Na Święta Wielkanocne wyjątkowo dwie prezentacje:
- autor dobrze znany i ceniony - Dariusz Adamowski
- "nowa twarz" - Monika Gromala
Zapraszam do lektury.
Paweł Podlipniak
Monika Gromala (ur. 1991) studentka komparatystyki na Wydziale Polonistyki UJ. Laureatka kilku ogólnopolskich konkursów poetyckich. Wierzy w nieodzowność nauk humanistycznych i historie ludzkie. Szczególnie ciepło myśli o Zbigniewie Herbercie i Josifie Brodskim.
Mieszka w Krakowie. Lubi jeże.
Kołysanka cioranowska
To śmierć, Emilu, tylko śmierć.
Oto stragany gwiazd.
Rozpaczy szczyt, a szczyt to znak,
że pora iść już spać.
Noc to jest dzień – poświata szyb.
W tych szybach jest gdzieś miasto.
Dobranoc. My pójdziemy już,
byś mógł spokojnie zasnąć.
Nam trzeba iść, a ty już śpij,
noc to jest noc – nic więcej.
Choć chce się wyjść, ulicą iść
i chodzić tak bez sensu.
To śmierć, Emilu, tylko śmierć.
Samotność jest jak szczyt,
a szczyt to znak, że można biec.
Za górą nie ma nic.
Ruchoma pocztówka z Southampton
chór
bo gdy pękają ściany świata
od sztormu gromu chroń nas panie
by tak łupina nie przepadła
w maleńkiej bryle oceanu
mówi Telemach
dostrzegasz we mnie drogi Posejdonie
lub jak każe wiara twardych marynarzy
władco kubków i beczek nieprzydatnej soli
materiał kruchy cóż przyznam że brak mi
pokory a ta powinna towarzyszyć w chwilach
gdy gaśnie lampka kurczowo trzymana
przez nieczułego bez wiary syna kapitana
przybyłego na miejsce tragedii
więc zostało po nich tylko kilka kolumn
proch i mania wielkości czuć ją w kościach
od morza i piosenka na powrót w której groźna
bryła miała choć przez chwilę przypominać
kulę u nogi drugiego sternika
2.
mówi Odys
pozostają trzy dni
pamiętam jeszcze słowa
to znaczy że żyję
nie widzę tylko różnicy
między dnem a pokładem
i tli się jeszcze lampa
skomli cicho pies
i wracam tak do domu
wpół żywy wpół ubrany
i noc się zapowiada
jak obca nam groza wysp
pozostają dwa dni
wyczynowa ucieczka jest to zajęcie
odpowiednie dla przedstawicieli
wytwórni kieszonkowych noży
czyli w sam raz dla mnie
również dla ojców oznaczonych
w papierach inicjałem nikt
kochanków pożądliwych
ale pozbawionych złudzeń
co do trwałości związków
w godzinach służbowych
czyli w sam raz dla mnie
chór
każdy więc jest zmuszony
do ustępstw dla dobra żony
i trzeba wrócić do niej
skoro jest się symbolem
pozostaje noc
zostałem ja
sam
ja i starość z zupełnie już obcą kobietą
chór
w dokach Southampton nikt nie czeka
nikt nie zapyta czy utonął
i tylko komin transportowca
brzmi jak zły pomruk Posejdona
***
I
bo podarowana została wam
chwila przed przywołaniem
lawiny
i w dolinie pod miastem
mówisz do niej
jesteś
II
kobieta odpowiada
sto morendo w jej ustach
zamyka się strach
sto morendo nie widzisz
ja tutaj bez ciebie
mimo wszystko
w słońcu
III
jestem w trakcie umierania.
Susza
w cierpieniu jest wyspa
a na wyspie kwiat w którym
zapisana jest mowa i pamięć o bólu
ona mówi o Nim jak o słabym deszczu
lub słowie z przeszłości
znaczącym coś wtedy
ale jest mu potrzebna
do kopania dołów
do pracy nad sobą i do wejścia
w ziemię
żeby sadzić głęboko
pod warstwą kamieni
i pragnie tylko łąki przemienionej
w skałę.
Dotyk
siedzę na kanapie w domu poety
mogę rozejrzeć się spojrzeć w prawo w lewo
pomyśleć o innych
z czterdziestu czterech tysięcy sprawiedliwych
którzy mogli umierać samotni i słabi
mogę dotknąć i dotykam zachłannie
a przecież to nie jest istota rzeczy
a przecież to nie jest żywa tkanka serce
tyle się zmieniło zestrzelono słońca
i powstała ziemia z porowatych gleb
ktoś pozował do zdjęcia ktoś zapłakał głośno
bo olśniła go przestrzeń jak chwilowa wolność
w mieszkaniu Miłosza chłód wieje od rzeki
chłód wieje ze szklanki w której dzieje się śmierć.
Aktualny numer - Strona główna |
Powrót do poprzedniej strony |
© 2010-2019 Stowarzyszenie Salon Literacki.
Kopiowanie treści zawartych w serwisie wyłącznie za zgodą Redakcji i podaniem źródła pod cytowanym fragmentem, w przypadku portali internetowych - linkiem do serwisu salonliteracki.pl.