Życie raz jeszcze

Film zdjęty z ekranów przez cenzurę zaledwie po kilku projekcjach. Na pierwszy rzut oka może się to wydawać dziwne. Oficjalna doktryna Gomułki zakładała zerwanie ze stalinizmem, akcentowanie nowych, lepszych czasów, „socjalizmu z ludzką twarzą”. Właśnie o tym niby jest opisywany film. Zdecydowały widocznie subtelności. Lepsze „teraz” jest istotne, ale gorsze „przedtem” pokazano tak dokładnie i przejrzyście, że nawet odnowieni komuniści nie byli w stanie tego wytrzymać. Film oprócz ukłonów dla pozytywnych przemian delikatnie sugerował oczekiwania, przekonanie, że do raju jeszcze daleko i co prawda chcemy nad tym pracować, ale jeszcze nie wszystko gra. NSZ ukazane – znowu pozornie – w sposób tendencyjny, jako bandyci i kanalie, a jednak nie do końca. Momentami wyglądają na ludzi rozsądnych, odważnych, zwalczających system ewidentnie zły, doceniających odwagę i honor. Wszystko to między wierszami. Między otwartymi, głośnymi hasłami pochwały przemian, w które, jak się zdaje, autorzy filmu jednak wierzyli.

Fakt, że wiara w przemianę na lepsze była żywa, powstanie filmu to rok 1964, już dawno po wydarzeniach w Poznaniu, a jeszcze przed paskudnym 1968. Nie było dobrze, ale i nie było aż tak źle. Ludzie chodzili na randki, na prywatki, budowano mieszkania. Kultura miała się znakomicie, w końcu marzec ’68 był możliwy dzięki temu, że panował pewien luz i całkiem niezła komunikacja wewnątrz kraju. W innym wypadku żaden bunt nie miał szans zaiskrzyć. Rósł optymizm i rosły oczekiwania. Chyba właśnie to było podtekstem filmu „Życie raz jeszcze” i właśnie te oczekiwania nie podobały się władzy.

Światy przed i po odwilży gomułkowskiej są pokazane jaskrawo. Do bólu przekonująco. Niemal propagandowo. Piszę „niemal”, bo te dwa światy faktycznie różniły się ogromnie. Drobiazg, może ciekawostka – na lotnisku z okresu bierutowskiego widać „stare” samoloty, m.in. Ił-10, ale także PZL-101 Gawron, który po prostu wtedy jeszcze nie istniał 🙂 ale staro wyglądał, więc nadał się jako sztafaż, kontrast dla MiGów-17 pokazanych w końcówce. Ale to, jak wspomniałem, drobiazg. Myślę, że oprócz wartości historycznej, jaką ten obraz niewątpliwie ma do zaproponowania, ważniejszy jest jednak wątek obyczajowy. Zarówno społeczny, jak i ten drugi, skupiony na indywidualnych problemach bohaterów. Ciekawie poprowadzony wątek miłosny, wyraziste charaktery (te białe i te czarne). Intryga wiarygodna i poruszająca. Świadectwo czasów niezwykle cenne, jeśli brać pod uwagę nie tylko fabułę, ale i perspektywę lat, z jakiej patrzymy i na tę fabułę, i na zdarzenia, do których się odwołuje (a więc fikcja literacka scenariusza i realia, w których ją napisano).

Brzmi to, jakbym opisywał ciężki dokument, a jest to naprawdę znakomity dramat obyczajowy, który wciąga i fascynuje na każdej płaszczyźnie. Nawet zdenerwowanie na zafałszowany obraz NSZ nie odbiera przyjemności z oglądania. Po prostu – uprzedzam – trzeba wziąć poprawkę. Łomnicki – mistrzostwo świata. Łapicki – wicemistrzostwo. Montaż (na którym się mało znam, ale widzę po prostu efekt), praca kamer, światło, dialogi – cymesik. Oglądać, warto.

LINK DO FILMU

 

 

Zamieszczono w: Film