Schody, schody, schody…

Schody, schody, schody…

No i jak tu wytłumaczyć młodym ludziom, że to kiedyś była jedna z największych atrakcji w Warszawie? Dawno to było, fakt – żeby nie było autorzy tego bloga tych czasów nie pamiętają… pamiętają za to drzwi na dworcu centralnym, które się same otwierały 😉
A same schody? Poza stosunkiem do nich, nic się nie zmieniło. Dobrze, że ostatni remont zachował ich wygląd jak z czasów hucznego otwierania trasy W-Z. Naprawdę, kiedy jechałam na górę miałam wrażenie, że podróżuję w czasie. Ciekawe dlaczego Wojtek zmienił stronę – może żeby pokazać, że kiedyś obowiązywało odchylenie lewicowe, a teraz wprost przeciwnie?

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

Dodaj komentarz