stołeczny nie-dziennik zmiennik http://salonliteracki.pl/blog/warszawskifotoblog2011 Fotoblog poświęcony Warszawie dawnej i nowej Fri, 13 Apr 2018 10:48:48 +0000 pl-PL hourly 1 gdzieś obok palmy http://salonliteracki.pl/blog/warszawskifotoblog2011/2013/05/09/gdzies-obok-palmy/ http://salonliteracki.pl/blog/warszawskifotoblog2011/2013/05/09/gdzies-obok-palmy/#respond Thu, 09 May 2013 09:49:29 +0000 http://salonliteracki.pl/blog/warszawskifotoblog2011/?p=207 Read More Read More

]]>
Łapię się na tym, że z Warszawą jest jak ze starymi przebojami – najbardziej lubię te kawałki, które najlepiej znam. I które znajduję takimi jak były kiedyś. Nie mówię tu nawet o sięganiu własną pamięcią – cenię te kawałki, które przypominają miasto, które było kiedyś, przed wojną. Nie mogłam więc nie obejrzeć filmu Warszawa 1935 – wyszłam z niego z ogromnym niedosytem, chciałoby się więcej. Dziś budynek do którego w filmie nie docieramy – Bank Gospodarstwa Krajowego przy skrzyżowaniu Nowego Światu i Alej Jerozolimskich. Monumentalny, modernistyczny gmach wzniesiony w latach 1928–1931 według projektu Rudolfa Świerczyńskiego, ozdobiony płaskorzeźbami Jana Szczepkowskiego. Na zdjęciu z roku 1937 wieńczy go piękny neon „Podróżuj LOTEM”.

Na zdjęciu współczesnym inne samochody, zamiast spokojnej ulicy ruchliwe rondo. No i palma, której tu akurat nie widać… ciekawe jak długo przetrwa…

 

]]>
http://salonliteracki.pl/blog/warszawskifotoblog2011/2013/05/09/gdzies-obok-palmy/feed/ 0
pejzaż bez pewnej trasy http://salonliteracki.pl/blog/warszawskifotoblog2011/2013/04/16/pejzaz-bez-pewnej-trasy/ http://salonliteracki.pl/blog/warszawskifotoblog2011/2013/04/16/pejzaz-bez-pewnej-trasy/#respond Tue, 16 Apr 2013 12:35:05 +0000 http://salonliteracki.pl/blog/warszawskifotoblog2011/?p=202 Read More Read More

]]>
Póki druga połowa tego bloga nie wykona planu, będziemy konsekwentnie szwendać się po Saskiej Kepie… Ale i tu sporo ciekawostek się znajdzie. Dziś pejzaż bez pewnej trasy. Rok 1964 – dopiero za 10 lat nastąpi uroczyste przecięcie wstęgi. Oczywiście, 22 lipca – obok 1 maja i 7 listopada to była najlepsza data na tego typu uroczystości. Ale na pierwszym zdjęciu bloki przy Alei Stanów Zjednoczonych dopiero się budują. Widać charakterystyczne wysokie okna na ostatnich kondygnacjach – tam były pracownie dla plastyków. Niestety, tak jak szklana fasada wieżowca przy Rondzie Waszyngtona (o tym tutaj), przegrały z klimatem…

A sama aleja nie jest jeszcze nawet ulicą. Pamiętam (słabo, ale jednak), że z Saskiej do Wisły przy gorszej pogodzie trudno było tędy dojść przez błoto. Co ciekawe – Trasa Łazienkowska i Aleja zostały zaprojektowane w niemal dokładnie takim kształcie przed wojną – można zobaczyć to na planach z czasów, kiedy prezydentem Warszawy był Stefan Starzyński. Może więc niegłupio, ze podstawówka jego imienia mieści się kilka kroków stąd, na rogu Saskiej i Stanów Zjednoczonych. Od kilku lat stoi przed nią pomnik Starzyńskiego, który przez lata niszczał w krzakach w Ogrodzie Saskim.

