Drukuj
Jacek Hugo-Bader - Dzienniki kołymskie

Ta jakże sielankowa nazwa z komunistycznych prospektów reklamowych w odniesieniu do Kołymy – największego obozu masowej zagłady XX wieku – nabiera makabrycznego wydźwięku. Jacek Hugo Bader od wielu lat tropi w Rosji podobne paradoksy, czyniąc z nich temat charakterystyczny dla swych reportaży. Po wyprawie łazikiem przez Syberię, opisanej w książce Biała gorączka (Wyd. Czarne, 2009) i podróżach po byłych krajach Związku Radzieckiego (W rajskiej dolinie wśród zielska, Wyd. Czarne, 2010) wyrusza autostopem wzdłuż Traktu Kołymskiego. To jedyny sposób na pokonanie wyznaczonej sobie trasy z Magadanu do Jakucka przy ponad pięćdziesięciostopniowych mrozach.

Dziennikarz zastrzega, że nie będzie poruszał tematyki łagrowej, opisywał makabrycznych mordów i gwałtów, dokonywanych w więzieniach politycznych. Interesuje go życie codzienne mieszkańców Kołymy, przede wszystkim ich walka o byt. Okazuje się jednak, iż od traumatycznej przeszłości nie sposób umknąć, jak gdyby nie tylko ludzie, ale także ziemia obdarzona była pamięcią zbrodni. Powziętym zamierzeniom Hugo-Badera przeczy również częste odwoływanie się do Opowiadań Kołymskich W. Szałamowa oraz Archipelagu Gułag A. Sołżenicyna.

W składających się z trzech części Dziennikach kołymskich rozmowy z bohaterami przeplatają się z osobistymi notatkami autora. W efekcie cechuje je większy subiektywizm niż poprzednie książki Hugo-Badera, czytelnik zaś otrzymuje możliwość zajrzenia za kulisy całego przedsięwzięcia. Publikacje uzupełniają czarno–białe fotografie, portretujące rozmówców.

Różnorodność postaci, do których udało się reporterowi dotrzeć jest zadziwiająca, a ich losy tworzą fascynujący kolaż. Są to m.in. bajecznie bogaty właściciel kopalni, syn oficera KGB, jasnowidząca szamanka, weterani wojen w Czeczenii i Afganistanie, a nawet rzekomy wynalazca maszyny odmładzającej. Najbardziej interesujące są jednak zwierzenia Natalii Nikołajewny, córki szefa NKWD, określanego także mianem „krwawego karła” N. Jeżowa.

Hugo-Bader odwiedza uzbeckie knajpy, opustoszałe wioski rybackie i chaty pustelników. Przeprawia się przez groźną, na wpół zamarzniętą rzekę, wysłuchuje opowieści pijanych kierowców ciężarówek i grających w karty bandytów. Wiele miejsca poświęca metodom wydobycia złota i jego sprzedaży na czarnym rynku. Wypija wraz z rozmówcami hektolitry wódki, aby nakłonić ich do wyznań. W Rosji bowiem popularne hasło: „kto nie pije, ten kapuje” traktuje się o wiele bardziej serio niż w Polsce, a autor wielokrotnie posądzany był o szpiegostwo.

Kołyma pod piórem Hugo-Badera jawi się jako kraj, w którym zarówno zasoby naturalne, jak i ludzkie zostały do szczętu wyeksploatowane. Porażeni stalinowską przeszłością mieszkańcy zmagają się nie tylko z surowymi warunkami klimatycznymi i napadami niedźwiedzi – ludojadów, ale także z ciągłą korupcją i bezrobociem (jeden z bohaterów wyznaje wprost: „żyć się odechciewa w rosyjskiej demokracji”). Złamani, otępiali ludzie zalewają złe wspomnienia i strach kolejnymi szklankami spirytusu. Autora dziwi fakt, że w jednej z mijanych miejscowości mieszkańcy bez ustanku odbudowują niszczony pomnik Lenina, jak gdyby wciąż pozostawali pod jego władzą. Stwierdza, że „(…) trzeba mieć raka, ciężko chore serce albo głowę, żeby tu żyć. Nie mieć naprawdę nic do stracenia albo innego wyjścia, żeby osiedlić się na biegunie okrucieństwa. Tak mówią i piszą o Kołymie”.

Jednocześnie Kołyma to także kraj magii i cudu, mistyków i świętych – na każdym kroku spotykać się tam można z zabobonami i niewyjaśnionymi zjawiskami (jak chociażby historia dwójki myśliwych, którzy zostali ocaleni przez św. Mikołaja Cudotwórcę przed zamarznięciem).

Hugo-Bader ukazuje rzeczywistość w całym jej brudzie, okrucieństwie i ohydzie, bez koloryzowania i konfabulacji. Posługuje się językiem wyjątkowo prostym, nie szczędzi kolokwializmów i wulgaryzmów, a jednocześnie potrafi zaskoczyć oryginalnym porównaniem, metaforą czy bardzo celną puentą. Potrafi w ten sposób opisywać sprawy trudne, bolesne. Niewątpliwą zaletą jego reportaży jest również ironiczne poczucie humoru oraz umiejętność oddania indywidualizmu postaci.

Porównując Dzienniki kołymskie m.in. z wcześniejszą rozmową z Michaiłem Kałasznikowem zaobserwować można u Badera większą pewność siebie, co do metod pozyskiwania informacji i udoskonalenia warsztatu pisarskiego. Słuszną pewność, co do znaczenia własnego głosu na polskiej scenie reportażu.

Sylwia Waszewska

 

Autor: Jacek Hugo-Bader
Tytuł: Dzienniki kołymskie
Seria: Reportaż
Wydawnictwo: Czarne, Wołowiec 2011
ISBN: 978-83-7536-292-3

 

Aktualny numer - Strona główna

Powrót do poprzedniej strony


© 2010-2019 Stowarzyszenie Salon Literacki.
Kopiowanie treści zawartych w serwisie wyłącznie za zgodą Redakcji i podaniem źródła pod cytowanym fragmentem, w przypadku portali internetowych - linkiem do serwisu salonliteracki.pl.