Długo rozmyślałem nad tym, czy znani mi są jacyś poeci amerykańscy, którzy mieliby jakiś bliżej określony związek z Chinami. I za Chiny nie mogłem znaleźć nikogo, żadnego poety czy poetki, o których mógłbym powiedzieć, że doskonale pasują do tematu wakacyjnego numeru Salonu Literackiego. Robert Hass przechodził okres fascynacji poezją japońską, a zwłaszcza haiku. Jack Gilbert, inspirowany przez swoją japońską partnerkę, również dość często odwoływał się do japońskich motywów. Thomas Merton, mnich , filozof i poeta, interesował się poezją dalekiego Orientu. Są też poeci młodszego pokolenia, dzieci emigrantów z Chin czy z Wietnamu, którzy coraz bardziej zaznaczają swoją obecność na amerykańskiej scenie literackiej. Tyle że ja nie wiem o nich za wiele...
Cóż wobec tego począć? Skoro do Chin mi nie po drodze, postanowiłem udać się w rejony poetyckich wykopalisk. Bohaterem wakacyjnego segmentu moich prezentacji poetów amerykańskich będzie tedy jeden z dinozaurów, zapomniany już i mało co czytany autor lekkich wierszy satyrycznych, Ogden Nash (1902-1971). Na polski tłumaczył go Stanisław Barańczak (jakże by inaczej) i w ironicznym zbiegu okoliczności moje tłumaczenie wiersza „Muły” jest identyczne z tłumaczeniem Barańczaka. Przetłumaczyłem ten dystych nie znając wersji mistrza, ale muszę podkreślić, gwoli sprawiedliwości, że on był pierwszy.
Ogden Nash urodził się w zamożnej rodzinie na przedmieściach Nowego Jorku. Jego przodkowie byli wpływowymi właścicielami ziemskimi na południu Stanów. Prapradziadek był gubernatorem stanu Północna Karolina w czasie wojny rewolucyjnej, a brat tego polityka użyczył swego nazwiska przy nadawaniu imienia stolicy stanu Tennessee, Nashville.
Przez całą drugą połowę dwudziestego wieku, na długo po śmierci poety, uznawano go za najwybitniejszego autora tekstów satyrycznych. W większości dobrych księgarni (a tych jest mniejszość) do tej pory można znaleźć wiersze zebrane poety. Jest to opasłe tomisko pełne nudnych już teraz i nieśmiesznych tasiemców. Jeśli coś z dorobku poety oparło się destrukcyjnym działaniom czasu są to jego krótsze wiersze. Nash stworzył coś, co nazywał „limyk” czyli krótszą formę limeryku. Napisał też kilkadziesiąt. w większości zabawnych, wierszy o zwierzętach. W końcu, to z jego krótszych utworów pochodzi kilkanaście błyskotliwych bon motów, które na stałe weszły do słownictwa co lepiej wykształconych Amerykanów, na przykład ten z gorzałą czy z panterą. Myślę, uciekając się do porównań, że nasi poeci, którzy nie stronili od satyry i wierszy humorystycznych sprawiają dużo lepsze wrażenie. Teraz wypada zaś dać szansę czytelnikom Salonu na porównanie i sformułowanie własnych sądów.
Janusz Solarz
Refleksje na temat przełamywania lodów
Słodycze
Są bycze,
Lecz gorzała
Działa.
Bocian
Z długich opisów mam wrażenie takie,
Że to stworzenie zdaje się być ptakiem.
Nic więcej nie wiem, a on niech odleci
Tam gdzie są tacy, którzy pragną dzieci.
Dziadek płonie ze wstydu
Nie musi być zbyt pojętny malec
By pojąć, że „Później” znaczy „Wcale”.
Kociak
Problem w tym, że kociak
POTEM
Nie może nie zostać
KOTEM.
Mucha
Bóg w swej mądrości stworzył muchę,
Milcząc co stoi za tym ruchem.
