Pod salonową choinkę na święta tym razem "weteran" literacki - Olgerd Dziechciarz. To autor piszący od ładnych paru lat - poeta i prozaik. Znany jako spiritus movens konkursu poetyckiego im. K. Ratonia, a z literackiego netu jako Tytus Żalgirdas. Udziela się także jako publicysta sieciowy na Salonie 24.
Życząc wszystkim czytelnikom Salonu Literackiego wszystkiego najlepszego z okazji Świąt Bożego Narodzenia - zapraszam do lektury.
Paweł Podlipniak
Olgerd Dziechciarz. Poeta, prozaik, felietonista. W ostatnich latach wydał m.in. powieść „Wielkopolski”, wybory opowiadań „Masakra”, „Miasto Odorków”, zbiór miniatur prozatorskich „poMazaniec” i tomy wierszy: „Autoświat”, „Wiersze (p)różne”, „Galeria humbug” i „Mniej niż zło”. Wiersze publikował też m.in. pod pseudonimem Tytus Żalgirdas. Mieszka w Bolesławiu pod Olkuszem.
z tomu Mniej niż zło (2011)
Skaczemy
kto skacze?
myślimy że my
ziemia odbija nas
jak piłkę
spadamy idealnie tam
gdzie ona chce byśmy upadli
2008
Grzech pierworodny
nie pamiętam pierwszego grzechu
następny był tylko konsekwencją
upadku boskiego autorytetu
nie było kary nie było winy
dziecko rzucając kamieniem w niebo
jest w stanie powstrzymać deszcz
ale potem zamiast wody
spadają kamienie
XI. 2006
Cieluch
Malarstwo musi zostać z w e r y f i k o w a n e.
Jak zresztą wszelka inna sztuka
Witold Gombrowicz w 1968 r. w liście do Jeana Dubuffeta.
podobno czego się nie chwycił
to perfekcyjnie spieprzył
więc wołali na niego Cieluch
kumple przy piwie kiwają
głowami z niedowierzaniem
taki Cieluch taki Cieluch
w gazetach piszą o nim
bezrobotny pomocnik
budowlany który zakochał
się w impresjonizmie
ukradł z muzeum w Poznaniu
jedyny w polskich zbiorach
obraz Cloude'a Moneta
Plaża w Pourville
przez 9 lat ukrywał go
u rodziców w szafie
zmęczony po robocie
(jeśli akurat miał pracę)
zamykał się w pokoju
wyjmował dzieło i patrzył
nikogo nie zastanawia
jakim cudem Cieluch
namalował kopię obrazu
i podmienił oryginał
ci którym malował mieszkania
bardzo go teraz chwalą
Styczeń 2010
Adam
chciałbym wiedzieć co to ma znaczyć
jak interpretować wazę z zupą
którą trzymam w dłoniach
z którą idę do łazienki
ciało leży w wannie pełnej wody
wśród mydlin błyska łysa głowa
potykam się i wylewam zupę
na głowę Adama Zagajewskiego
poeta się obrusza i w wielkim
zdenerwowaniu rzuca
”ty pierdolony skurwysynie
kto ci dał skrzydła?”
głowa powoli zanurza się
(w wodzie z kartoflanką
czy w kartoflance z wodą)
czego ten sen jest zapowiedzią
przesolonej zupy
nowego zbioru esejów
czy końca świata poetów
18 maja 2010
Ukrycie
dobrze ukryłem to co ukrycia wymagało
gdybym nie ukrył to bym odkrył
usta pomazane krwią ości w podniebieniu
wielki głaz wystaje z wody i wstydzi się
2008
Confessio
Sławkowi Elsnerowi
nic w sobie nie mam
godnego wielkiej uwagi
lekki jak karma
puszysta pustka kukułczego gniazda
nikt mnie nie szuka
jestem jak powietrze w butelce
(nigdy nie była zakorkowana)
nie doświadczam korozji
nie tracę włosów dioptrii
nie rosną mi paznokcie
ciepło we mnie skąd się bierze?
czy przestrzeń którą zajmuję
to moje miejsce?
wracam do siebie?
gdzie w rezultacie nie będę?
17 czerwca 2008
Dastin Hoffman w dziale spożywczym dużego sklepu
tkwi ze spuszczonymi rękami
z wyrazem bezgranicznej
bezradności na udręczonej twarzy
tak jakby przebrał się za samego siebie i rola
przerosła jego aktorskie możliwości
dlatego sporo racji jest w podpisie pod zdjęciem
że Dastin Hoffman ma duży problem z wyborem
odpowiedniego jogurtu dla siebie
podwinięte rękawy chabrowego t-shirtu
sugerują że gwiazda ekranu ma dużo zapału
ale tępe spojrzenie wyprowadza widza z błędu
może nie umie wybrać
bo nikt nie podał mu jego kwestii
anonimowy idiota obdarzył ten dział plotek z łamów
„Życia na gorąco” (numer z 25 sierpnia 2005 roku)
sugestywną nazwą: „Gwiazdy z bliska”
a przecież z bliska nic nie jest do siebie podobne
krawędzie stają się łagodnymi zboczami
góry skromnymi wypiętrzeniami
a niezmierzone głębie kałużami w których toną
całe konstelacje wypalonych gwiazd
fotograf który uchwycił Dustina Hoffmana
przed witryną z jogurtami
zapewne nie jest miłośnikiem kina
przyczaił się jak wesz w gaciach
i czekał i czekał i czekał
aż zdybał małego wielkiego człowieka
na gorącym braku uczynku
Olkusz, 2005
Ciemność
w ciemnościach zdejmujemy pomięte
ciała i wieszamy na krześle
zasypiamy we własnych objęciach
wtuleni w siebie
nie śni nam się nic z tego
co nam się nie wydarzyło
Listopad 2008
Aktualny numer - Strona główna |
Powrót do poprzedniej strony |
© 2010-2019 Stowarzyszenie Salon Literacki.
Kopiowanie treści zawartych w serwisie wyłącznie za zgodą Redakcji i podaniem źródła pod cytowanym fragmentem, w przypadku portali internetowych - linkiem do serwisu salonliteracki.pl.