W najnowszym numerze...

×

Ostrzeżenie

JFile::read: Nie można otworzyć pliku: http://spacery.salonliteracki.pl/wydarzenia/feed/.
×

Wiadomość

Failed loading XML...
Robert Rybicki - Motta robali

Kotłowanina pomysłów na wiersze, których zadaniem jest znosić się wzajemnie, znosić się wewnętrznie, znosić jedną strofę drugą strofą, zdanie - zdaniem, słowo - słowem, tytuł - puentą, puentę - brakiem puenty, zaprzeczenie - zaprzeczeniem. Pewnie nie wymieniłem wszystkich pokładów ideowych zbioru. Pomysł na pierwszy rzut oka znakomity, choć prowokujący natychmiast sporo wątpliwości.

Zniszczone miały być, jak rozumiem, nie tylko tradycyjne, racjonalne powiązania, ale i te bardziej podskórne, złożone. Bowiem poetyka snu, surrealistyczna, bądź poetyka absurdu też rządzą się jakimiś zasadami. Podświadomymi lub regułą zaprzeczenia, zderzenia przeciwstawieństw itd. Tu jednak, jak zapewniono mnie,i te powiązania miały zostać wyeliminowane. Rybicki według obowiązującej teorii (a więc już reguła!) ma niszczyć wszelkie reguły, produkować biały szum.

Sens tego zajęcia? Jeśli dobrze rozumiem, ma to być rodzaj happeningu, coś w stylu zamknięcia oczu - zamiast zwykłych obrazów otoczenia widzi się wtedy własne projekcje. Literatura jako czynność dokonująca się między autorem, a odbiorcą. Być może. Ofensywa przeciw standardom? Ucieczka od namolnego i wszechobecnego znaczenia, celowości, porządku?

Książka jest długa, wierszy jest sporo. Niektóre są obszerne, zajmują po kilka stron, pisane szeroką frazą (choć są i krótsze). Chwilami nachodziło mnie pytanie, czy aby na pewno trzeba aż tak dużo powiedzieć, żeby nic z tego nie wynikało. Wciąż wracało pytanie, czy najlepszym sposobem zerwania komunikacji nie jest przypadkiem milczenie, choć ten zbiór (wierszy?) ma dowodzić, że milczenie można zastąpić obszernym mówieniem z tym samym efektem.

Z wartości literackich zauważyłem zgrabne gry lingwistyczne i skojarzenia obrazów. Słownictwo z całym zakresem skojarzeń jest galerią wszystkich epok literatury polskiej + dowolnej liczby kontekstów pozaliterackich. Rybicki jednak dając namiastkę jakiejś intrygującej asocjacji, natychmiast zrywa ją, zajęty burzeniem powiązań. Trzeba więc powiedzieć, że jest konsekwentny i do celu zmierza bez kompromisów. Kiedy tylko pojawia się jakieś „coś”, natychmiast pojawia się „kontr - coś”, masa tych wierszy jest ogromna, ich sumą - zero. Nie jest to więc pisanie czegoś, czego nie było dotąd, jak ujął to Krzysztof Siwczyk. Jest to raczej pisanie czegoś, czego nie było dotąd i nie będzie również po napisaniu tego, co napisano. Wszelkie drugoplanowe efekty („pojemne pytania o wymiarze uniwersalnym” - Honet, przy okazji innego, ale podobnego zbioru tego samego poety) - są rzeczą czytelnika, który może sobie chcieć wnioskować cokolwiek z czegokolwiek. I zdaje się, że taki właśnie pretekst usiłuje Rybicki stworzyć. Ale może tylko mi się zdaje.

To wszystko są spostrzeżenia (skoro już powołuję się na Siwczyka i Honeta) po lekturze „Mott robali” poprzedzonej czytaniem recenzji, ulotnych wierszy z innych tomików, obserwacją poety na spotkaniu autorskim. W końcu - przyjąłem mnóstwo tzw. „słuchów”. Poezja Rybickiego jest na tyle nietypowa, że nie chciałem polegać wyłącznie na swojej opinii. Nie jest to więc wymysł mojej rzetelności - owa interpretacja. Nawet jeśli polemizuję. Próbuję się odnieść do całego „osadzenia” zjawiska (już nie tylko wierszy) o nazwie „Rybicki”, choć osadzenie jest antytezą jego działań.

Po takim przygotowaniu teoretycznym przyjąłem założenie, że (zgodnie z raczej niekwestionowaną teorią ogółu krytyków) autor chce zerwać komunikację ze mną - czytelnikiem. Spodziewałem się wierszy, które będą nielogiczne, niezrozumiałe, wypełnione „rozbiórkowymi” neologizmami, wolnymi skojarzeniami, a w momentach, gdzie pojawia się jakaś czytelna myśl - pojawi się coś, co zniweczy kiełkujący sens. Spodziewałem się, krótko mówiąc wierszy, z których niczego nie zrozumiem.

Eksperyment się powiódł. Przeczytałem 58 wierszy. Nie zrozumiałem nic.

Sławomir Płatek

Dziękuję Karolowi Graczykowi za pożyczenie książki ;)

 

Autor: Robert Rybicki
Tytuł: Motta robali
Wydawnictwo: Instytut Mikołowski, 2005
ISBN: 978-83-919112-4-1

 

Aktualny numer - Strona główna

Powrót do poprzedniej strony


© 2010-2019 Stowarzyszenie Salon Literacki.
Kopiowanie treści zawartych w serwisie wyłącznie za zgodą Redakcji i podaniem źródła pod cytowanym fragmentem, w przypadku portali internetowych - linkiem do serwisu salonliteracki.pl.