W najnowszym numerze...

×

Wiadomość

Failed loading XML...
Stawisko / fot. Dorota Ryst

Chciałabym dziś namówić was na wycieczkę do podwarszawskiej Podkowy Leśnej. To jedyna w Polsce konsekwentna realizacja idei miasta-ogrodu. W przedwojennej ulotce promocyjnej Spółki Miasto-Ogród Podkowa Leśna czytamy: „wybór Podkowy Leśnej na podmiejskie osiedle był wywołany tem, że miejscowość pod względem zdrowotnym, jak i piękności natury odpowiada wszelkim wymaganiom potrzebnym dla Miasta-Ogrodu i nie ma sobie równej na całej długości budowanej kolei (EKD)".

Niedaleko stacji Podkowa Leśna Główna, na ulicy Iwaszkiewicza 7 stoi willa „Aida” z modrzewiowego drewna – jeden z najpiękniejszych zabytków w Podkowie Leśnej. Zbudowana przez Lilpopów – rodzinę Anny Iwaszkiewicz – po pierwszej wojnie światowej była przez kilka lat letnim domem Iwaszkiewiczów, którzy do zbudowania domu w Stawisku nie mieli samodzielnego mieszkania. Z maleńkiego drewnianego domku uczynili prawdziwy ośrodek kultury początku lat dwudziestych. Atmosfera wytwarzana przez pana i panią domu sprawiały, że była ona bardziej ośrodkiem pracy twórczej niż salonem towarzyskim, gdzie przyjaciele spotykają się jedynie na plotkach i rozrywkach. Wynikało to także z faktu położenia „Aidy” w spokojnym, zachęcającym o pracy środowisku, które tak bardzo jest potrzebne przy poszukiwaniu natchnienia. To dzięki temu leśnemu klimatowi i bliskości z naturą domek Iwaszkiewiczów był stale oblegany nie tylko przez polskich, ale i zagranicznych gości, którzy bardzo często tworzyli w nim swoje późniejsze arcydzieła. Do najczęstszych gości Leśnej Podkowy należeli Antoni Słonimski, krewny pana domu Karol Szymanowski, muzyk Aleksander Landau oraz Jan Lechoń, jak zawsze bywający wszędzie gdzie warto się zaprezentować. Owiane legendą miejsce spotkań przedwojennej bohemy właśnie odzyskuje świetność. Być może w przyszłości także będą mogli się tam spotykać twórcy.

Jednak to nie „Aida” jest najważniejszym miejscem w Podkowie kojarzonym z Iwaszkiewiczem. Na pograniczu Podkowy i Brwinowa (ul. Gołębia 1) znajduje się Muzeum im. Anny i Jarosława Iwaszkiewiczów. Muzeum biograficzne w willi z 1928 roku pokazuje wnętrza tak, jak wyglądały, gdy mieszkali tu Iwaszkiewiczowie.

Stawisko to nazwa posiadłości podarowanej Annie przez ojca, Stanisława Wilhelma Lilpopa, w dniu jej ślubu (1922 r.), gdzie w 1928 r. został zbudowany dom według projektu Stanisława Gądzikiewicza.

Stawisko od początku było czymś więcej niż zwykłym domem. Od początku stało się  ośrodkiem życia kulturalnego, miejscem spotkań artystów, zwłaszcza literatów i muzyków. Na liście osób odwiedzających Iwaszkiewiczów znaleźli się m.in. pisarze: Jerzy Mieczysław Rytard, Antoni Słonimski, Julian Tuwim, Stanisław Baliński, Irena Krzywicka, Czesław Miłosz, Jerzy Andrzejewski, Krzysztof Kamil Baczyński, Jan Parandowski, Pola Gojawiczyńska i muzycy: Karol Szymanowski, Artur Rubinstein, Roman Jasiński, Witold Lutosławski.

To tutaj powstały najlepsze utwory Jarosława Iwaszkiewicza, jak Brzezina, Panny z Wilka, Matka Joanna od Aniołów, wiersze z tomów Lato 1932, Mapa pogody, czy sztuka Lato w Nohant.

Szczególnym okresem były lata okupacji, kiedy to Stawisko stało się schronieniem dla wielu osób, nie tylko artystów. Jak wspomina sam Iwaszkiewicz bywało wtedy, że „do skromniutkiego śniadania czy obiadu zasiadało ponad dwadzieścia osób. Nie tylko każdy pokoik, lecz każdy dosłownie kąt był na noc traktowany jako legowisko do spania stałych i chwilowych mieszkańców”.

