Gary Moore nie żyje i nie zagra już

Przy okazji śmierci (cholera, ale wyszło – „przy okazji śmierci”…) Gary Moore’a naszło mnie parę refleksji i wspomnień. Pierwsze – nigdy nie podobał mi się jego styl. Ani we wcieleniu bluesowym (w którym był niewyraźnym cieniem Petera Greena), ani hard rockowym, gdzie w porywach sięgał środka drugiej ligi. Druga myśl to, że o umarłych zawsze mówi się lepiej niż o żywych i że za zdanie, które powyżej widnieje, paru zwolenników pośmiertnych odznaczeń i awansów będzie mnie chciało zakatrupić. Martwi artyści, których za życia mało kto słuchał, tuż po śmierci stają się legendami, a serwery emule zatykają się nagle, jakby świętej pamięci muzyk nagrał najgenialniejszą płytę dekady. A to tylko zgon.

Tak czy inaczej był jednak Moore muzykiem prawdziwym. W takim sensie, że umiał grać na instrumentach, nie fałszował śpiewając, miał poczucie rytmu i melodii, doskonałą pamięć dźwiękową, przyzwoitą technikę. Nie zrobił kariery dzięki wielkim cyckom albo różowym majtkom, czy łapaniu się za krocze. W tym momencie zlatuje się cała hałastra kibiców sportowych, rozpętując dyskusje na którym miejscu wśród gitarzystów znajduje się Gary Moore. Sam – bywa – zabawiam się w takie rankingi, problem jedynie jest w kryteriach. Tu poziom nawiedzenia sięga ostatniej fazy ekstazy świętej Teresy, awantura może być równie intensywna jak orgazm naćpanej dewotki kopulującej z osłem. Hiperbola hiperbol. Można się bowiem dowiedzieć, że tacy panowie jak Moore, Brian May, czy Slash w ogóle nie potrafili grać na gitarach, a już nazwanie ich wirtuozami jest bluźnierstwem. Wystarczy bowiem zmierzyć ile dźwięków na sekundę jest w stanie zagrać Steve Vai (podobno Paul Gilbert jest lepszy o 0,000035, ale to mogą być plotki), żeby ustalić hierarchię najwspanialszych gitarzystów rocka. Proponuję więc ten rodzaj rozumowania przenieść na inne dziedziny sztuki:
– najlepszym malarzem świata jest ten, który umieści na płótnie o wymiarach metr na metr najwięcej obrazków huzara na koniu.
– najlepszym pisarzem świata jest ten, który zmieści w jednym zdaniu najwięcej słów, nie przekraczając 15 cm. długości zdania czcionką times new roman 12.
– najlepszym rzeźbiarzem świata jest ten, który wyrzeźbi mega Światowida z największą możliwą ilością twarzy.