Miasto

Od wczoraj jestem posiadaczką planu Warszawy z roku 1939… Siedzę więc i się gapię, przyglądam i porównuję. Od zawsze uwielbiałam wszelkie mapy i od najmłodszych lat jestem „zainfekowana” moim miastem. Pamiętam, jak ojciec pokazywał mi różne miejsca, opowiadał. W pamięci zostało na przykład mgliste wspomnienie pustego miejsca po zamku, czy domowe powiedzonka, w których powtarzało się tajemnicze Tłomackie, czy Haberbusch. To zostaje gdzieś bardzo głęboko, tworzy bazę na całe życie. Nie umiem sobie wyobrazić siebie wrośniętej w inne miasto. Ba, trudno mi, nawet w wyobraźni, znaleźć dla siebie inne miejsce niż Saska Kępa. Nie czas i nie miejsce na dywagacje, czy to dobre, czy złe i czy więcej przez to tracę, czy zyskuję. Faktem jest, że im więcej wiem o Warszawie, tym apetyt na poznawanie jest większy. Tym głębiej wchodzę w historię, poznaję warstwy tego niezwykłego miasta. I tak sobie myślę, że tomik jemu poświęcony coraz bliżej.

A tymczasem pozdrawiam z uliczki, która w 1939 roku była w planach i jako ulica z własną nazwą tam pozostała…

saska kepa 1939a

Dodaj komentarz