Wnętrze Stawiska zachowało swój pierwotny charakter zamożnego domu polskiego ze zbiorami XIX i XX-wiecznego malarstwa i innych dzieł sztuki, z meblami, sprzętami oraz przedmiotami tzw. codziennego użytku. W nienaruszonym stanie znajduje się gabinet pisarza, biblioteka, sypialnia, pokój gościnny, hall wejściowy i klatka schodowa.

Po gorszych momentach, wyremontowane Muzeum w Stawisku znów jest miejscem żywym. Poza działalnością ekspozycyjną i lekcjami muzealnymi organizowane tu są przy współudziale Stowarzyszenia "Ogród Sztuki" (skupiającego twórców kultury z obszaru południowo-zachodniego Mazowsza) cykle wykładów, sesji naukowych i koncertów "Dźwięk, słowo, obraz i myśl" oraz "Spotkania z nauką". Odbywają się różnego rodzaju koncerty, wystawy, niedawno zainaugurowany został cykl spotkań „Z poetami o poezji”.

Być może „lekcja muzealna” nie brzmi zbyt kusząco, ale wystarczy przyjrzeć się bliżej, aby zobaczyć, że oferta Stawiska i tu jest bardzo interesująca. Wystarczy spojrzeć na tytuły: „Stawisko Anny i Jarosława Iwaszkiewiczów – miejsce szczególnych związków literatury i muzyki”, „Skamandryckie przyjaźnie – życie literackie i towarzyskie w „Aidzie” i „Stawisku”, „Sztuka Dwudziestolecia Międzywojennego w zbiorach Stawiska”, „Życie literackie i kulturalne podczas okupacji na przykładzie Stawiska”, „Baczyński w Stawisku”, „Muzyka w życiu i twórczości Jarosława Iwaszkiewicza”, „Twórczość Jarosława Iwaszkiewicza jako inspiracja dla filmów”, „Muzeum "od kuchni" – to tylko niektóre propozycje. Myślę, że warto spróbować.

A co sam Iwaszkiewicz pisał o Stawisku? Tak wspominał pierwsze lata mieszkania tam:

Gdy zamieszkałem w Podkowie Leśnej pierwszy raz, był to głęboki las, daleki od osiedli ludzkich, i można tu było dojechać tylko koleją z Dworca Wiedeńskiego, później z prowizorycznego Głównego do Brwinowa, a przestrzeń między Brwinowem i Podkową trzeba było przemierzyć piechotą; czasem tylko jeździło się końmi. Droga pomiędzy Brwinowem i Podkową była jeszcze dziewicza, a właściwie dzika, i wzbudzała podziw Karola Szymanowskiego, któremu przypominała ukraińskie wertepy.

(...)

Najpierw jechało się do stacji w Brwinowie. Stacja Brwinów to był malutki budyneczek, stojący w cieniu olbrzymiej topoli nadwiślańskiej. Już tylko kilka było tutaj takich starych topoli nadwiślańskich, olbrzymich, rozrośniętych, o niezwykle pięknych kształtach. Były to resztki dawnej, wysadzonej topolami drogi od Warszawy do Skierniewic, drogi biskupów, ale która nosiła nazwę „drogi królewskiej”. Jeszcze za mojej pamięci mówiło się na tę część drogi między Brwinowem a Grodziskiem „droga królewska”. (...)

Brwinów! Zawsze miała dla mnie ta osada jakiś tajemny wdzięk. Dopiero się ostatnio okazało, że jest to wdzięk od tysięcy lat zamieszkałej siedziby ludzkiej, która po prostu dyszała wielowiekową kulturą.


[J. Iwaszkiewicz, Podróże do Polski, Warszawa 1979]

Jeśli już dotrzecie do Podkowy Leśnej, przejdźcie się po ulicach tego pięknego miasta tropami literackimi. Najpierw z bohaterami książki Stanisława Dygata Pożegnania. Część akcji tej powieści rozgrywa się właśnie w Podkowie:

Siedzieliśmy samotnie na tarasie tak zwanego Kasyna w Podkowie Leśnej, a głupkowaty kelner zachowywał się jak ktoś, komu niespodziewanie zwaliła się na święta rodzina. Myślami krążył tęsknie dokoła krzesła, na którym przed chwilą drzemiąc czytał gazetę, i na wszystkie pytania odpowiadał zatopiony w marzeniach. (...) Nie chciało nam się ruszać z tego tarasu, było przytulnie w zamkniętym kole drzew, pachniało lasem.

