W najnowszym numerze...

×

Wiadomość

Failed loading XML...
Redakcja: ,
Wydawnictwo: Stowarzyszenie Salon Literacki
Strony: 52
ISBN: 978-83-933101-7-3
Warszawa 2012
Seria Salonu Literackiego (10)

Informacje

Wstęp: Dorota Ryst
Posłowie: Adam Wiedemann

Projekt okładki: Arkadiusz Łuszczyk
Zdjęcia na okładce: Arkadiusz Łuszczyk
Projekt typograficzny: Michał Rozmysł

Druk i oprawa: DANMAR Biuro Edytorsko-Usługowe
www.danmar.waw.pl

Książka została wydana ze środków Urzędu Gminy Miastko
i Stowarzyszenia Salon Literacki

 


 

Wstęp

Oddajemy do waszych rąk czwarty almanach powarsztatowy Pomost. Dobrze, że „historia lubi się powtarzać” i mogliśmy się znów spotkać na Ziemi Miasteckiej, ładować nasze twórcze akumulatory, uczyć się i rozwijać. Organizatorem warsztatów było Stowarzyszenie Salon Literacki. Głównym prowadzącym był Adam Wiedemann poeta, prozaik, tłumacz, krytyk literacki i muzyczny; laureat prestiżowych nagród literackich. Wspierali go przedstawiciele Stowarzyszenia – Dorota Ryst i Sławomir Płatek. W tym roku udział wzięła tylko jedna Miasecczanka, pozostali przyjechali z Trójmiasta, Słupska, Koszalina, Warty, Szczecina i Warszawy.

W pierwszej części almanachu znalazły się „warsztatowe wprawki” czyli rubajaty. Ta krótka monorytmiczna forma miała zostać wykorzystana do opowiedzenia czegoś o turowskiej faunie. Później przyszła pora na trudniejsze zadania – ćwiczyliśmy nawet zbiorowe pisanie sestyny (tej jednak nie znajdziecie w naszej książce). W części drugiej zamieściliśmy wiersze zawierające wrażenia z wycieczki, ale zadaniem uczestników było stworzenie tekstów nawiązujących do nurtu neohermetycznego, a więc nie dziwcie się, drodzy czytelnicy, że nie są to tradycyjne opisy miejsc i zdarzeń i że wiersze czasami przypominają skomplikowane zagadki. W trzeciej części znalazł się plon najbardziej smakowitego ćwiczenia – „przekładano” przepisy kulinarne na wiersze. Kolejnym niełatwym zadaniem była próba zmierzenia się z poezją zaangażowaną.

W części piątej znajdziecie tylko jeden tekst, ale za to jaki! Wspólne dzieło wszystkich uczestników – tłumaczenie wiersza znakomitej amerykańskiej poetki Elizabeth Bishop Stacja benzynowa. No i, tradycyjnie, almanach zamykają teksty, które „nie zmieściły się” w poprzednich działach: impresje z warsztatów, z wycieczki – w tym roku zwiedzaliśmy ewangelicki kościół w Wołczy, żeglowaliśmy po jeziorze Bobięcińskim Wielkim – oraz inne wiersze, które wiążą się z tym szczególnym miejscem i czasem.

Dorota Ryst

 

Posłowie

Wciąż jeszcze tak do końca nie wiadomo, czym są warsztaty literackie. Twardą szkółką? Grą hazardową, w której stawką jest grosz? Ciężkim chlebem, którego zjedzenie odpłaca się z nawiązką? Nieustannie nachodzą nas te metafory ekonomiczne i jest w tym jakiś sens, w warsztacie wytwarza się narzędzia potrzebne przy całodobowej pracy, naprawia się samochody, którymi potem jeździmy, rozjeżdżając na umór wszystko to, po co wstydzilibyśmy się sięgnąć. Pięknienie, ot, czego się doświadcza, ale przy rozważnej pracy z metaforami również brzydnięcie jest pięknieniem. Brzydnę, więc jestem coraz lepszy, nie grzebię w skrzynce biegów, lecz mam ją w małym palcu i niech mi urwą ten palec, mam jeszcze dziewięć innych, w których też ją mam. Chodzi o radość, pamiętajmy, i gdyby szło tylko o tę radość, to naprawdę, wizyta na warsztacie dopomaga.

Adam Wiedemann

 


 

MONIKA BŁASZCZAK

przepis raz

Dla R.K. ze względu na przepis

Bo czasem trzeba prosto i bez zbędnych tłumaczeń,
natłok słów spali atmosferę – zapalone kontrolki.

Dwie kromki, by było prosto i bez zbędnych tłumaczeń,
Tostowe najlepiej, bo tosty, nie trzeba inaczej.

Pomiędzy, tym lepiej im prościej, bez zbędnych tłumaczeń:
ser i drobiowe. Cienko, w plasterki, choć koniecznie na cztery.

I sos, dla efektu, jak będzie gotowe, nie dłużej.

 

ROBERT KANIA

Przepis na pyszne ciasto z owocami

w sypialni
kochamy się zwykle
od 10 do 15 minut
w temperaturze pokojowej
bez słodkich szeptów
z tłuszczem ciał
zrodzonym z wypieków

w kuchni
na blaszanej gorącej patelni
rozpuszczamy masło
chłodzimy je w ciszy
i mieszamy z mąką, cukrem, solą
i z jajkami za złotówkę sztuka
dodajemy też proszek do pieczenia -
resztki chemii w naszym związku

potem na połowę ciasta
wykładam śliwki węgierki
a ty na drugą połowę
swoje ulubione jabłka Adama
starych kochanków

ciasto pieczemy zwykle
od 30 do 45 minut
w temperaturze 180 stopni

w jadalni
powoli zjadamy swoje połowy

 

KAROLINA MYCZKA

kapusta modra

nagie cebule poćwiartowano
wrzucono martwe na rozgrzaną oliwę
(by gałki oczne jeszcze patrzyły)

zamknięto je szczelnie
aż wyły z gorąca

rodzynki tak nie chciały, wiedziały co grozi strajkującym
siedziały w puszce cicho aż je rozkuto
za nimi jabłko puściło sok do małej kapusty

wino się śmiało
ryczało z radości aż zbladło
tylko goździki przybite do deski patrzyły na
chili odporne

myślały że ostrość zaraża