Każdy grał te koncerty, ale…

Nigdzie nie mogę tego znaleźć. Prawdopodobnie nie wyszło na CD, miałem tylko kasetę magnetofonową. Otóż ze wszystkich małych i wielkich, dla mnie to właśnie Marek Drewnowski nagrał najlepszą interpretację koncertu Chopina E moll. Oczywiście mówię o tych, które słyszałem. Nie Rubinstein, nie Paderewski czy inni wielcy i mali, ale właśnie Drewnowski. Dlaczego? Bo grał z jednej strony klasycyzująco (równo, bez zbędnych ritardando, natrętnych skoków od piano do forte, rozmydlania) a z drugiej – szybko. Romantyczna tradycja wykonań Chopina przypomina pisanie wierszy z ciężką enterozą i masą wielokropków. Ta muzyka jest piękna sama w sobie, a wykonawcy zdają się pokazywać palcem słuchaczom kiedy i jak się mają zachwycać. Rozwlekają, cyzelują każdy dźwięk dorabiając do niego jakieś zbędne teorie. Męczą. Drewnowski doskonale odnalazł się w mozartowskiej tradycji, którą tak bardzo cenił Chopin. I głośno o tym mówił. Kaseta zużyła się już dawno i zostało wspomnienie żywej, barwnej, sprawnej i mimo to – bardzo romantycznej interpretacji. Drugim wykonaniem, które bardzo lubię i pewnie coś kiedyś o nim napiszę jest interpretacja Zimermana sprzed parunastu lat. Ale to lubię z zupełnie innych powodów.

Drewnowski żyje i nagrywa dalej. Jest profesorem, uczy w Łodzi i Paryżu. Miałem (i sprzedałem bo ZUS mnie docisnął) jego wykonania koncertów Chopina z orkiestrą kameralną. Ostatnio jednak dowiedziałem się, że zrealizował serię dzieł wszystkich tego pana i jestem strasznie ciekaw. Będę szukał. Póki co – próbka:

(proszę wybaczyć, jest głupawo – sarmacki teledysk, ale da się wytrzymać)

1 myśl na “Każdy grał te koncerty, ale…”

Komentarze zostały wyłączone.