(...)

Chodziliśmy wśród willi szukając jakieś odpowiedniej dla siebie, ale nigdzie nie chciało nam się wejść albo nie mieliśmy odwagi. Nagle Lidka przystanęła i wydała okrzyk:

- Tu, o tu! Zajdźmy się dowiedzieć.
- Dlaczego tu? Tu mi się nie podoba.
- A mnie się właśnie bardzo podoba.
- Co takiego właśnie się pani podoba?
- Niech pan patrzy: ona się nazywa „Quo vadis”!

- Ach, nazywa się „Quo vadis”, dużo mnie to obchodzi! No jak pani chce koniecznie, to wejdźmy. Obrzydliwa rudera, mam nadzieję, że nie będzie pokoi.

Długo czekaliśmy, zanim nam otworzono. Willa wyglądała jak wyludniona, pozamykane okiennice, zapuszczony, zachwaszczony ogród. Usłyszeliśmy ślamazarne człapanie, zgrzytnął klucz, uchyliły się drzwi przytrzymane łańcuchem, ukazała się w drzwiach przestraszona głowa ptaka.


[Stanisław Dygat, Pożegnania, Warszawa 1969]

W 1930 związała się z Podkową Irena Krzywicka, kiedy to za namową Iwaszkiewicza kupiła działkę przy ulicy Sosnowej 9. Wśród podkowiańskich willi dom Ireny Krzywickiej nie wyróżnia się dziś ani urodą, ani oryginalnością. Niepozorny, z płaskim dachem, który przed sześćdziesięciu lat uznawano za niezwykle nowatorski, z wysuniętym pięterkiem, i dziwnie nieefektownym wejściem. Dom już w założeniu miał służyć relaksowi i być miejscem towarzyskich spotkań literatów i artystów. Bywali tu Boy, Słonimski, Iwaszkiewicz. Krzywicka wspomina sympatyczny wieczór, na który Iwaszkiewicz przyprowadził początkującego pisarza Jerzego Andrzejewskiego. Krzywicka wspomina też wędrówki po okolicy:

Lasy Młochowskie to była wówczas prawdziwa puszcza, ze starymi dębami, które miały po kilkaset lat, sosny olbrzymie, że trudno było objąć nawet kilku ludziom. Wspaniałe poszycie! mnóstwo jagód, poziomek, grzybów. W czerwcu, kiedy poszłam wieczorem na spacer po tych lasach przetykanych drogami, była taka masa świetlików, że prawie jak we śnie nocy letniej. Zwiedzałam je najczęściej z Boyem, który był świetnym piechurem.


[Irena Krzywicka, Wyznania gorszycielki, Warszawa 1992]

Wśród sąsiadów Krzywickiej był Benedykt Hertz – prozaik, bajkopisarz, satyryk, dramatopisarz, publicysta oraz autor książek dla młodzieży. Z Podkową Leśną związany był od 1930 roku. W domu nazwanym „Kurzą Stopką” przy ulicy Sosnowej 39, mieszkał do końca swego życia.

Kolejna pisarka związana z Podkową to Pola Gojawiczyńska, która na jesieni 1943 r. przybyła do domu zaprzyjaźnionych z nią Iwaszkiewiczów prosto z Pawiaka. Najpierw mieszkała w "małym" pokoju na górze, potem w dużym pokoju "za łazienką". Pomimo czasów okupacji Podkowa Leśna zrobiła na pisarce tak pozytywne wrażenie, że po wojnie zakupiła działkę przy ulicy Błońskiej i wybudowała na niej drewniany domek letniskowy. Jej imieniem nazwana została Miejska Biblioteka Publiczna w Podkowie Leśnej mieszcząca się na ulicy Błońskiej 50.

Dorota Ryst

 

 

Aktualny numer - Strona główna

Powrót do poprzedniej strony


© 2010-2019 Stowarzyszenie Salon Literacki.
Kopiowanie treści zawartych w serwisie wyłącznie za zgodą Redakcji i podaniem źródła pod cytowanym fragmentem, w przypadku portali internetowych - linkiem do serwisu salonliteracki.pl.