 

]]>
http://salonliteracki.pl/blog/warszawskifotoblog2011/2013/04/16/pejzaz-bez-pewnej-trasy/feed/ 0
Asfalt i trawa na olejno… http://salonliteracki.pl/blog/warszawskifotoblog2011/2013/04/04/asfalt-i-trawa-na-olejno/ http://salonliteracki.pl/blog/warszawskifotoblog2011/2013/04/04/asfalt-i-trawa-na-olejno/#respond Thu, 04 Apr 2013 13:11:11 +0000 http://salonliteracki.pl/blog/warszawskifotoblog2011/?p=194 Read More Read More

]]>
Kiedy chodzimy po Warszawie wydaje nam się, że chodniki i asfalt to norma od bardzo dawna. Okazuje się, że nie wszędzie. Dziś zdjęcia przedstawiające budynek przy ul. Saskiej 63/75 – gmach zaprojektowany przez Andrzeja Gałkowskiego od 1964 jest siedzibą stacji krwiodawstwa. Sam budynek prawie bez zmian – w roku 2010 przybyła tylko dziwna ozdoba przy wejściu. Warto jednak zwrócić uwagę na fotografię z 1967 roku, a konkretnie na jezdnię – ulica Nobla, wiodąca do jednego z istotnych punktów Saskiej Kępy, do kościoła, jest pokryta kocimi łbami. I na pewno nie był to jedyny brukowany trakt w tych okolicach.

Na przykład ulica Zakopiańska zyskała asfaltową nawierzchnię właśnie w 1967 roku i zawdzięczała ją wizycie premiera Francji Charlesa de Gaulle’a. Generał w ostatniej chwili poinformował władze, że zamierza odwiedzić także Ambasadę swojego kraju, która wtedy była ulokowana właśnie na ulicy Zakopiańskiej. A że uznano, że nie uchodzi, żeby oficjalna delegacja na takim szczeblu trzęsła się na kocich łbach, w nocy, tuż przed wizytacją de Gaulle’a wylano asfalt… Ciekawe czy trawę na zielono też pomalowano…

 

]]>
http://salonliteracki.pl/blog/warszawskifotoblog2011/2013/04/04/asfalt-i-trawa-na-olejno/feed/ 0
a Tancerka ciągle tańczy… http://salonliteracki.pl/blog/warszawskifotoblog2011/2013/02/08/a-tancerka-ciagle-tanczy/ http://salonliteracki.pl/blog/warszawskifotoblog2011/2013/02/08/a-tancerka-ciagle-tanczy/#respond Fri, 08 Feb 2013 16:09:54 +0000 http://salonliteracki.pl/blog/warszawskifotoblog2011/?p=189 Read More Read More

]]>
Po krótkiej przerwie zima wróciła… Czasem jednak nos z domu trzeba wystawić. Choćby do parku. A właściwie Parku. Bo u nas, na Saskiej Kępie jest park przez duże pe. A nawet dwa – Park Paderewskiego, częściej zwany parkiem Skaryszewskim, to zdecydowanie jeden z ładniejszych parków w Warszawie. Założony na początku XX wieku, miał przybliżać Saską Kępę do idei miasta-ogrodu (zrealizowanej np. w Podkowie Leśnej), uzupełniać niejako część mieszkalną, a jednocześnie być częścią planowanych terenów wystawowych. Park, oprócz pięknej zieleni (zaprojektowanej tak, by w różnych porach jej odcienie były harmonijnie zestawione), stawów z malowniczymi mostkami, terenów rekreacyjnych kryje również kilka wysokiej klasy rzeźb. Stworzyli je najbardziej wzięci artyści Dwudziestolecia – Henryk Kuna („Rytm”), Olga Niewska („Kąpiąca się”) no Stanisław Jackowski, swoją nagrodzoną m.in. na wystawie sztuk pięknych w Jardin de Tuileries „Tancerkę”.

(foto współczesne autorstwa Arka Łuszczyka)

Warto wiedzieć, że modelką, którą utrwalił w tej pięknej rzeźbie Jackowski była mieszkanka Saskiej Kępy, bardzo znana wówczas primabalerina baletu Teatru Wielkiego Halina Szmolcówna. To właśnie dzięki jej sukcesom (również finansowym) stać było ją i jej męża, Grzegorza Fitelberga, na luksusową willę przy ul Elsterskiej 3. Nad wejściem do willi dwa amorki trzymają tarczę z jej monogramem „H.S.”. Specjalnie dla niej urządzono w tym domu salę ćwiczeń, gdzie tańczyła i udzielała lekcji. Dziś na willi wisi tablica pamiątkowa poświęcona tylko Fitelbergowi… Ot, ironia historii… Na szczęście zatrzymaną w tańcu postacią Szmolcówny do dziś zachwycają się parkowi bywalcy. Może warto byłoby gdzieś umieścić informację o tym kogo przedstawia stojąca w rosarium rzeźba?

