W najnowszym numerze...

×

Wiadomość

Failed loading XML...
Barbara Piórkowska - Szklanka na pająki

Biblioteka wojewódzka filia nr 5. Wizyta jak zwykle krótka i konkretna: książka, do której przeczytania zobligowana jestem przez prowadzącego zajęcia na UG i książka pisana w języku angielskim. Taki system. Jedna książka w języku ojczystym, jedna w angielskim.

W czasie jednej z takich wizyt moje oczy trafiły na plakat, który wisiał za panią w wypożyczalni. Na plakacie stała uśmiechnięta znana mi osoba dumnie eksponująca książkę o szarej okładce. Zamurowało mnie. Nie słyszałam już pani z biblioteki. Nie odczuwałam zimna. Zapomniałam gdzie i po co jestem.

Szklanka na pająki Barbary Piórkowskiej. Nie spodziewałam się tego. Znam parę osób, którym udało się wydać książkę. Bardziej mnie dziwi to, że udało im się je w ogóle napisać. A „Bacha”? Nie, tym razem nie odczułam zaskoczenia, że udało się napisać, ale że udało się zmobilizować do tego. Polonistka z XIV LO w Gdańsku. Dobra znajoma mojego przyjaciela. Radość, zazdrość, gratulacje krzyczące w moim duchu.

Coś nie dawało mi jednak spokoju. Skąd ta szklanka i pająki?! O co chodzi? Tytuł mógłby wskazywać na opowieść z dreszczykiem lub świat dziecięcych fantazji. Jedynym sposobem, żeby się przekonać, było przeczytanie książki. Oto wnioski.

Powieść napisana przez gdańszczankę wymaga od czytelnika podstawowej znajomości rozrastającego się Gdańska z lat PRLu. Zaspa, Oliwa, Żabianka. Kiedy widzę, że akcja będzie toczyła się w moim rodzinnym mieście, od razu myślą porównuję twór do Blaszanego bębenka Grassa, jest to ode mnie silniejsze. Jednak Szklanka na pająki nie jest powieścią, w której Gdańsk jest głównym bohaterem.

Narracja pierwszoosobowa od momentu narodzin przypomina narrację z Blaszanego bębenka. Całość opowiedziana jest przez Aleksandrę, główną bohaterkę. Idziemy z nią przez jej życie i życie Gdańska. Historia Solidarności, stanu wojennego, prezydentura Wałęsy, wizyta Jana Pawła II są pokazane oczami dziecka-dziewczyny-młodej kobiety, która nie wszystko rozumiała i nie traktowała tego poważnie. W miarę dorastania bohaterki bardziej dojrzały staje się świat dookoła.  Zaczyna ona wyrażać swoje poglądy i komentować wydarzenia, które są nie tylko gdzieś obok jego życia, ale zaczynają być jego częścią.

Bardzo ważne w czasie dorastania są dla Oli barwy, obrazy, albumy o historii sztuki. Zeszyty, bloki rysunkowe, mury padają ofiarą pokładów artystycznych drzemiących w dziewczynie. Obrazy zaczynają być jej „cichą twierdzą”. Dojrzała Aleksandra pasjami szkicuje budynki. Uwielbia z nimi rozmawiać, uwielbia kiedy zdradzają jej tajemnice swoich lokatorów i własne. Rysuje budynki nowe i stare. Jedną z gdańskich budowli upodobała sobie najbardziej ponieważ uważała, że pod pewnymi względami są do siebie bardzo podobne. Bazylika Mariacka stałą się jej natchnieniem na wiele lat. Dzięki niej przeżyła wspaniałą chwile jako nastolatka.

Szczególną rolę w powieści odgrywa zima. Zimą dzieje się większość akcji. Reszta pór roku pomijana jest w kilku zdaniach albo poruszane są jakieś ważne wydarzenia, które wtedy miały miejsce (narodziny Oli lub śmierć jej babci). Ola podkreśla swój związek z Biegunem Północnym, z którym powiązana jest drugą niewidzialną pępowiną. Jest jej o tej porze najlepiej, najpiękniej, „najbardziej”. Dużą zaletą zimy jest możliwość swobodnego oddychania, które alergikom, takim jak Ola, jest utrudnione w czasie reszty roku przez pyłki i kwitnące trawy.

Opowieść o zimowym życiu gdańszczanki nie wydaje mi się być wielką sensacją, Warto jednak tę książkę przeczytać dla paru zaskakujących fragmentów, porównań i metafor, a zwłaszcza, żeby zrozumieć tytuł. Jego wytłumaczenie autorka asekuracyjnie zamieściła na końcu powieści. Tytuł jako puenta jest świetnym podsumowaniem i wytłumaczenie formy na jaką zdecydowała się Piórkowska.

Jedno, co mi się nie podoba to, okrzyknięta pozytywnie przez krytyków, symbolika. Jest ona czasem nazbyt wymuszona i niepotrzebna. Autorka na zasadzie cytatu ze słowika symboli tłumaczy znaczenie „artefaktów”. Ma to swój smak w pewnych momentach, ale na przykład przy opisie symboliki psa jest to zbędne. Pies w naszej kulturze jest tak znanym symbolem z, w większości, oczywistymi konotacjami, że tłumaczenie tego prowadzi do efektu robienia z czytelnika głupka lub traktowania go jak dziecko. Z tym chwytem Piórkowska w swojej powieści trochę przesadziła.

Wspomnienia, z których składa się powieść, to podróż Oli w swoje wnętrze, podróż przez swoje dorastanie i odkrywanie własnej wrażliwości artystycznej. Żeńskiemu gronu polecam na chwilę relaksu. Męskiemu gronu polecam ze względu na ciekawe spojrzenie na pierwiastek męski w życiu Aleksandry.

Anna Rohde

 

Autor: Barbara Piórkowska
Tytuł: Szklanka na pająki
Wydawnictwo: Nowy Świat, 2010
ISBN: 978-83-73863-78-1

 

Aktualny numer - Strona główna

Powrót do poprzedniej strony


© 2010-2019 Stowarzyszenie Salon Literacki.
Kopiowanie treści zawartych w serwisie wyłącznie za zgodą Redakcji i podaniem źródła pod cytowanym fragmentem, w przypadku portali internetowych - linkiem do serwisu salonliteracki.pl.