Drukuj
Kacper Płusa - Ze skraju i ze światła

Kilka lat temu Marcin Orliński pisząc o poezji Romana Honeta zwrócił uwagę na rolę obrazu i niewyraźność rzeczywistości w tych wierszach, że wygląda ona jak na zdjęciach robionych uszkodzonym obiektywem czy z wadliwą przesłoną. Obok Honeta tego rodzaju poetyki próbowało potem wielu poetów i właściwie jej elementów można doszukiwać się w pokaźnej liczbie wierszy napisanych „po Honecie”. Mało było jednak twórców, którzy podjęli podróż na końcu ścieżki wyznaczonej przez tego autora.

Dlatego ucieszyłem się, gdy łódzka Kwadratura wydała tomik „Ze skraju i ze światła” Kacpra Płusy. Teksty tego młodego poety znałem z Internetu i kilku konkursów literackich, w trakcie których nasze drogi przecięły się. Wtedy zrobiły one na mnie duże wrażenie, więc przyznam, że moje oczekiwanie były niemałe. I nie zawiodłem się.

Podróż oka do szczegółu

Wiersze Kacpra Płusy są doskonałe. Niewątpliwie można je nazwać posthonetowskimi, choć poezja ta ma także dużo wspólnego np. z twórczością innego poety z kręgu łódzkiego - Piotra Gajdy. Jest to dobra, udana wariacja/odnoga(???)/odrośl nurtu ośmielonej wyobraźni.

Co uderza nas od samego początku, to wysoki poziom metaforyzacji języka połączony z hermetycznością i rozkojarzoną, rozbujaną semantyką.

To co odróżnia poezję Kacpra od „dzieł mistrza Romana”, to wyraźniejsze skupienie na szczegółach z codziennego życia, realiach, które przeniesione przez oko Płusy na papier nabierają niezwykłych znaczeń i wymiarów.

Pierwszy cykl wierszy opatrzony tytułem „Obrazy skruszone w hologram”, to w zasadzie dziwaczny film drogi. Obrazki z podróży, być może uliczkami opuszczonego przez ludzi miasta. Taka migawka z filmu o najeździe obcych, kręcona bladym świtem, kiedy zamiera ruch uliczny, po opustoszałych ulicach poruszają się stada bezpańskich psów, a wiatr unosi strzępy papieru i plastikowych toreb-jednorazówek .

Płusa podsuwa nam całe frazy, kompletne, niepokojące obrazy.

Kwiecień jest tylko zielonym chłopcem z sygnalizatora,
występuje do dwudziestej drugiej. potem zatapia się
w miękkie […]
o zmroku czerwień brzmi nieprawdopodobnie, jak sierp i młot
albo żelazo, póki nieletnie.

[nekroza - wiersz o sygnalizacji świetlnej]

zaświadczam, ze tego lata nie było burz, aby je zbierać.
jedynie ziarna piasku przesączały prze siebie krople w przypływach
dobrej woli. na placu boju pozostało targowisko, reszta to milczenie
wózków uciszanych kneblem żwiru, który zabija głos szprych
[…] powiedziałem wtedy: nabrzmiałe niebo przypomina ścierkę, która otula nóż.

[pierwsza pieśń Henocha]

Płusa w tym cyklu podróżuje po Polsce. Tu jest ten „kres nocy”, jakieś nagromadzenie beznadziei, która pęcznieje pod skórą peela.

zostałem sam przed budynkiem stacji. zostałem sam, choć pociągi nie odchodziły.
na spleśniałej kiści peronów czas wlókł się jak zwierzę,
umarszczony plamami cerkwi, chat, dzieci o czerwono-czereśniowych twarzach […]
krajobraz ze środkiem w metalowym szyldzie. dla niego odjazd to powróz.
zrywanie jabłek jabłonią.

