zupełne przeciwieństwo wcześniejszej sonaty Mozarta. Napisana w oparciu o pieśń żałobną, w pełni oddaje atmosferę i powagę śmierci. W swoim na wskroś romantycznym dziele, Schubert mistrzowsko zawarł elementy wirtuozowskie, tak charakterystyczne dla literatury fletowej, które nie stanowią jednak sedna utworu, a jedynie jego dopełnienie. Flet, tuż obok skrzypiec, jest bowiem instrumentem wymagającym niebywałej biegłości technicznej, co widoczne jest szczególnie w wielkich fantazjach romantycznych, które opierają się właśnie na wirtuozerii instrumentu. Pahud i Le Sage doskonale oddali klimat i wydźwięk Wariacji Schuberta, pozostawiając słuchaczy zawieszonych w zadumie.

Druga część koncertu rozpoczęła się spokojnymi dźwiękami „Fantasienstücke” na fortepian i karnet op. 73 (1849) – Zartund mit Ausdruck; Lebhaft, leicht; Raschund mit Feuer – Roberta Schumanna,w opracowaniu na flet i fortepian, autorstwa Emmanuela Pahud. Wykonawcy przejrzyście prowadzili frazę za frazą, a kolejne nuty wypływały z instrumentów swobodnie, jakby wydobyte bez najmniejszego wysiłku, co jest nie lada sztuką.

Ostatnim utworem zawartym w programie była Sonata F-dur na skrzypce i fortepian (1838) – Allegro vivace; Adagio; Assai vivace ­– Felixa Mendelssohna-Bartholdy’ego, w opracowaniu na flet i fortepian, autorstwa Emmanuela Pahud. Kompozycja nosząca znamiona najbardziej brawurowej spośród prezentowanego programu, stanowiła doskonałe jego dopełnienie i zwieńczenie. Wymagająca biegłości obu instrumentalistów, o wyrazistym charakterze i wydźwięku, z szybkim, efektownym finałem.

Owacjom nie było końca – muzycy bisowali dwukrotnie, nieco na przekór niemieckiemu programowi, na deser zaprezentowali kompozycje Gabriela Fauré, będące pięknym zwieńczeniem mistrzowskiego recitalu.

Mawia się, iż koncert winien pozostawić w słuchaczu pewien niedosyt, aby, łaknąc kolejnych doznań, powrócił on do sali koncertowej. Występ Emmanuela Pahud i Érica Le Sage z pewnością pozostawił takie właśnie wrażenie. Czy jednak w dobrym tego słowa znaczeniu…?

Na scenie zaprezentowało się dwóch niewątpliwie wybitnych artystów, należących do ścisłej światowej czołówki, a jednak można było odnieść wrażenie, że... czegoś zabrakło. Wszystkie nuty zagrane w idealnym czasie, w nieskazitelny sposób. Z pewnością nikomu nie umknęła uwadze wirtuozeria i wyśmienita technika obu muzyków – piękne frazowanie pianisty, krystalicznie czysty dźwięk fletu, świetna współpraca kameralna. Jednakże koncert nie porwał mojego serca. Muzyka nie zajęła wszystkich moich myśli. Była doskonały pod względem wykonania technicznego, lecz w moim odczuciu zabrakło… emocji? Kompozycje, w większości romantyczne, powinny wręcz zapierać dech w piersiach, a tymczasem interpretacja Francuzów dawała czas na analizę aranżacji i warsztatu wykonawczego… Czym ten nie do końca „dobry” niedosyt był spowodowany? Chyba nie sposób wyjaśnić tego, bądź co bądź, fenomenu. Kiedy przyjeżdża się na koncert wykonawców okrzykniętych przez cały świat jednymi z najlepszych, oczekuje się bardzo wiele. Wyjeżdżając z Katowic zastanawiałam się, czy przypadkiem nie oczekiwałam zbyt wiele…? Bo przecież każdy, nawet najwybitniejszy artysta, też jest człowiekiem, tak więc przyczyn niezaspokojenia może być mnóstwo: od niewyspania, poprzez duszną, parną pogodę czy akustykę sali, na wygórowanych oczekiwaniach słuchacza kończąc…

Jednakże pomimo wszystkich przemyśleń po-koncertowych, kłamstwem byłoby stwierdzenie, że opuściłam NOSPR zawiedziona. W żadnym wypadku! Recital był iście mistrzowski, w najlepszym tego słowa znaczeniu i z pewnością warty wysłuchania.

Polecam jedno z najlepszych nagrań Wariacji e-moll na flet i fortepian na temat pieśni „TrockneBlumen” z cyklu „DieschöneMüllerin” D 802 – op. Posth. 160 (1824) Franza Schuberta, oczywiście w wykonaniu Emmanuela Pahud i Érica Le Sage.

Jowita Opyd

 

 

Aktualny numer - Strona główna

Powrót do poprzedniej strony


© 2010-2019 Stowarzyszenie Salon Literacki.
Kopiowanie treści zawartych w serwisie wyłącznie za zgodą Redakcji i podaniem źródła pod cytowanym fragmentem, w przypadku portali internetowych - linkiem do serwisu salonliteracki.pl.