 

]]>
http://salonliteracki.pl/blog/warszawskifotoblog2011/2013/02/08/a-tancerka-ciagle-tanczy/feed/ 0
Czas „Pokusy” http://salonliteracki.pl/blog/warszawskifotoblog2011/2013/01/24/czas-pokusy/ http://salonliteracki.pl/blog/warszawskifotoblog2011/2013/01/24/czas-pokusy/#respond Thu, 24 Jan 2013 12:50:14 +0000 http://salonliteracki.pl/blog/warszawskifotoblog2011/?p=184 Read More Read More

]]>
Zima, nie da się ukryć, trzyma, więc nie ma co wystawiać nosa poza Saską Kępę. Ale i tu znajdzie się jeszcze sporo rzeczy do pokazania. Dziś miejsce może mało charakterystyczne, ale bliskie (więc będzie jeszcze bardziej subiektywnie niż zwykle). A zresztą – kto z mieszkańców Kępy nie pamięta baru „Pokusa”? Blaszak z lat 70. podzielony był wewnątrz na częścią jadalną i pijalną, ale i tak klientela najczęściej zalegała na murkach przed wejściem…
Po remoncie, w początkach kapitalizmu, przekształcono to w lokal pod nazwą „Multi Pub”, który próbował udawać elegancką restaurację. Ale dość szybko wyleciał w powietrze w ramach porachunków mafijnych. Było to o tyle pamiętne, że to pierwszy taki wypadek w Warszawie „nowej ery”.

A dziś? Nie ma śladu po blaszaku, zamiast tego „apartamentowiec”(też zresztą aferalny, bo pozostałość po jednym z pierwszych deweloperskich przekrętów, firmie FRI). No i nie trafiają się już takie piękne samochody, jak ten, który parkował tam w roku 77, kiedy zrobiono pierwsze zdjęcie.

 

]]>
http://salonliteracki.pl/blog/warszawskifotoblog2011/2013/01/24/czas-pokusy/feed/ 0
głupota wygrywa… http://salonliteracki.pl/blog/warszawskifotoblog2011/2013/01/20/glupota-wygrywa/ http://salonliteracki.pl/blog/warszawskifotoblog2011/2013/01/20/glupota-wygrywa/#respond Sun, 20 Jan 2013 14:20:01 +0000 http://salonliteracki.pl/blog/warszawskifotoblog2011/?p=178 Read More Read More

]]>
Ten dom zwyczajowo nazwany jest najstarszym domem na Saskiej Kępie, pochodzi z końca XIX w., choć tak naprawdę w latach 70. przeprowadzono remont tak gruntowny, że w zasadzie należałoby uznać go za rekonstrukcję budynku. Mimo wszystko zasługuje na uwagę – jest pamiątką po dawnych wiejsko-letniskowych czasach Saskiej Kępy. Ciekawostką jest też to, cały czas jest w rękach tej samej rodziny. Już samo usytuowanie – skosem do ulicy Walecznych – świadczy o tym, że powstał zanim wytyczono ulicę.

Szkoda, że już po wytyczeniu tejże ktoś zdecydował o postawieniu tuż obok, wysuniętej aż do linii ogrodzenia koszmarnej budowli (stacja transformatorów albo coś takiego, skąd blondynce wiedzieć takie rzeczy…), która skutecznie zasłania widok na ten nietypowy budynek… Cóż, głupota wygrywa, również z zabytkami.

