W najnowszym numerze...

×

Wiadomość

Failed loading XML...

Jako tetryk z objawami demencji zawsze przed napisaniem kolejnego felietonu wspieram swoją wenę wypiciem 100-gramowej małpki soplicy na miodzie. No, wstyd pisać – smakosze z pobliskiej bramy by mnie wyśmiali. Jednak my, poeci, nie powinniśmy pić berbeluchy – noblesse oblige. Poza tym taka małpka kosztuje u nas 5,40 zł – i to zachęca. Od razu mam przypływ talentu i wena skacze mi w górę jak początkującemu poecie-licealiście, zwłaszcza gdy nowa koleżanka przychodzi do klasy. Tak czy owak, Muzę trzeba zaprosić do stołu, gdy siadamy do uczty pisania.

Tym razem wypiłem dwie małpki – razem 10,80 zł. Ale Dyrekcja odmówiła mi zwrotu kosztów własnych. Oni tacy są – przestrzegam was! No i dlatego człowiek pióra musi we własny talent sam inwestować, często nie dojadając, a tylko popijając. Ech, uprawiałem różne gatunki, włącznie z żubrówką.

Tutaj, w felietonie sprzed kilku miesięcy, zamieściłem swoje unisone dzieło pt. Pieśń miłosna o Dariuszu i Dorocie. Wtedy dyrekcja po raz pierwszy pochwaliła mnie dobrym słowem, więc tym razem zabawię was limerykami. Bardzo w klimacie „gałczyńskimi”. Oto ich garstka:

 

Limeryk o dobrych snach

Pewna pani w dalekim Ontario
Dawała sobie upust z włochatym kanalią,
Aż zbrzydł jej ten proceder. W nagrodę przez laty
Śniły jej się anioły, lilije i skrzaty,
O, zielony Konstanty, o, srebrna Natalio!

 

Limeryk o pechowym skrzacie

Pewien skrzat, co miał brodę splamioną musztardą,
Usiłował ją przystrzyc tępą halabardą.
Tak ciął, rzezał, tarmosił, tak z nią się siłował,
Że nie spostrzegł, iż sam był się zdekapitował,
Lecz halabardę nadal trzymał w ręku hardo.

 

Limeryk znad Jeziora Nidzkiego

Kłóciły się dwie białe panie
O Murzyna. Kiedy mu stanie?
A on na resztce benzyny
Dodryfował aż do trzciny
Przy leśniczówce Pranie.

 

Bilet do Farlandii

Pewna dama z nadmorskiej Jutlandii
Chciała lecieć do pobliskiej Holandii,
Lecz na lotnisku wybrzydzali niemile,
Że podejrzany jej bilet,
Więc poprosiła do Farlandii.

 

Limeryk z ulicy Floriańskiej

Prychał koń na dorożkę, że zaczarowana
I zatacza się z rana jakby była pijana,
Dorożka zaś w odwecie przezywała konia
Od wałacha, chabety oraz perszerona,
Aż fiakier batem przeciął te przekomarzania.

 

Limeryk biały

Piszę limeryk biały. Co się nie rymuje.
Ale taki limeryk wszak nie występuje.
Mógłby na niego sarkać, prychać i się dąsać
Byle adept ze szkoły Mistrza Ildefonsa,
Więc i ja się z pomysłu tego wycofuję.

 

Limeryk zakąskowy

On to przyjaciel wasz szczery,
On wart jest wszystkie dusery,
Ech, ależ go się przełyka!
Kochajcie, chłopaki, śledzika,
Kochajcie, do jasnej cholery!

 

Limeryk bulwersujący

W mieście Kaliszu Panna Aneta,
Popełniła kiedyś nietakt,
Gdy w kawiarni „Anabella”
Zaczęła nagle się rozbierać
Do rosołu. I kotleta.

 

Limeryk ognisty

W tymże Kaliszu Panna Beata
Zakochała się w dwóch psubratach,
Pewien Ryszard z jednym Brunem
Rozpalali w Beacie łunę,
Więc tak płonie już dwa lata.

 

Limeryk miłosny ze Wsoli

Pod Radomiem jest wieś Wsola,
W Wsoli mieszkała Pani Jola,
Odwiedzałem ją dosyć często,
By potwierdzić swoje męstwo.
Póki nie poznałem Marioli.

 

Limeryk o Pannie Jadzi

Panna Jadzia ze Zwolenia,
Bardzo pragnie wyzwolenia,
A ja z wątłym Panem Tadziem
Chciałbym bardzo Pannę Jadzię
Wesprzeć ją w owych marzeniach.

 

No, jak widzicie, te limeryki są dozwolone nawet dla młodzieży z podstawówek. Tamte Pieśni rodzice zakazywali młodzieży czytać. Nie wiedzieć czemu? Chociaż ja, będąc uczniem, takie głupoty ignorowałem. Po pierwsze, kobiety zepsuły mnie dopiero w następnych latach, gdy straciłem dar asertywności. Po drugie, w podstawówce przeczytałem powieść Alfreda Szklarskiego (1912-1992) Tomek w krainie kangurów, a potem, gdzieś do trzydziestego roku życia, czytałem tylko ten cykl. Było tych książek o przygodach Tomka około dziesięć.

Więc co tam pieśni, co tam limeryki. One nas psują! Czy jest dziś w spisie lektur Siłaczka Żeromskiego lub Łysek z pokładu Idy Morcinka? Domagam się ich przywrócenia! Niezależnie od tego moje pieśni i limeryki powinny któregoś roku być tematem na maturze z polskiego. Lobbujcie w tej sprawie!

Leszek Żuliński

 

Aktualny numer - Strona główna

Powrót do poprzedniej strony


© 2010-2019 Stowarzyszenie Salon Literacki.
Kopiowanie treści zawartych w serwisie wyłącznie za zgodą Redakcji i podaniem źródła pod cytowanym fragmentem, w przypadku portali internetowych - linkiem do serwisu salonliteracki.pl.