„To jest po prostu zajebista sytuacja, gdy możesz to robić”, rozbrajająco i wyzywająco, a nawet zajebiście odważnie wyznaje wcale nie Doda, nie Mandaryna, nie Michał Witkowski nawet, a sam Szymon Hołownia, „pan od religii”, jak go w czytanych przeze mnie rozmówkach nazywają – może i słusznie.
A może i niesłusznie, skoro, jak się z tejże rozmowy dowiaduję, „pan od religii” dwukrotnie był w nowicjacie u dominikanów, ale nie zdzierżył i w końcu trafił do telewizji. Studiów psychologicznych także nie skończył, a w telewizji go zatrudnili. Ale to akurat nie dziwne – po co komu studia w telewizji, skoro mają tam Dodę i Szymona Hołownię, a każde z nich z osobna ma identyczny ilorazem inteligencji: 152!
Tak sobie tedy myślę: to może już lepiej mieć ów iloraz niższy? Albo zamiast ilorazu iloczyn?
Wyższy czy niższy, iloraz czy iloczyn, chodzi o to, że „pan od religii” dwa razy bywał nowicjuszem, studiów psychologicznych nie skończył, a nadto, co najważniejsze – uwaga! uwaga! – ma od lat nieodnowioną kartę wędkarską!
A niech mi się stolec wypsnie! Jak tak można! Od lat nieodnowiona karta wędkarska! I co byśmy poczęli bez zbawiennych wysokonakładowych dzienników i ich śledczych reporterów-wywiadowców! Bylibyśmy pozostali bez elementarnych informacji bezpośrednio godzących w nasz poczucie bezpieczeństwa, sprawiedliwości i godności osobistej! Bez imponderabiliów bylibyśmy pozostali! I obudzili z ręką w nocniku! Wszyscy jak jeden mąż z żoną!
Toż skoro „pan od religii” nieodnowioną kartę wędkarską od lat ma, to na co od lat łowi? I nie nad rzeką Pierdą przecież, a w samej, tfu, telewizji. Nas, rybeńki niewinne łowi. Niby twierdzi, że go „nie kręci nawracanie”, tylko „informowanie” go kręci i „dostarczanie rzetelnej wiedzy”, ale czy tym samym już nie nawraca na „rzetelną wiedzę” i „rzetelną informację”, twierdząc, iż nasza wiedza i informacja rzetelne nie są? A i „odkręcać toksyczne stereotypy” pragnie, iżbyśmy się nimi dalej nie zatruwali, bo to i głupio, i niezdrowo, a „pan od religii” przecie dobrze nam życzy.
Toż może i słuszniej, że go także „chłopcem z porcelany” w owej pogadance zwą. „Chłopiec z porcelany” w „Męskiej końcówce” występujący – to możliwe jest tylko w telewizji.
Ale, ale, tu biję się w piersi, albowiem owa „zajebista sytuacja, gdy możesz to robić” wcale nie dotyczy „tych rzeczy”. Wcale a wcale „tych rzeczy” nie dotyczy, a innych zupełnie. Kto wie, może i gorszych?
A bo to o plugawe pieniądze chodzi. Albowiem „pan od religii” vel „chłopiec z porcelany” „zdradza sekret”, iż „znacznie więcej przyjemności jest w rozdawaniu pieniędzy niż w ich zarabianiu”. No i masz babo roraty.
Podczas gdy ów „umiarkowany sybaryta”, „pan od religii”, „chłopiec z porcelany”, lubiący „dobre wino, fajny wieczór, czarujące miejsca, piękne kobiety, hotel z widokiem i słońce” rozkoszuje się rozdawaniem pieniędzy – zaiste, musi zajebiste to być – my, maluczcy, owieczki biedne albo i ostatnie ciemięgi musimy zadowalać się rozdawaniem uśmiechów i pocałunków.
I to tak sobie, zupełnie bezinteresownie. A może nawet i nie po chrześcijańsku.
Grzegorz Tomicki
Aktualny numer - Strona główna |
Powrót do poprzedniej strony |
© 2010-2019 Stowarzyszenie Salon Literacki.
Kopiowanie treści zawartych w serwisie wyłącznie za zgodą Redakcji i podaniem źródła pod cytowanym fragmentem, w przypadku portali internetowych - linkiem do serwisu salonliteracki.pl.