odkopane

Zakopane… Więc mogłoby być o górach, o masakrycznym tłumie na Krupówkach (i nie tylko), Teatrze im. Witkacego (o tym na pewno, prędzej czy później, będzie), o wystawie dwóch Malczewskich (Jacka i Rafała), ale będzie o Hasiorze… Dotarło do mnie, że strasznie dawno nie byłam w jego galerii. Nadrobiłam to niedopatrzenie. Warto było… Moja fascynacja tym twórcą nie maleje. Może nawet coraz bardziej się w nim rozsmakowuję. Jak w Białoszewskim. Bo też bardzo wiele ich łączy. Chociażby ocalanie przedmiotów – tych najzwyklejszych, codziennych, czasem okaleczonych i porzuconych. Hasior daje im nowe życie. W swoich asamblażach łączy je, nadaje im zaskakujące znaczenia i konteksty. Jego prace są przy tym wyjątkowo poetyckie – bo jak inaczej określić dzieła plastyczne posługujące się, ba, całe będące metaforą. Hasior, zderzając przedmioty, gra znaczeniami, konwencjami, skojarzeniami. Czasem przeraża, a chwilami śmieszy. Oczywiście, nie wszystko mnie zachwyca – nie przepadam chociażby za jego najbardziej monumentalnymi pracami, zwłaszcza pomnikami.
A, jeszcze jedno – fotografie robione przez Hasiora. Podobno zostawił ich wiele tysięcy. Grupował je w cykle, zapisywał na kliszy swoje fascynacje, a zwłaszcza przejawy kultury zwykłych ludzi – kapliczki, ozdoby domów i ogródków, ale też kultury masowej, a więc na przykład transparenty propagandowe… I właśnie te ostatnie eksponowane są na wystawie czasowej – smakowite 😉

http://www.facebook.com/media/set/?set=a.270725322953493.85991.100000480827412&l=daa5d8744d&type=1

Dodaj komentarz