Muły
W świecie mułów
Nie ma regułów.
Myśliwy
Myśliwy zajął stanowisko
Pod kamuflażem kryjąc wszystko,
I sztuczne kaczki na przynętę
Ustawił, kwacząc jak najęty.
Żywi nadzieję ten ignorant,
Że jest mądrzejszy od kaczora.
Na chrzest córki przyjaciela
Nic w tym dziwnego: mała Marysia,
Już rozgrzeszona, szczerze się cieszy.
Po chrzcie ma plany i jeszcze dzisiaj
Chciałaby trochę więcej pogrzeszyć.
Nosorożec
Nieurodziwy jest nosorożec.
Nikt go nie uzna za piękna wzorzec.
Niech spada, dość mam tego pięknisia,
Na coś innego chcę patrzeć dzisiaj.
Pasternak
Pasternak, dzieci, na co was uczulam,
To jest po prostu anemiczny burak.
Niektórzy bredzą, że bywa jadalny,
Lecz dla mnie to fakt niewyobrażalny
Prom
Tam i z powrotem prom się uwija,
Albo przybija, albo odbija.
Że ktoś wymyślił na to sposoby,
Prom ma dwie rufy albo dwa dzioby.
Rodzice
Dzieciom to nie w smak gdy nie ma kogo olać,
Po to są rodzice, taka boża wola.
Sąd rodzinny
Człowiek nie musiałby obawiać się złego,
Które mogą przynieść knowania obcego
Gdyby jak mąż jeden wszyscy jego krewni
Bywali w obyciu mili i przyjemni.
Świnia
Świnia, wybaczcie jeśli coś przeoczę,
Daje nam szynkę, kiełbasę i boczek.
Niech inni chwalą gest i serce knura —
Dla mnie to raczej podła kreatura.
Wielbłąd
Wielbłąd ma tylko jeden garb,
Ale dromader ma aż dwa:
Lub jest odwrotnie, a wiem stąd,
Że z garbem łatwo jest o błąd.
Z rozmów przy stole
Gdzieś, kiedyś, w końcu, nauka po latach
Odkryje ostatnie sekrety wszechświata,
Ale mnie wciąż męczy ta zagadka mała:
Szynka jest różowa, wieprzowina biała.
Zdrowy rozsądek
Po cóż innego nas Pan obdarzył zmysłem przebiegłości
Jeśli nie po to aby nie brać odpowiedzialności?
Limyk
Pewna starsza osoba spod Troi
Uważała, że jej nie przystoi
Pytać i stąd nie wie jeszcze
Czy jest chłopcem czy też dziewczęciem.
Jeden razy jeden równa się osiem
Nowa algebra lub czary mary
Dziś nawiedziły nasz domek stary.
Einstein, Diogenes, matematycy —
Jak wyjaśnicie ten oto wyczyn?
Siedząc przy stole z kubeczkiem mleka,
Dzieciak przewrócił kubek, nie zwlekał.
W kubeczku była ledwo kropelka,
A po rozlaniu to rzeka wielka.
Pantera
Pantera to lamparcia klona,
Tyle że kropek pozbawiona.
Gdyby na Pana skoczyć chciała,
Pan nie omieszka wrzasnąć Ała.
Ponadto, gdy dzwoni Pantera,
Niechże Pan tera nie odbiera.
Pies
Ja prawdy nie naciągam wcale
Mówiąc, że pies nas kocha stale.
Dowiodłem też, po testach, szlochach,
Że mokry pies najbardziej kocha.
Aktualny numer - Strona główna |
Powrót do poprzedniej strony |
© 2010-2019 Stowarzyszenie Salon Literacki.
Kopiowanie treści zawartych w serwisie wyłącznie za zgodą Redakcji i podaniem źródła pod cytowanym fragmentem, w przypadku portali internetowych - linkiem do serwisu salonliteracki.pl.