I ja też wędruję do Duksztos

Na tym blogu nie będzie recenzji tomików poezji wydawanych w mniejszych i większych wydawnictwach. Ale czasem będzie o tomikach. Dziś o książce, którą znam prawie na pamięć, o której trudno mi nawet myśleć obiektywnie, a co dopiero pisać. „W oszukiwaniu snu” Izy Wageman na szczęście ma już pierwsze recenzje, więc można sobie poczytać rzeczowo uargumentowane, dlaczego warto poznać te wiersze. We mnie one wrosły już bardzo mocno i czasem zaskakuje mnie, skąd w mojej głowie takie frazy. Czasami zdarzają się wiersze, przy czytaniu których dziwimy się, że napisał je ktoś inny, nie my. W tym wypadku jest zupełnie inaczej. Nie napisałabym takich wierszy, ale wydają mi się dziwnie bliskie. Czy to wynika z tego, że byłam przy narodzinach tego tomiku jako całości (jako jeden z redaktorów) i wielu z poszczególnych tekstów? Mam wrażenie, że kilka z nich niemal siłą (albo podstępem) wyciągnęłam z autorki. To jej historie – a że stały się po części moimi? Może tak jest właśnie z dobrą poezją?
pamiętam. stałaś na drodze tam, gdzie rosła lipa, a w tobie rósł strach
i pewność, że dwie walizki nie pomieszczą przyszłych pokoleń.
przybita krzywo tabliczka była stemplem i biletem.
biletu i ciebie już nie ma, a mnie nigdy nie było
na duksztańskich kurhanach.

(Iza Wageman, Duksztos)

Dodaj komentarz