ex żona w tej ciszy ogromnej

 

Więc mam do kolekcji dwa kolejne wyniki wyszukiwania. Poza wynikiem „konrad góra”, który dzierży szlachetne nr 3 po wynikach „sławomir płatek” (nr 1) i „konkursy poetyckie (nr 2) znajdują się zupełnie piękne i złożenie fascynujące inne zwroty wklepane w google i prowadzące do mojego bloga. Np. z wczoraj: „w tej ciszy ogromnej TSA” oraz „co się dzieje z byłą żoną Coverdala”. No to – skoro ktoś pyta, to ja (dobry zły człowiek) odpowiadam:

„w tej ciszy ogromnej TSA”: toż to Lombard, a nie TSA! Cholera jasna! no! Opiewanie Hendrixa. Bardzo wysiłkowe solo na gitarze. Patos. Dupa blada. Ale Lombard lubimy, zwłaszcza kiedy śpiewa ta pani, a nie ten koleś. Heterofonia – jeśli ktoś nie wie co to jest, to tu jest jeszcze bardziej niż potrzeba, czyli coś w rodzaju akademii hetero. Muzycznej.

Na pytanie „co się dzieje z byłą żoną Coverdala” odpowiadam: tak, ja też chętnie bym ją znalazł bezdomną i bezpańską w jakiejś knajpie i zagospodarował. Niestety, w żadnej z knajp ostatnio penetrowanych nie doszło do aż tak mistycznej penetracji. Oglądałem te same teledyski (gimme all of your love in the still of the night) i mam te same myśli, acz nie kończmy tematu. Oglądałem bowiem film (jako platonicznie zajechany [przepraszam – zakochany] oraz jej fan, śledzący ją, w jego żonie [byłej] zakochany), w którym to filmie jego była żona grała bohaterkę niejednoznacznie zorientowaną choć nieskonsumowaną niejednoznacznie (bo skonsumowaną jednoznacznie) – erotycznym z podtekstami sado-maso (jak to określił jeden bywalec forów poetyckich [zupełnie nieświadomie] sado-macho), a film się nazywał (nosił tytuł) nie wiem jak, bo zapomniałem tytuł. Ale łatwo znaleźć. Dwie laski latają po pustyni i jakichś podziemiach. Drewniany koleś wyjęty z siłowni udaje Indiana Jonesa. Na końcu się ruchają.

Ta pani ma już swoje lata, ale ma też swoje inne rzeczy, a że poleciała na Coverdala, to dowód, że może leciała na forsę, a może na głos. O głos warto dbać. O forsę też.

p.s. Jeśli ktoś wie „co się dzieje z byłą żoną Coverdala”, to ja też bym chętnie ją odwiedził z kwiatami. Acz, to nie jest jedyny powód do słuchania Whitesnake.

A wiecie co? Szmira to jest, ale i tak mnie to bierze. To posłuchajmy i przeżyjmy to sami w tej ciszy ogromnej.

 

2 myśli na “ex żona w tej ciszy ogromnej”

  1. Dlaczego „dupa blada”? Bye, bye Jimi jest może baaardzo patetyczne, a Zander, oddając hołd, wcale hendriksowsko nie gra, ale to zacny utwór. Lubię, bardzo lubię, dwa cytaty. „Jeśli gdzieś jest niebo, wygląda jak Woodstock”, „W popiół nocy kamień się potoczy”, może i naiwnie patetyczne, ale w tym swoim idealiźmie fajne i mimo wszystko rzutkie.

    Swoją drogą, moim zdaniem, to najlepszy polski album koncertowy. Świetnie zagrany i nagrany.

    1. moim zdaniem trochę przegięte i nie wytrzymało ani wobec czasu, ani wobec hendrixa. ale jakbym nie lubił, to bym nie wstawił 🙂 taka trochę ambiwalencja. toteż suma sumatra zgadzam się.

Komentarze zostały wyłączone.