W najnowszym numerze...

×

Wiadomość

Failed loading XML...
Rubryki strat i zysków - Jacek Dehnel

Wydane przed trzema laty przez Biuro Literackie Rubryki strat i zysków to przedostatni tomik poetycki Jacka Dehnela, niemniej warto do niego powrócić z powodu jego ponadprzeciętnych walorów literackich. W skład zbioru wchodzą poematy i cykle wierszy, wybranych spośród utworów wydanych w latach 1999-2010, jak również niepublikowanych wcześniej wierszy z cyklu Języki obce. Jak wyjaśnia sam poeta: jest to szczególny rodzaj podsumowania całej dotychczasowej twórczości, gdyż odbiega od typowego gestu rozliczenia się z całą twórczością (co jest zupełnie uzasadnione – ze względu na młody wiek i płodność poetycką). Prawdopodobnie z uwagi na to, ów tomik nosi tytuł Rubryki strat i zysków, a nie np. Wiersze zebrane. Dehnel podkreśla, że taka forma „podsumowania” odpowiada mu bardziej niż typowy tom wierszy zebranych, bądź jakkolwiek rozumianej monografii.

Wydawanie wierszy zebranych w trzydziestym roku życia wydawało mi się nierozważne i zbędne. Moje pisanie – tak to przynajmniej odczuwam – nie doszlusowało jeszcze do tytułu ‘Wiersze zebrane’.

Zatem tytuł tomiku sugeruje próbę zbilansowania autorskiej fascynacji formą cyklu
i poematu. Dehnel nie przestaje wierzyć, że: wiersz sam w sobie, nawet, jeśli mówi o stracie, jest jakimś zyskiem, jest raczej po stronie bycia niż niebycia. Wiersz traktuje jako formę komunikacji. Nie z żalu piszę, ale z zamyślenia – ile potrzeby dzielenia się, ofiarowania – wyjaśnia. Owa komunikacja przejawia się także w poczuciu przynależności do tradycji literackiej, od której Dehnel nie zamierza się odcinać: Dziedziczenie literackie mnie nie przeraża; ja w ogóle uważam całą kulturę za proces, i to proces organiczny. Stąd też o utworach z Rubryk strat i zysków Paweł Kozioł pisze: Od bajki o neoklasycyzmie lepsza tu jest z pewnością bajka o poezji dworskiej, o wierszu jako przedłużeniu gestu.

Rubryki strat i zysków należałoby badać narzędziami komparatystycznymi, a to ze względu na istotną ilość tropów literackich. W tomiku występuje równie wiele nawiązań biblijnych, mitycznych, śladów fascynacji sztukami pięknymi, architekturą czy muzyką. Każdy z czytelników samodzielnie przeciera tu szlaki podróży – zarówno tych rozumianych dosłownie, jak i tych odbywanych po obszarach literatury, sztuki czy metafizyki. Śladami niezdefiniowanej pamięci wędrujemy ścieżkami topograficznej mapy starożytnych. Na dwóch płaszczyznach ścierają się: ustawiczna choć subtelnie przemawiająca gra obrazami zmysłowej lecz zacierającej się w czasie erotyki oraz intelektualna wędrówka po Wenecji, powracająca w wielu utworach niczym intymne kolebka ludzkości.

Często pojawiającym się motywem u Dehnela jest niewypowiedziana wprost „nieruchomość”, swoiste „zastygnięcie w bezruchu”. Jak wiele utworów w tym tomiku, przybiera ona kształt podszytej ironią stagnacji, poczucia wyczerpania wszechrzeczy. Tego przykładem jest liryk Inwokacja. Jest to gorzka konfrontacja współczesnej mentalności z wizerunkiem umierającego miasta, a raczej poszarpanej i pokaleczonej rzeczywistości, w jakiej przyszło żyć człowiekowi.

 

Miasto tające w chłodzie i w słońcu tające, (…)
Miasto zamglonych luster, miasto nieodbite, (…)
Miasto pereł zerwanych ze sznura, pęknięte,
Miasto, którego imion nie sposób wymówić,
Bo tylko jedno imię cię wypełnia –
śmierć.

 

Miasto staje się narzędziem do wyrażenia obaw przed zastygnięciem umysłu przed wypaleniem emocji czy też stopnieniem myśli. „Miasto” ujęte jako „stylistyczna synekdocha” zdaje się wyrażać stan psychiki artysty, który boi się „zamrożenia chłodem” oraz „wypalenia słońcem” swojego ducha i stanu świadomości. Ta metapoetycka refleksja nie wieńczy pozytywnego rozwiązania. Miasto, które stanowi stan duszy podmiotu, nie wypreparowało w sobie sił do istnienia. Umiera, choć znajduje się w epicentrum tęczy. Jednakowoż wiadomo, że ta tęcza nie konotuje stereotypowego nacechowania semantycznego, zaś występuje jako „tęcza umarłych”. Wobec tego, kolory nie podtrzymują życia, niczego nie rodzą, nawet nie dają nadziei. Wszystko wokół to tylko bezkresna, zimna zabudowana z wybrakowanego sznura pereł. Ani bogactwa, ani radości, pozostały jedynie łzy.

Bilans jaki ‘odbywa się’ na kartach tegoż tomiku, nie zostaje zamknięty. Nie dokonuje się. Paweł Kozioł stwierdził, że są to tylko rubryki po obu stronach, a i te niezbyt godne zaufania. Nie budzą zaufania, bo zamiast zamierzonego uporządkowania, nadal dominuje tu chaos. Tradycyjnie można sprowadzić to do konkluzji, iż przez człowieka ‘rozpanoszył’ się ten irytujący zamęt. Pomimo tego – ciągle wiele człowieka w poezji – to największy atut tej książki. Właśnie dlatego, jest to poezja, która dzieje się tu i teraz… na naszych oczach.

 

Roksana Rał-Niemeczek

 

Autor: Jacek Dehnel
Tytuł: Rubryki strat i zysków
Wydawnictwo: Biuro Literackie, 2011

 

Aktualny numer - Strona główna

Powrót do poprzedniej strony


© 2010-2019 Stowarzyszenie Salon Literacki.
Kopiowanie treści zawartych w serwisie wyłącznie za zgodą Redakcji i podaniem źródła pod cytowanym fragmentem, w przypadku portali internetowych - linkiem do serwisu salonliteracki.pl.