Dziś kolejna "nowa twarz" poetycka - Mateusz Grzeszczuk. Autor, który na pewno zaistniał już dość mocno w necie literackim. Czy Mateusz dołączy do grona rozpoznawalnych głosów młodopoetyckich? Zobaczymy. Prezentowane dziś wiersze pochodzą z tomu "RESET’’, który, jak podaje sam autor, "jest cały czas w przygotowaniu".
Zapraszam do lektury.
Paweł Podlipniak
Mateusz Grzeszczuk (ur. 1992 w Chełmie). Student dziennikarstwa i komunikacji społecznej KUL. Członek Inicjatywy Dworzec Wschodni, organizator lubelskich spotkań poetyckich Peron Poezja w ramach IDW oraz festiwalu ,,Przestrzeń Literacka’’ w Chełmie. Wydane tomy (,,Z brakiem czasu’’ i ,,Anatomie’’). Publikował m.in. w Odrze, FA-art., Fragmencie, Wakacie, Dworcu Wschodnim, Egerii i Nestorze
Reset
I. Apeiron
Jeździłem na tamtym małym rowerze, byłem naiwny-
puszczali mnie bez trzymanki, a to była zapowiedź
skoku, pierwszego upadku. Później tylko się bałem,
cały czas wracałem do ziemi, jak do małej tabliczki
na cmentarzu, kiedy bez trzymanki puszczali mnie
ku ziemi, szeptałem a p o k a t a s t a s i s.
II. Arche
Ta kobieta nosi moje zalążki, pojęcia, czasami drży
od fikcji mamy wiersze, od kocham rozsądek. Mixtape,
myślę jak zwierzę, mam się jak człowiek. Ta kobieta,
nosi słowa zza mojego języka. A mamy inne choroby,
inne zgłoski co obwąchują. Popiół.
III. Splitting
Ten będzie moim lepszym palcem. A to gorszy ząb,
w przyszłości puszczę przez niego wszystkie pospólstwa,
gnijące złote rybki. Z każdego łóżka plecy z godzin
odwiedzin, gotowe na rower i kobiety. To będzie mój nowy
mózg, ciało, mój nowy strup. Nowy cmentarz.
Cierpliwość
Spisałem Cię w treści, krok po kroku,
stroną aż do zszycia, aż po rozpad.
I z każdym słowem przybliżałem się
śmiertelnie. Wyobraziłem sobie
twój jeden ciężki fragment.
I już mi się rozklejasz.
Trzy
niemy nie myśli o przełykaniu śliny.
kiedy otwiera usta zyskuje czas.
ślepy cytuje z wyobraźni,
zamyka oczy zacierając ślady.
głuchy przywołuje do porządku,
a ludzie już dawno przestali go nazywać.
a mi na nic się przyda potrząsanie głową.
To nie wymaga korekty
Przed przeczytaniem wiersza nie pomyślałeś
ile między nami niezałatwionych spraw.
Bezlitośnie rozkładam ręce nie powiem
jesteśmy kwita choć co dzień boimy się
i umiera nas coraz więcej.
Czytaj. Tu mogli zgwałcić Twoją żonę po raz
pierwszy w tym miejscu wpatrywałeś się
w uliczną klepsydrę ponad chodnikami
wykorzystując fakt że pijemy. Wierzysz?
Czytaj. Tu miałeś stracić kończyny w innym
miejscu żyłeś jakby za szybą słów
powielaną tylko JEDEN raz.
Żaden z języków nie będzie wiedział
co się teraz stało jakie dzisiaj otrzymamy
imiona. Tacy ludzie nie mówią do siebie
stawiając więcej przecinków aniżeli wyrazów.
Ty też nie wymagasz korekty.
Rozczarowanie
Wymyśliłem cię po to, by ktoś o tobie nie milczał,
i nie chodziło mi o przelotnie samotną dziewczynkę,
która palcem maluje chłopców, ale o dziką Ekberg,
tańczącą w rytm Kindertotenlieder Mahlera.
Niech przeboleję, ale pamiętaj - zawsze mogłem zostać
krawcem, spłuczką Duchampa, biegłym w sądzie rejonowym,
co bym mógł cię udźwignąć. Niech patrzę, tylko susza
po szklance, co nić, to tylko trzyma w korkach, szpulki
i ampułki, Fluanxol w aktach, Solian na todze.
Mam nadzieję, że cię trochę uszkodziłem. Chociaż masz
takie świetne miejsca, puste, czarne plamy. I dziwie się,
że mogłem dać Ci takie cienkie kontury, a twoje serce wyje od krwi.
No memories
Powracam i dopiero teraz dostrzegam jak rzadkie masz imię,
powtarzam je sobie, p o w t a r z a m j e, p o w t a r z a m t w o j e i m i ę.
Siedzę na płótnie Bacona, literuję i nadal nie znajduję miejsca
na histerię, żywe kawałki mięsa, widzisz jak przegniłym głosem
wykluwam język, rozpadam się moja słodka, moja słodka H.
To będzie powrót bliskiego i nikt nas tu nie pozna.
Byliśmy tylko jak szkic do portretu, byliśmy puste na kształt
świeżego powietrza. Ty jesteś na kształt baniek mydlanych,
a ja tylko jestem. Bez porządku, bez umiaru i bez kształtu.
ą ę ć ś ć rz ż cz sz dż dź
kiedy łamali mi palce przedstawiłem się jako
grzeszczuk - ciężkie nazwisko dla kręcących się
przy porodzie był już to problem logopedyczny
z reguły miałem drażnić język i ludzi.
ale ojciec stał i wył jak do pustego! do upadłego
rz sz cz rz sz cz nawet podarował jej moje imię
tylko rz sz cz rz sz powtarzał wciąż głupiej babie.
baba zapisała dźwięk przebijał się tak długo
dopóki się nie spotkaliśmy mieliśmy okazję
ponazywać się sami. pamiętam
kiedy łamałaś mi serce przedstawiłem się jako
mateusz - ciężkie imię dla celników i bankierów
choć ty też masz dziwne imię! mówiłaś że znasz
cały alfabet? dlaczego więc zaczynasz mnie na ż
jest tylko żal że ojca wtedy nie było ze mną jak
mamrotałaś jakieś obce frazy? a przecież
wreszcie bym dosłyszał co się kończy na ś ć?
Przeżyją najazd p
podróż z Zadurą ostatnim pociągiem z Gun Hill
wspominamy zapadanie się miast ludzi
poznajemy po chodzie
bezwstydnie bez biletu słuchamy soundtracków Incepcji
bezwstydnie przerzucamy kartkami Die schone Frau Seidenman
siedzimy naprzeciw wiersze
papierosy rzucamy za okno
Aktualny numer - Strona główna |
Powrót do poprzedniej strony |
© 2010-2019 Stowarzyszenie Salon Literacki.
Kopiowanie treści zawartych w serwisie wyłącznie za zgodą Redakcji i podaniem źródła pod cytowanym fragmentem, w przypadku portali internetowych - linkiem do serwisu salonliteracki.pl.