perły i perełki

No i znów wróciłam do „Poczty literackiej” Szymborskiej… Choćby dlatego, że już nie chce mi się po raz kolejny powtarzać na forum tego samego. Że wiosna, że róża i powtarzanie w poezji po raz enty tego samego nie ma sensu. I że na dobry początek trzeba opanować ortografię i gramatykę a dopiero potem zabierać się za tzw. poezję. I że natchnienie natchnieniem a nad tekstem trzeba też popracować rozumem.
Bo ta książka, poza tym, że można ją czytać dla przyjemności – napisana wspaniałym językiem, dowcipna, może być uznana za znakomity podręcznik dla początkujących (i nie tylko) piszących. Adept literatury znajdzie tu mnóstwo bardzo cennych rad i to, jakby nie patrzeć, od fachowca najwyższej klasy – od Noblistki. Bo talent to jedno, ale warto do niego dodać choćby odrobinę świadomości literackiej. I pokory. Bardzo dużo pokory…
Pozwolę sobie zacytować dwa fragmenty dotyczące tego, z czym spotykam się szczególnie często. Taka odpowiedź tym, którzy i tak pewnie tego nie przeczytają. A nawet jak przeczytają, nie wezmą tego do siebie. Taka prywatna walka z wiatrakami…

Nie do „natchnienia” talent się ogranicza. Od czasu do czasu natchnienie spada na każdego, ale tylko utalentowani potrafią siedzieć nad kartką papieru długimi godzinami i udoskonalać dyktando ducha. Komu się tego robić nie chce, ten najwidoczniej nie jest do poezji powołany. Stąd bierze się to dziwne zjawisko, że natchnionych wierszopisów jest zatrzęsienie, a zwykłych prawdziwych poetów mało. Jak dawniej, tak i dzisiaj, jak dzisiaj, tak i w przyszłości.

Ładne by to było i sprawiedliwe, gdyby sama siła uczuć decydowała o wartości artystycznej wiersza. Z pewnością by się wtedy okazało, że Petrarka to zero w porównajmy z młodzieńcem o nazwisku – dajmy na to – Bombini, ponieważ Bombini naprawdę oszalał z miłości, a tymczasem Petrarka zdołał utrzymać się w stanie nerwów sprzyjającym wymyślaniu pięknych przenośni.

I jeszcze, na osłodę, kilka drobiazgów – perełek „poetyckiego komentatorstwa”

Czym oddzieleni są od siebie ludzie? Niewidzialna ścianą. Do czego porównać należy duże miasto? Do ula albo do dżungli. Jaka jest pustka? Pustka jest bezpłodna. Co robi napięta struna? Pęka, naturalnie. Co rozczarowało redaktora? To.

„Kocham co piękne, szlachetne i wzniosłe/ Kocham wieczory i kwiaty/ I kocham twoje spojrzenia radosne/ Które zamieniam w szkarłaty…” Chcielibyśmy wiedzieć, jak to się robi i w jakim celu.

Jeżeli wydrukujemy, prosimy podać aktualny adres Kazimierza Przerwy-Tetmajera, abyśmy mogli wysłać mu osiemdziesiąt procent honorarium autorskiego.

Dodaj komentarz