Drukuj
Mariusz Szczygieł - Zrób sobie raj

Czego się można spodziewać po książce reportera, wykładowcy uniwersyteckiego, człowieka prowadzącego telewizyjny talk show? Nie musiałam tego rozważać, bowiem po książkę sięgnęłam, kiedy już było o niej głośno. Jednak jako czytelnik ostrożny i przekorny z dystansem podeszłam do pozycji, która najpierw mocno wyczekiwana przez czytelników pojawiła się na rynku z wielkim szumem, a zaraz potem została oblepiona niezliczoną ilością peanów pochwalnych. „Zrób sobie raj” Mariusza Szczygła, poprzedzona owianym sukcesem czytelniczym „Gottlandem”, okazała się być godną uwagi.

Najpierw okładka. Kontrowersyjna, według części opinii obrazoburcza. Dla mnie początkowo niezrozumiała. Dopiero w trakcie czytania i poznawania postaci Davida Cernego, rzeźbiarza nonkonformistycznego, oswojona i zaakceptowana. Nie bulwersuje, ale też nie pozwala przyjąć się obojętnie. Z jednej strony rodzaj sztuki, z drugiej zdewaluowany symbol chrześcijański – postać Jezusa ukrzyżowanego w modelu do składania. Gdy pomyśleć co ludzie potrafią zrobić z wartości tego symbolu lub co robią wykorzystując tę wartość, rzeźba Cernego przestaje robić wrażenie. Cóż zatem może zawierać książka z taką okładką? Czym jest ów tytułowy raj?

„Zrób sobie raj” nie jest spisem reportaży. Nie jest też zbiorem felietonów. To niemal pamiętnikarski zapis rozmów, obserwacji, fascynacji, nie wartościujący jednak i pozostawiający miejsce na własne przemyślenia. Jest niekompletnym przewodnikiem po osobliwościach kultury czeskiej. Nie może być kompletnym, ponieważ każda książka musi się kiedyś kończyć, tak jak i każda książka musi ograniczać poruszaną tematykę, co uzmysławia nam sam autor w ostatnim rozdziale tłumacząc się z subiektywizmu wyborów.

O czym jest „Zrób sobie raj”? O ludziach. O Czechach z ich zaletami i wadami. Z obyczajami, kulturą, mentalnością, „pohodą”, optymizmem, religijnością albo jej brakiem, podejściem do spraw codziennych i ważkich, oceną historii i brakiem autokratycznego sposobu widzenia świata. Książka ma też pewną dozę przewrotności, ponieważ nie trzeba głębokiej analizy, by zauważyć, że Czesi przedstawieni są jako totalne przeciwieństwo Polaków. Wystarczy odpowiedzieć sobie na pytanie jakich cech nie posiada Czech, by wyszła z tego charakterystyka Polaka. I odwrotnie. Cech, jakie posiadają nasi sąsiedzi jesteśmy jako naród pozbawieni lub posiadamy je w ilości szczątkowej.

Nie chcę wyrażać tu oceny obu narodów. Nie zrobił też tego autor, licząc zawsze na bystrość czytelnika i jemu pozostawiając przywilej postawienia kropki.

Postaci jakie nam przedstawia Szczygieł to Egon Bondy, czyli Zdenek Fisher, filozof i pisarz nurtu fekalizmu, Pavel Kohout, również pisarz, Helena Teigova, tłumaczka i przyjaciółka autora, wspomniany wcześniej David Cerny, rzeźbiarz, Halina Pavlowska prowadząca telewizyjny show, Jan Saudek, kontrowersyjny fotograf oraz szereg mniej znanych lub wcale nie znanych postaci, jak policjant, studenci, informatyk, spotkani przypadkowo w pociągu, restauracji, teatrze, na ulicy ludzie.

Ustami swoich bohaterów Szczygieł kreśli nam temat po temacie portret Czecha. Nie przeciętnego, bo nie sposób wszystkich ujednolicić i pojęcie jako takie nie może istnieć, ale Czecha jako przedstawiciela narodu bliskiego nam geograficznie, natomiast mentalnie odległego jak Antypody. Czecha na tle historii, sytuacji politycznej, stosunku do kościoła, głównie katolickiego, do nas, Polaków. Na tle szeroko pojętej kultury, a więc malarstwa, fotografii, literatury, filmu i teatru, a nawet nauki. Każda z tych dziedzin jest tylko tłem dla Czecha, bowiem dla niego ważniejsza jest rodzina i zadowolenie z codzienności, oswojonej i aplikowanej w dawkach przyswajalnych.

W tej książce nie ma tematów tabu. Ona to tabu obala, tak, jak obala stereotyp narodu. Nie robi tego w sposób nachalny, a jedynie delikatnie wskazuje obszary warte zgłębienia. Już same przypisy sugerują, że temat daleki jest od wyczerpania i zakreślają obszar poszukiwań zainteresowanego czytelnika. Brak mentorskiego tonu, traktowanie czytelnika jak partnera w rozmowie, „puszczanie oka” przy tematach poważnych i pobłażliwe traktowanie „usterek” charakterologicznych obydwu sąsiadujących narodów sprawia, że książkę czyta się lekko i przyjemnie. Zmęczenie odczuć się dało jedynie przy powracającym uparcie pytaniu „Jak się państwu żyje bez Boga?”. Pamiętając o tytule szukałam w udzielanych odpowiedziach wskazówek dla istnienia Boga w obyczajowości czeskiej. Bo czy raj może istnieć bez siły sprawczej? Znalazłam – skrytego w zawstydzonej postawie nawróconych katolików oraz na okładce – z adnotacją „zrób sobie raj”, brzmiącą niemal jak parafraza hasła Adama Słodowego „zrób to sam”.

Izabela Wageman

 

Autor: Mariusz Szczygieł
Tytuł: Zrób sobie raj
Wydawnictwo: Czarne, 2010
ISBN: 978-83-7536-223-7

 

Aktualny numer - Strona główna

Powrót do poprzedniej strony


© 2010-2019 Stowarzyszenie Salon Literacki.
Kopiowanie treści zawartych w serwisie wyłącznie za zgodą Redakcji i podaniem źródła pod cytowanym fragmentem, w przypadku portali internetowych - linkiem do serwisu salonliteracki.pl.