 

]]>
http://salonliteracki.pl/blog/warszawskifotoblog2011/2013/01/20/glupota-wygrywa/feed/ 0
Szeroka róg Petersburskiej http://salonliteracki.pl/blog/warszawskifotoblog2011/2013/01/14/szeroka-rog-petersburskiej/ http://salonliteracki.pl/blog/warszawskifotoblog2011/2013/01/14/szeroka-rog-petersburskiej/#respond Mon, 14 Jan 2013 15:14:56 +0000 http://salonliteracki.pl/blog/warszawskifotoblog2011/?p=173 Read More Read More

]]>
Czyli właściwie gdzie? Na Pradze, proszę państwa, na Pradze – ówczesna Szeroka to dziś Kłopotowskiego, a Petersbuska nosi miano Jagiellońskiej. Nie tylko po nazwach ulic niewiele zostało… Praska synagoga, acz zdewastowana, przetrwała wojnę (hitlerowcy urządzili w niej odwszalnię), po wyzwoleniu służyła jako radziecki szpital wojskowy, później odbywały się w niej nawet nabożeństwa, a w 1949 uzyskała status zabytku. I co? W 1961 zapadła decyzja, żeby budynek wyburzyć, co wykonano w tempie iście „warszawskim”…

Dziś na tym miejscu możemy zobaczyć huśtawki i zjeżdżalnie, czyli plac zabaw pobliskiego przedszkola. Z gruzu usypano górkę do zjeżdżania, pod ziemią znajdują się fundamenty, a plac otacza oryginalne ogrodzenie. Dobrze zachowany jest znajdujący się obok budynek dawnej mykwy mieszczący dziś liceum. A, podobno jest szansa na odbudowę, co byłoby o tyle ciekawe, że to jedna z niewielu bożnic wzniesionych na planie okręgu.

 

]]>
http://salonliteracki.pl/blog/warszawskifotoblog2011/2013/01/14/szeroka-rog-petersburskiej/feed/ 0
zrób to sam :) http://salonliteracki.pl/blog/warszawskifotoblog2011/2013/01/06/zrob-to-sam/ http://salonliteracki.pl/blog/warszawskifotoblog2011/2013/01/06/zrob-to-sam/#respond Sun, 06 Jan 2013 19:25:08 +0000 http://salonliteracki.pl/blog/warszawskifotoblog2011/?p=167 Read More Read More

]]>
Dziś nietypowo – nie będzie widoku współczesnego, ale za to można sobie ułożyć puzzle…

Bristol – najstarszy i chyba najdroższy z warszawskich hoteli. Monumentalna neorenesansowa budowla z secesyjnymi wnętrzami została zbudowana na początku XX w. przez spółkę, w której jednym z udziałowców był Ignacy Paderewski. Już wtedy budynek posiadał posiadał elektrownię, centralne ogrzewania, podwójną wentylację, na piętrach hydranty przeciwpożarowe, drabinę ratunkową oraz ogniotrwałe stropy, ściany działowe i podłogi, a także słynna kryształową windę. Nie sposób wyliczyć słynnych gości (tych najsłynniejszych upamiętniają tabliczki w holu) i przyjęć, które tu się odbywały. Warto jednak wspomnieć, że przez wiele lat miał tu atelier Wojciech Kossak, a z balkonu śpiewał Jan Kiepura.  W latach 50.i 60. Bristol stał się kultowym miejscem środowiska literackiego.
„Bristol” to nie tylko hotel, restauracja, kawiarnia, bary dzienne i dancing.
„Bristol”był małym zamkniętym organizmem. Wielkie i ładne gmaszysko, budowla okazała, i to przedwojenna, to nie byle jaki lokalik w zwyczajnym, uładnionym pomieszczeniu jak „Kameralna”, który składa się z sali-kiszki, zakręconej i zakończonej barem.
„Bristol” to gmach, do którego zjeżdżał lub zjeżdża świat. Tu zatrzymywali się ludzie wielcy, średni, a z braku laku i pomniejsi, miejscowi. Bywanie w „Bristolu” wymagało większej staranności w ubiorze, pewnej ogłady, odwagi cywilizacyjnej i większej ilości gotówki. (…)
„Bristol” w tamtych czasach był hotelem wyjątkowym. Zresztą chyba należy zatrzymywać się w hotelach z taką aparycją i tradycją. Nie wiem jak jest w „Bristolu” teraz, kiedyś dla nowicjuszy był to wstęp do innego świata, do imponującej rozmiarami i statecznością rezydencji.

