Wcale, a wcale nie będę pisał o Rumi. Nie napiszę o tym, że wyremontowali nam śmietnik ani o tym, że w moim ogródku już trzeci dzień leży prawdziwa zwrotna butelka po piwie – i nikt jej nie wziął, żeby oddać. Zresztą we Fresh Markecie obok mnie coraz trudniej oddać butelkę po piwie – nie chcą przyjmować – o czym też nie napiszę. Nie warto także pisać o tym, że w sklepie U Grubej otworzyli ponownie bar obiadowy, który już trzykrotnie zamykali. Efekt jo-jo. W ogóle Rumi ostatnio prawie nie widywałem i właśnie o tym napiszę, że wyjeżdżałem, ho ho.
Wróciłem bowiem ze szkolenia, skierował mnie urząd pracy. Szkoliłem się na animatora kultury, co okazało się drobnym nadużyciem semantycznym, niedogadaniem urzędu z organizatorem. Jako animator umiem już dymać balony i skręcać je we fiutopodobne pieski, kotki i miecze jedi. Umiem także zrobić przeciekający szałas z patyków i rozpalić ogień soczewką zrobioną z wypełnionej wodą prezerwatywy. Potrafię również przeprowadzić zabawę polegającą na tarzaniu się jednych ludzi po drugich ludziach. Jedni i drudzy czują przy tym silne emocje, co specjalnie mnie nie dziwi.
Czuję się teraz, jakbym spędził rok na bezludnej wyspie. Przestałem rozumieć świat. A to tylko były trzy tygodnie. Mogę za to teraz zrobić taki „event”, że długo popamiętacie. Oj, długo.
Twój świat odlegle inny od mojego, mimo, że ta sama erka wywozi poza patrzenie, zauważanenie dotkliwej codzienności. U Ciebie śmietnik już stał, o ten bliżej mnie – musiałam powalczyć, nie pierwszy raz. Jest, ale nikt nie pamięta, że teraz trzeba zadbać o zabieranie jego wypełnienia.
W młodym mieście, z długą historią wsi z tradycjami, może ktoś zerwie się, przyspieszy… powalczy o wszystko to, co ciągnie się w ogonach. Czy można nie chcieć do wielkiego… do małego – kilkoma autobusami?
Brzaski, zachody mówią, malują poza okiem, bo nie można pierwszym autobusem pojechać do Rewy albo Mechelinek… chociaż tam przeżyć teatr z nieba i wody, zgodnie złączonych horyzontem. Nie ma pierwszego, nie ma żadnego stałego… coś tam jedzie latem, tylko w wybranej pogodzie. Czy sztormowy wiatr niesie gorsze wyobrażenia od potulnego pół-wiatru, nawet nie trącającego piasku, nie zaglądającego we włosy?
Do miasta przyszło dużo nowego. Stare, w tym dobrym znaczeniu słowa, powinno być bardziej ufne, może wtedy miałby miejsce wybuch wspólnoty w działaniu na rzecz potrzeb może nie każdego, ale ku zadowoleniu większości.
Rumię powinno się odkryć w jej pięknie, ale i obnażyć szpetotę po to, żeby w końcu nie wciskać szyi w ramiona, gdy przychodzi się tłumaczyć z zastanego.
Szkolenie przeżyłeś, kiedyś może nieoczekiwanie stać się powodem do… dziś tego nie wiesz, podebrało z życia potrzebne do zupełnie innych doznań tygodnie… niektórzy mówią, że „nic nie dzieje sie bez przyczyny”… może trzeba przeżyć takiego „bezducha”, żeby spojrzeć od nowa 🙂
Pozdrawiam 🙂