W najnowszym numerze...

×

Wiadomość

Failed loading XML...

Recenzje

Czytając wiersze Szymona Szwarca z jego debiutanckiego tomiku Kot w tympanonie miałam przed oczyma taki obraz (pewnie powstało już niejedno podobne zdjęcie): tłum idący główną ulicą miasta - płaszcze, garsonki, garnitury, wypolerowane buty, torby i teczki ściskane w dłoniach siłą rutyny, a ktoś, wbrew temu tłumowi, stoi i ma twarz. Ani nie hamuje tego anonimowego parcia do przodu, ani specjalnie nie rzucałby się w oczy, gdyby nie to, że właśnie on patrzy i próbuje mówić. Stojąc gdzieś z boku, staje się centrum. Głównie dla samego siebie. Tym, co mają dojść – w celu i na czas – sam jeden nie zakłóci przecież marszu. Gdyby nie wiersze - dowody oporu, istniałby raczej obawa, że to masa go porwie, ale on mocno się ich trzyma: „zapisuje zmiany”, „rozwija perspektywę w przód i w tył” i „stara się przeżyć”.

Dopisano kolejny rozdział teutońskiej mitologii osnutej wokół postaci Fausta i Małgorzaty. Autorką zbioru niemal pięćdziesięciu wierszy jest Teresa Rudowicz, a tytuł w pierwszym skojarzeniu przywodzi na myśl prace księdza Klimuszki lub ludowych znachorów: Korzeń werbeny.

W połowie lat 90. pojawił się w trójmiejskiej grupie poetyckiej „Almanach” Dariusz Krause. Od tego czasu słuch po nim zaginął, jednak nazwisko powróciło w tym samym Trójmieście, noszone przez tegorocznego debiutanta, Rafała Krause. Może jest to trochę naciągana teoria na „zdwojone” nazwisko, zwłaszcza, że debiut jest udany i na pewno zapisze się w poezji Wybrzeża i Polski wyraziście i pojedynczo. Ot – po prostu – ciekawostka. Że niemal to samo nazwisko („z” zamiast „s”) nosi pewien prezes kilku niezwykle prężnych korporacji, przez wiele lat jeden z najbogatszych Polaków – też specyficzny zbieg okoliczności. A że wiersze zdają się opisywać świat kreowany przez takie właśnie korporacje… to już pachnie teorią spiskową, czy nawet jakąś nieludzką kabałą.

Dariusz Adamowski – rocznik 1967, pochodzi z Siemiatycz, jest poetą, tłumaczem, laureatem konkursów poetyckich im.Krzysztofa Kamila Baczyńskiego, im.Haliny Poświatowskiej i in. Publikował w Odrze, Toposie, Gazecie Wyborczej na literackim forum internetowym Nieszuflada. Jest autorem uznanych tomików poetyckich Adamowo, i Skraj. Mieszka w Białymstoku, pracuje jako nauczyciel i lektor języka angielskiego. Gub, trać, porzucaj – najnowszy tomik poezji Dariusza Adamowskiego, prowadzi czytelnika w rejony filozoficzno- egzystencjalne. Ważny jest dobór tekstów, ich spójność. Dominują w nich rozważania o niemożności ustalenia do końca celu egzystencji, sensu życia, roli przeznaczenia w racji bytu. Już pierwsze słowa pierwszego w tomiku wiersza Rozpruwacz określają temat „To co zasłonięte musi zostać odkryte” i dalej „Zajrzyj w ciemność krwi, w lepkość szpiku. Oto twoja droga. Oto nóż.” Przy takim wyborze tekstów i określeniu tematu nic nie powinno zdziwić a jednak wstrząsające wrażenie robi wiersz z końcowej części książki Pętla, który jest zapytaniem o sens życia na ziemi i o to, co potem, co po każdym istnieniu, co po nas.

Czym jest dzisiaj miasto? Niejeden zapewne poeta pisał, że jest „jak kobieta”. To część prawdy, o której wiedzą ci, co z niejednej rzeki pili, niejedną podróż odbyli, którzy te swoje wybranki opiewali kunsztownym słowem, malowali czy choćby obfotografowywali. Ale czy funkcje miasta, które realizowało „city” od wieków – dziś poszły w zapomnienie? Czy to tylko miejsce, gdzie śpimy, pracujemy, kochamy się? Urzędowe relacje, odpersonalizowane stosunki? Co z kulturą, którą tworzy codzienna historia sąsiedzka? Co z pamięcią o człowieku skazanym na miejski żywot?