Według słusznie zaangażowanych i tolerancyjnych zwolenników pokoju na świecie Talibowie są obecnie w roli Armii Krajowej, a polski kontyngent w roli Gestapo. Pomijam już fakt, że Talibowie są w Afganistanie okupantem, a nie autochtonami. W Polsce nie ma po prostu zamachów terrorystycznych. Na nasze szczęście jesteśmy pikusiami. Gdyby pewnego dnia z jakiegoś powodu (np. że produkujemy dużo komputerów, albo że jakiś polski filozof stwierdził, że nie ma Boga) wysadzono w powietrze kilkaset przypadkowych osób, to może pajacyki od pacyfizmu by zmieniły zdanie. Na razie jednak zgodnie z prawem Talibów obcina się nosy żonom, które powiedziały głośno, że nie chcą być bite przez mężów, a w Polsce ubliża się żołnierzom, którzy mają chronić Afgańczyków przed takimi praktykami, wyzywając ich od Gestapo. Może by i warto też wspomnieć, że gdyby nie takie akcje, jak Afganistan, to w razie jakiegoś konfliktu będziemy mieli armię, która o wojnie wie tyle, co widziała w Czterech Pancernych i Szeregowcu Ryanie. Może by i warto wspomnieć. A może i nie. W końcu to źli Amerykanie mają nas bronić i złe NATO. Jak to dobrze mieć tyłek chroniony przez takie „Gestapo”…
W tegorocznej edycji World Press Photo główną nagrodę dostało zdjęcie przedstawiające 18 letnią, niebrzydką dziewczynę z wielką dziurą w twarzy w miejscu nosa.