[polska b]

Autor ma przy tym dobre oko do detali. To taka „brzytwa okamgnienia”, która pozwala zatrzymać na chwilę w wyimaginowanym obiektywie krajobraz czy ludzi, a potem wywraca wszystko, jak podszewkę ubrania, ukazując nam niepokojącą brzydotę, fizjologiczny koszmar. Tu naprawdę słychać echo honetiańskie.

na bezdrożach pociąg jest bezwładny. szyny pod nim traktuję jak żyły.
[…] zza szyb można zobaczyć rzeki szare jak pęcherze tłuszczu.
sarny skrócone prze pęd przykurczają sylwetki, by zmieścić się na ścieżce.
[…] jesteśmy podobni do zwierząt jak dwie krople śliny,
słabi podajemy sobie niczym hasło dłonie, racice lub łapy.

[wścieklizna]

Optyka Płusy jest o tyle ciekawa, że w kolejnych cyklach „Mleko w czarnych teczkach” i „Termoobieg” peel jakby zamiera, a wtedy nieoczekiwanie zmienia się punkt widzenia, na zewnątrz, choć paradoksalnie przypomina to próby wykorzystania mikroskopu jako lunety.

Coś jak u Lewisa Carolla w „Alicji”.

wczoraj próbowałem kopać. przez barierę przenikało ciepło na kształt
kobiecej ręki. jest tylko jeden kierunek, wdół, w stronę światła.

[pieśń płodowa]

i tak gips rozejdzie się po łokciach. szczypta
języka i jak w Lascaux albo alcatraz będę drążyć skałę,
póki obchodzę się tkanką. póki nie wejdę w obieg.

[oi!oi!destroy!]

Peel z wiersza na wiersz coraz bardziej rozpada się. To dla czytelnika sytuacja intrygująca, zwłaszcza dla takiego, który już zetknął się z nurtem ośmielonej wyobraźni. No cóż, to, co Honet miał wykoncypowane, Płusa ma niejako „w pakiecie”.

przestaniesz istnieć w dniu, w którym gazety wydrukują ci numery stron
na skroniach. jabłko adama zostawisz na rogu ulicy. […]
nie pręż mięśni, nie porzucaj
ziemi. na klatkach schodowych duszą się nie twoje dzieci.

[me-dia-log]

kto jedzie ze mną niech chwyta przyczepność.
znaki zabraniają nawrotu. możliwa jest utrata panowania nad retoryką, nad dykcją.
[…]przede mną rozkładają się pointy wysypisk,
uciekam z nich do liter, drogowskazów i rozdzielczych tablic.
innym razem pogoda ducha w kratkę – jak kartka. […]
mężczyzna, który przy starych kapliczkach próbuje posklejać confetti, to ja.
podtrzymuję się rękoma oparty na stelażach białych ścian jak na sztalugach
- na obraz.

[detox poetica]

Kacper Płusa postawił sobie poprzeczkę wysoko, bardzo wysoko. Jestem ciekaw, czy w następnym tomiku weźmie ją „z marszu” i poszybuje wyżej. Miało z tym problemy wielu bardziej znanych i doświadczonych poetów. Debiut Kacpra jest doskonały…jak na debiut. Można się czepiać niektórych przerzutni, łamania fraz, miejscami niekonsekwentnej interpunkcji. Najsłabszym moim zdaniem fragmentem tomu jest ostatni cykl „Bezwersie”, ale to w zasadzie cztery krótkie prozy poetyckie. „Najsłabszy” w tym przypadku nie oznacza „zły”. Po prostu, to, co przed nimi, jest lepsze.

Zakończę więc cytatem z „Podróży do kresu nocy” Celine’a – nie mówmy o tym więcej. Przeczytajmy.

Paweł Podlipniak

 

Autor: Kacper Płusa
Tytuł: Ze skraju i ze światła
Wydawca: Kwadratura, Łódź 2012
ISBN: 978-83-61680-21-5


Publikujemy równocześnie dwie recenzje tomiku Kacpra Płusy „Ze skraju i ze światła”. Drugą można znaleźć TU

 

Aktualny numer - Strona główna

Powrót do poprzedniej strony


© 2010-2019 Stowarzyszenie Salon Literacki.
Kopiowanie treści zawartych w serwisie wyłącznie za zgodą Redakcji i podaniem źródła pod cytowanym fragmentem, w przypadku portali internetowych - linkiem do serwisu salonliteracki.pl.