Drukuj

1.

Chociaż dziś lektura prasy obywa się coraz częściej w internecie, artyści wyróżniają się m.in. tym, że nadal preferują papierowe wydania gazet. Nie dlatego, że świat sztuki współczesnej pozostaje w tyle za wynalazkami techniki, ale raczej z tego powodu, że twórca często lubi mieć do czynienia z obiektem, a gazeta to materiał, który można wykorzystać na bardzo różne sposoby. Choćby do zrobienia papier-mâché, z którego z kolei zrobić można już prawie wszystko. Bywa jednak, że prasa jest nie tylko środkiem, ale i celem zabiegów artystycznych a jej warstwy znaczeniowej nie redukuje się do warstwy użytecznych kartek. Artystą, który tradycyjnie kolportowanej informacji poświęcił kilka interesujących prac jest Gustaw Metzger, ikona buntu, aktywista i artysta – legenda, którego jeden z projektów – „Mass media: wczoraj i dziś” z 1972 wykorzystujący drukowane gazety, okazał się na tyle ciekawy że odtworzono go w roku 2014 nadal używając do jego skonstruowania papierowej prasy.

 

2.

Zdradzając nieco kuratorskie tajemnice można powiedzieć, że po ogłoszeniu na stronach Centrum Sztuki Współczesnej „Znaki Czasu” w Toruniu apelu z prośbą o przekazanie gazet na cele artystyczne, najwięcej z nich dostarczyły same redakcje oraz urzędy. Trzeba by tu socjologicznego zacięcia poetki Kiry Pietrek, żeby opisać w formie wiersza co tak naprawdę znaczy ten fakt, biorąc pod uwagę krytyczną w stosunku do mediów i oficjalnych przekazów wymowę dzieła. Dość, że także dzięki nim zrekonstruowano pracę Metzgera w jednej z wydzielonych przestrzeni poświęconej wystawie „Arena”. Na „Mass media ...” składał się pokaźnych rozmiarów stos archiwalnej prasy poukładanej w kilku rzędach na planie dużego prostokąta, puste tablice na ścianach pomieszczenia oraz stanowisko z aktualnymi numerami wybranych gazet, nożyczki i magnesy. Opiekunowie ekspozycji cierpliwie pouczali, że przy pomocy nożyczek każdy zwiedzający MOŻE wycinać dowolne fragmenty prasowych informacji a następnie WOLNO mu zestawiać je np. z tytułami artykułów czy zdjęciami w WYBRANY przez siebie sposób i komponować w DOWOLNĄ mozaikę na przygotowanych w tym celu tablicach. W ten sposób goście CSW stali się współtwórcami wymowy całości, a prawie każdy kolejny zwiedzający poświęcał co najmniej tyle samo uwagi lekturze informacyjnych wariacji w wykonaniu poprzedników, co własnej pracy.

 

3.

Pracy pozornie zbliżonej do dadaistycznego przepisu na stworzenie wiersza, jednak upierać się będę, że choć materiały i narzędzia te same, autorowi nie chodziło tu jedynie o puszczenie wodzy wyobraźni. Także o to, żeby pod lupę wziąć nasze nawyki czytelnicze i krytycznie im się przyjrzeć. Proszę z ręką na sercu przyznać się, ilu z nas analizuje np. relacje słowa i obrazu, która powinna być właściwą optyką oglądania prasowych zdjęć i czytania umieszczonych pod nimi podpisów? Pytanie to jest ważniejsze niż się pozornie wydaje. Typologia Clive'a Scotta dzieli podpisy na trzy grupy: 1. Podpis jako docelowe wyjaśnianie: objaśnia i syntezuje obraz; 2. Podpis jako punkt wyjścia: daje dyskretny sygnał ukierunkowujący odbiorcę; 3. Podpis jako paralelny, ale oderwany od zawartości zdjęcia komentarz. W ramach wszystkich z tych strategii, może dochodzić do nadużyć i manipulacji. „Docelowe wyjaśnienie może być wskazaniem fałszywego znaczenia, punkt wyjścia być typograficzną pułapką, a paralelny ale oderwany od zdjęcia komentarz – zamaskowanym niedopasowaniem tematycznym.”[1] Nie tylko podpis może być podejrzany, warto podejrzeć także zaoferowaną nam fotografię – np. przeanalizować sposób jej wykadrowania czy format, ale tu dokonywanych zabiegów, w dobie fotoszopa, czytelnicy wydają się być już bardziej świadomi.

 

4.

Wybory współtwórców „ Mass mediów....” były bardzo różne – od zestawień abstrakcyjnych czy żartobliwych, po takie, które akcentowały to, co według czytelników w artykułach jest naprawdę ważne, wymaga dodatkowego podkreślenia, albo wypunktowania absurdalności przekazu. Jako ich komentarz mogłabym przytoczyć gdzieś wyczytane zdanie, którego źródła niestety nie pamiętam: „czytanie bez pisania uważasz za sen”. Czym jest sen? Pracą nieświadomości, która łączy znane nam elementy i przeżycia z dnia w narrację, która często bywa niesamowicie nielogiczna. Wydaje się, że rzeczywistości nocy bardzo blisko w tym przypadku do wersji wydarzeń relacjonowanych przez różne czasopisma. Z tą może różnicą, że po czasie snu budzimy się, a hybrydyczne narracje prasowe często narzucają swój obraz jako obowiązujący. Możliwość własnego wyboru – składania wydźwięku wymowy całości na własną rękę, to w istocie lekcja pisania uwag na marginesach oficjalnych przekazów, którą daje buntownik. Po to, żeby nie homogenizowały naszego „myślenia”, po to, żeby nie stały się mitem, który zbuduje bezkrytyczną wspólnotę.

 

5.

Jeśli propozycja Metzgera wydaje się komuś zbyt subtelna, to zostawiam go z wyrazistszym obrazem. W podobnym czasie, widziałam poświęcony analogicznej tematyce performance. W głównej jego części performer darł gazety na fragmenty, a potem zjadał je długo i w dużej ilości. Trzeba przyznać, że większość widzów patrzyła na niego ze współczuciem - pożeracz informacji, przedstawiony z sposób dosłowny budził autentyczną troskę. Głośno wypowiedziały się w tej kwestii jednak tylko siedzące z boku dzieci, które najpierw krzywiły się tak jak pozostali, aż jeden z chłopców stwierdził: „tego ja bym nawet nie wziął do buzi”. To tak drogą skojarzeń: usta-słowa, moje usta - moje słowa.

Malina Barcikowska

 


[1] Magdalena Garncarek „Instrukcja obsługi obrazu - o podpisach pod fotografiami prasowymi” w: „Przestrzenie fotografii. Antologia tekstów” red. T. Ferenc, K. Makowski, Łódź 2005, s.237

 

Aktualny numer - Strona główna

Powrót do poprzedniej strony


© 2010-2019 Stowarzyszenie Salon Literacki.
Kopiowanie treści zawartych w serwisie wyłącznie za zgodą Redakcji i podaniem źródła pod cytowanym fragmentem, w przypadku portali internetowych - linkiem do serwisu salonliteracki.pl.