(Roman Śliwonik, Portrety z bufetem w tle)

 

Moje puzzle

]]>
http://salonliteracki.pl/blog/warszawskifotoblog2011/2013/01/06/zrob-to-sam/feed/ 0
Odbudowa a skarpetki Tyrmanda http://salonliteracki.pl/blog/warszawskifotoblog2011/2012/11/22/odbudowa-a-skarpetki-tyrmanda/ http://salonliteracki.pl/blog/warszawskifotoblog2011/2012/11/22/odbudowa-a-skarpetki-tyrmanda/#respond Thu, 22 Nov 2012 09:52:09 +0000 http://salonliteracki.pl/blog/warszawskifotoblog2011/?p=155 Read More Read More

]]>
Leopold Tyrmand przeszedł do legendy jako jeden z wrogów systemu, krzewiciel zakazanego w czasach stalinowskich jazzu, posiadacz „godzących w socjalizm” skarpetek… A jednak nawet w jego Dzienniku 1954 znajdziemy słowa Moje uznanie dla komunistów, cześć partii!!. Co skłoniło go do takiej wypowiedzi? Widok odbudowanego Starego Miasta…
Stałem na przystanku 107-ki i gapiłem się, mimo mrozu. Na pierwszym planie Kolumna Zygmunta. Nieco w głębi fasada Bernardynów. Naprzeciw naroże Krakowskiego, na prawo Pałac Sołtyka z Miodowej i Branickich z Podwala. Wieloplanowość nasycona śnieżnomglistym popołudniem. Znana i bliska. Moje miejsce na ziemi. Urodziłem się i wychowałem dwie ulice stąd. Warszawskie dachy, warszawski śnieg. Moje uznanie dla komunistów, cześć partii!! O ile odbudowa Warszawy jest wynikiem tego, że ludzie się uparli, o tyle odbudowa staromiejskiego rezerwuaru zamyśleń jest zasługą komunistów. Specjalnie się na to uparli. I nawet jeśli mają w tym swój numer, nieważne, pozdrawiam ich! Chwała złym zamiarom, których skutków nie da się przewidzieć! (Leopold Tyrmand, Dziennik 1954)

Bo co by nie mówić – dobrze, że jest. Jeszcze bardziej można to docenić jeżdżąc po Polsce i widząc miasta w których na miejscu przedwojennej zabudowy straszą socrealistyczne kloce.
Więc dziś pocztówka i zdjęcie, które różnią się głównie podpisem – wązki zmienił się w wąski. I chwatit, jak mawiają niektórzy.

 

]]>
http://salonliteracki.pl/blog/warszawskifotoblog2011/2012/11/22/odbudowa-a-skarpetki-tyrmanda/feed/ 0
Po prostu komedia http://salonliteracki.pl/blog/warszawskifotoblog2011/2012/11/08/po-prostu-komedia/ http://salonliteracki.pl/blog/warszawskifotoblog2011/2012/11/08/po-prostu-komedia/#respond Thu, 08 Nov 2012 10:31:56 +0000 http://salonliteracki.pl/blog/warszawskifotoblog2011/?p=149 Read More Read More

]]>
Przeczytałam gdzieś, że to gmach w stylu socrealistycznym… ech… To, że coś zostało zbudowane (a konkretniej oddane do użytku) w roku 1952 nie jest jednoznaczne z tym, że jest w stylu socrealistycznym… Warto więc napisać, że autorem projektu jest Stanisław Brukalski – jeden z najbardziej znanych polskich architektów, który w okresie międzywojennym projektował wspólnie z żoną tanie, funkcjonalne budynki o prostych bryłach i subtelnych elementach plastycznych, zintegrowane z otaczającą je przestrzenią, współtwórca WSM. A projekt powstał jeszcze przed wojną, w 1937 roku! Socrealizm? Brukalski wyprzedził czas o 9 lat… Wizjoner socrealizmu? Nomen omen, komedia…

Na to, co teatralnie od dość dawna dzieję się w tym gmachu, lepiej chyba spuścić zasłonę milczenia, ale budynek, uznany jakiś czas temu za zabytek, na pewno jest jednym z charakterystycznych punktów Żoliborza. Szkoda, że nie mieści się tam już Urząd Stanu Cywilnego, ale podobno nie wszyscy nowożeńcy byli zachwyceni faktem, że ich ślub ma mieć coś wspólnego z komedią. Albo zgoła cyrkiem, do którego formą budynek nawiązuje.

 

]]>
http://salonliteracki.pl/blog/warszawskifotoblog2011/2012/11/08/po-prostu-komedia/feed/ 0