prośba…

może czasem, zamiast pisać o książkach, trzeba napisać tu coś o życiu? no to tak całkiem serio 😉

Mój dobry Panie, jak wiesz dobrze,
głowy zawracać ci nie lubię.
Żyję gdzieś sobie po cichutku,
o nic nie proszę, swoje dłubię.

Lecz mam ogromną prośbę, Panie –
daj jeden dowód na istnienie.
Przyjdź, kiedy skoczy mi sodówa,
gdy wzrośnie parcie i ciśnienie.

Gdy cała w lansach i lansadach
spocznę na laurach i filonach,
kopnij mnie, dobry Boże, w dupę,
bym była z tego uleczona.

Dorota Ryst ©

Dodaj komentarz