W najnowszym numerze...

×

Ostrzeżenie

JFile::read: Nie można otworzyć pliku: http://spacery.salonliteracki.pl/wydarzenia/feed/.
×

Wiadomość

Failed loading XML...

Kawiarnia Śródmiejska, parter stuletniej kamienicy projektu Stefana Schyllera, ulica Marszałkowska - ścisłe centrum stolicy, wokół, tramwaje, autobusy, samochody, jarzące się witryny banków, bilboard z najnowszym agentem 007, krzywy chodnik. Nie można było wybrać trafniejszego miejsca na ten wieczór – prezentację 44 odbić Warszawy – multimedialnego projektu Pawła Łęczuka, Krzysztofa Micha i Romka Vorbrodta.

44 odbicia Warszawy to projekt miejski, trochę nawet hermetyczny, bo warszawski – 44 fotografie różnych miejsc stolicy i 44 wiersze inspirowane tymi fotografiami, a wszystko zanurzone w dźwiękach muzyki gitarowej. Myliłby się jednak ten, kto oczekiwałby pocztówkowej liryki, albo postmodernistycznego turpizmu. 44 odbicia Warszawy to spacer we śnie. Fotografie Krzysztofa Micha są jak wielowarstwowe obrazy – ulice oglądane przez szyby autobusów, zaułki odbite w witrynach, sine biurowce i zwykłe domy, płoty placów budowy, dobrze znane miejsca – oderwane od swojego pejzażowego kontekstu są nie do rozpoznania w przestrzeni realnej. Wiersze Pawła Łęczuka, czytane przez autora podczas wyświetlania fotografii – osobiste i niedosłowne dają wrażenie niespiesznej miejskiej włóczęgi, gdzie autor chodząc ulicami spisuje swoje spontaniczne myśli, doznania, spostrzeżenia, niby zwykłe i codzienne, a jednak mistyczne. I wspaniała, wielopiętrowa wzmagająca odczucie tajemnicy muzyka Romka Vorbrodta. Wszystko to skupia się w metafizyczne przeżywanie Sztuki – dojmujące, a zarazem spokojne.

Słowo, Obraz i Dźwięk – poezja, fotografia i muzyka, spotkanie tych trzech żywiołów rzadko daje ukojenie, jednak podczas wieczoru w Śródmiejskiej – dało. Płynęłam na fali, z prądem, łagodnie, bez przymusu, bez napięcia – jak we śnie, a po wieczorze szłam ulicami Warszawy, które przecież dobrze znam, a jednak widziałam je inaczej, jakby przez inny kolor przesłony.

I jeszcze coś – spotkanie odbyło się w niewielkiej sali oddzielonej od głównej kawiarni ciemnymi kotarami. Po drugiej stronie ściany słychać było rozmowy, śmiechy, szuranie krzeseł, inny rytm miejsca. Co jakiś czas ktoś zaglądał, wchodził, wychodził. I to był czwarty żywioł – ten, który uwiarygodnił całość wieczoru. Miasto pokazane w mieście. Obraz na tle. Czterdzieste piąte odbicie.

Joanna Pucis

 

Aktualny numer - Strona główna

Powrót do poprzedniej strony


© 2010-2019 Stowarzyszenie Salon Literacki.
Kopiowanie treści zawartych w serwisie wyłącznie za zgodą Redakcji i podaniem źródła pod cytowanym fragmentem, w przypadku portali internetowych - linkiem do serwisu salonliteracki.pl.