Ostatecznie (powiadałem sobie), może przyjemność, jakiej się zaznało przy pisaniu, nie jest niezawodną próbą wartości utworu; może ona jest tylko dodatkowym stanem, który łączy się często z pisaniem, ale którego brak nie może świadczyć przeciwko dziełu. Może istnieją arcydzieła, przy których autor ziewał.

Ale geniusz, a nawet wielki talent, rodzi się nie tyle z czynników intelektualnych, subtelniejszych i wartościowszych niż u innych ludzi, ile ze zdolności przeobrażenia, transponowania tych czynników. (…) Tak samo ludźmi zdolnymi wydać genialne dzieła nie są ci, co żyją w najsubtelniejszym środowisku, najświetniejsi w rozmowie, najbogatsi w kulturę, ale ci, co przestając nagle żyć dla samych siebie, zdołali uczynić swoją osobowość podobną zwierciadłu, tak że ich życie, przy całej swojej towarzyskiej, a choćby intelektualnej miernocie, odbija się w nim. Geniusz polega tu na sile odbijającej, nie na swoistej wartości odbitego przedmiotu.

(Marcel Proust, W poszukiwaniu straconego czasu)

————————————————

Co się tyczy „imitacji”, to godzi się przypomnieć, że wielcy malarze, starzy mistrzowie, radzili uczniom zaczynać od kopiowania arcydzieł i dopiero potem stopniowo przechodzić do własnej twórczości.

(Ezra Pound, Rzut oka za siebie, 1917)

————————————————-
„Uznaje się, że w ciągu całego życia Vincent van Gogh namalował przeszło tysiąc obrazów. Jeśli uwzględni się fakt, iż jego pierwsze próby malarskie przypadają na 1880 r., nietrudno obliczyć, że średnia roczna to sto płócien. (…) Owo statystyczne zestawienie robię po to, by jeszcze dobitniej stwierdzić fundamentalną prawdę dotyczącą wszelkiego rodzaju aktywności artystycznej – doskonałość osiąga się tylko katorżniczą, nieuznającą kompromisów pracą, mozolnym i konsekwentnym ćwiczeniem się w dążeniu do ideału. Wszystkim niecierpliwym, żądnym uznania i nagród poetom, którzy wydali kilka tomików i natychmiast chcieliby błyszczeć, rozdawać uśmiechy, ściskać dłonie, dedykuję słowa z listu van Gogha ze stycznia 1890 (…): ‚Jeśli przyjadę do Paryża, z początku będę rysował odlewy greckie, ponieważ muszę się jeszcze wciąż uczyć'”

Przemysław Dakowicz, Wieczność i żar (opublikowane w Toposie)

Może to nie jest aż tak. Niektórzy poeci przeszli do historii niewielkim dorobkiem.  Sęp – Szarzyński pozostawił jeden niewielki zbiór wierszy. Tacy jak Białoszewski czy Bryll byli rozpoznani od razu po pierwszej książce. Jednak zdanie o nieustannym rozwoju i pracy bardzo mi się podoba.

—————————————————
„Miłosz zrozumiał rzecz najważniejszą: poeta jest nie tyle reformatorem, ile sumieniem świata”

Tomas Venclova, Niezniszczalny rytm

—————————————————
„Zagadnienie Bałtów jest dziesięć razy ważniejsze dla każdego współczesnego poety niż sprawy stylu, metryki i metafory”

Czesław Miłosz, Zniewolony umysł

Traktuję to jako przykład szerszego zjawiska. Bałtowie to ciekawy temat (choćby wylazło to w książce Izy Wageman), ale zasadniczo poeta po prostu powinien mieć coś do powiedzenia, obserwować świat, nieznane kultury, poszerzać horyzonty. Ekwilibrystyka słowna to jednak nie wszystko