Miasto, masa, maszyna, gitara

Niektórzy gitarzyści myślą muzyką – tak jakby brzmienie przejmowało ich władze umysłowe, jakby wyjmowali sobie mózg i wkładali dźwięk. Całą fakturę, łącznie z barwą, harmonią, bel canto i basso continuo. Inni myślą rękami. Błąd tych drugich polega na tym, że energia roznosi ich fizycznie, nie awansowali na piedestał muzyków, wciąż są rolnikami, wojownikami, kopaczami rowów, miotaczami bumerangów, liczy się ilość, siła. Dla muzyka są po prostu warstwy wyższe, lepsze sposoby wyrażania ilości i siły. Jeff Beck zapytany kiedyś o Steve’a Vaia wyraził jak najbardziej słuszne docenianie (zresztą mam odczucie, że Vai jest uczniem nie tyle Zappy czy Satrianiego co właśnie Becka, chociaż to wredne poczucie humoru ma iście zappowskie), dorzucił tylko, że Vai ma jeden problem. Tam, gdzie wystarczą dwa dźwięki, on gra siedemdziesiąt. Liczby mogłem pomylić, bo cytuję z pamięci. Ale fakt pozostaje bezsporny – mistrz mówił o uczniaku. Wirtuoz ostateczny, apokaliptycznie, skończenie doskonały wyraził się o panu, który dużo ćwiczył. Fakt, że owo wspomniane wcześniej poczucie humoru łączy ich obu. Passion and warfire Vaia jest równie jajcarskie jak Blow and blow Becka. Dziwactw gitarowych (czuć rozsadzającą inwencję) jest tyle samo tu i tu. Żeby nie było – reszta twórczości ma się równie paralelnie, są wzloty i upadki, chociaż Beck był wcześniej o 20 lat. Ale ten luz naprzeciw tego ciśnienia, to szukanie istoty rzeczy wobec szukania ilości rzeczy, przelewanie się przez brzeg kieliszka tu – doskonałego wina, tam – samogonu. Beck, choć nie tak doskonały technicznie jak Vai – jednak potrafił zagrać więcej i lepiej. Umiał mniej, a wychodziło mu więcej! Kto nie wierzy, niech porówna pana „gadająca gitara” z jego mistrzem w kwestii dźwiękonaśladownictwa. The Audience Is Listening wobec Blackbird. I kto to mówi/gra/ćwierka?

Zalew szybkich gitarzystów jest przytłaczający. Wiadomo jak ćwiczyć, są lekcje w sieci, jutube, poradniki. Gilbertów, Petruccich, Vaiów produkuje się na pęczki. Każdy z nich gra szybko bo po prostu umie. Umie – gra. Kiedyś spytano Artura Rubinsteina dlaczego gra tak wolno. Odpowiedział – bo umiem.

2 myśli na “Miasto, masa, maszyna, gitara”

  1. Hej Sławku,z prawdziwą przyjemnością przeczytałam Twoje pierwsze wpisy 🙂 W zachwyt wpadłam, serio. Doskonale sobie radzisz nie tylko w poezji, ale i prozie; a napisać interesująco – tak, żeby czytelnika nie zanudzić, to prawdziwa sztuka 🙂 Życzę tylko wytrwałości, bo talent masz 🙂

Komentarze zostały wyłączone.