Napisz to jeszcze raz… sam?

Narzekamy, że dzieciaki nie czytają lektur… Nie będę tu zajmować się problemem, co na liście lektur być powinno (może innym razem), coś innego chodzi mi po głowie. Tak się złożyło, że ostatnio sięgnęłam po „Kamienie na szaniec” – nie wiem czy jest to w tej chwili lektura, wiem że kiedyś była. I z jednej strony, bardzo dobrze. Znakomity temat, kawał historii, młodzi ludzie walczący o wielką sprawę – powinno wciągać. Materiał jest taki, że powinno się to czytać jednym tchem, z wypiekami na twarzy. Niestety – książka jest jeszcze jednym dowodem, że temat nie wystarczy… weźmy początek: „W jednej z dzielnic warszawskich było środowisko młodzieży harcerskiej, które umiało stworzyć atmosferę i warunki, w jakich młodzież czuła się dobrze, pragnęła sama kształcić swe charaktery, sama sobie stawiała cele i sama czyniła wszystko, co w jej mocy, by te cele osiągać.”
Macie ochotę czytać dalej? Bo ja jakoś nie bardzo… Przypomina to wstęp do nudnego referatu, a nie wciągającej opowieści. Szukałam w tej książce dobrych, ciekawych opisów, fragmentów do zacytowania i jest problem. Z przykrością stwierdzam, że znakomity temat jest po prostu spaprany. Referat na kursokonferencji skrzyżowany z wypracowaniem. Smutek, a potem złość mnie ogarnęły. I tak sobie myślę, że może warto napisać to jeszcze raz? Wziąć fakty, sylwetki bohaterów i opisać je żywym językiem. Myślę, że byłoby to większym hitem niż kretynizmy o wampirach…

Dodaj komentarz