Drukuj

Cóż – mogę tylko powtórzyć za Tuwimem: „Listopad: jeden z dotkliwszych wrzodów na dwunastnicy roku”. Ale spokojnie, zacytujmy jeszcze Stachurę: „Wszystko przemija, nawet najdłuższa żmija”. I róbmy swoje. Zwłaszcza, że wieczory długie, warto się schować pod kocem i czytać. Poezję – polską, amerykańską, ukraińską. Do tego haiku. I recenzje. I rozważania Alskiego o końcu poezji. I jeszcze relacje z wydarzeń – salonowych: promocji Pomostu i z Festiwalu Fala Poprzeczna, i nie tylko. Może chwilami popadamy w leciutką jesienną deprechę z Marcinem Kleinszmidtem, czy nostalgię z Leszkiem Żulińskim, ale zaraz Jowita Opyd każe nam się ubrać elegancko i gnać do filharmonii. A w ogóle to już wieszają na ulicach dekoracje świąteczne i pewnie trzeba ogłaszać początek sezonu na Jingle Bells. Cieszmy się więc listopadem – to najmniej komercyjny miesiąc w roku.

Dorota Ryst

 

Aktualny numer - Strona główna

Powrót do poprzedniej strony


© 2010-2019 Stowarzyszenie Salon Literacki.
Kopiowanie treści zawartych w serwisie wyłącznie za zgodą Redakcji i podaniem źródła pod cytowanym fragmentem, w przypadku portali internetowych - linkiem do serwisu salonliteracki.pl.