W najnowszym numerze...

×

Wiadomość

Failed loading XML...
Szymon Szwarc - Kot w tympanonie

Czytając wiersze Szymona Szwarca z jego debiutanckiego tomiku Kot w tympanonie miałam przed oczyma taki obraz (pewnie powstało już niejedno podobne zdjęcie): tłum idący główną ulicą miasta - płaszcze, garsonki, garnitury, wypolerowane buty, torby i teczki ściskane w dłoniach siłą rutyny, a ktoś, wbrew temu tłumowi, stoi i ma twarz. Ani nie hamuje tego anonimowego parcia do przodu, ani specjalnie nie rzucałby się w oczy, gdyby nie to, że właśnie on patrzy i próbuje mówić. Stojąc gdzieś z boku, staje się centrum. Głównie dla samego siebie. Tym, co mają dojść – w celu i na czas – sam jeden nie zakłóci przecież marszu. Gdyby nie wiersze - dowody oporu, istniałby raczej obawa, że to masa go porwie, ale on mocno się ich trzyma: „zapisuje zmiany”, „rozwija perspektywę w przód i w tył” i „stara się przeżyć”.

Niektórzy mówią, że gra. Że kokietuje sprawnością języka i piętrami metafor. I pewnie jest w tym trochę prawdy, bo przecież jest młody i to także powinien robić. Tylko, że ta gra to nie jedynie efektowne popisy zręczności. Szwarc, w tym codziennym tłumie, nie jest ani ulicznym żonglerem, ani akrobatą, ani człowiekiem w masce. Raczej stara się na swój sposób efektownie przetrwać, bo wie że: „Jeśli wyjdę z siebie, /przeziębię się, /jeśli wyjdę, a potem przeziębię się,/przeziębię się i umrę. („Echosonda”)”. Jeśli gra – to o siebie.

Prezentowane wiersze, to - przynajmniej dla mnie - taki postpascalowski zakład człowieka współczesnego. Głęboki, przepełniony lękiem, żywy i wzruszający, a na obu szalach doczesne życie. Jedno w trybach- trybach ich maszyny, drugie z sobą, dla siebie i dla innych (Dla A.W., Dla F.L., Dla A.M…). Wybór z pozoru wydaje się oczywisty. Jednak zakład jest rasowy, bo poeta, prawem młodości, podejmuje go trochę na ślepo. Wiąże się z bytem z wiarą, która każe pozorom mówić „nie”, ale przecież nie wie, dokąd go ten wybór doprowadzi. Własna tożsamość, w której Autor próbuje znaleźć punkt oparcia nie jest raz dana, być może jeszcze w ogóle nie jest dana, a z pewnością - zmieni się. Jak? Drastycznie? Tylko trochę? Mapą relacji czas też może kiedyś zachwiać.

Na razie jednak, poeta ma nadzieję, kocha i spieszy się żeby utrwalić wszystkie przemijające momenty. Tomik prezentuje całą paletę aktualnych, uczuć, miejsc i ludzi, rozpiętą na siedemdziesięciu stronach wierszy. I choć tematów jest wiele, dla mnie jest to przede wszystkim opowieść buntownika. Czy ten bunt przeminie, (długo tak można, być głosem „zza i naprzeciw” („Korytarz”) bez swojego miejsca?) czy może autor jest przykładem człowieka, którego to powiedzenie „nie” na trwałe ukonstytuuje - rozstrzygnie się w przyszłości (kolejny tomik jest podobno złożony do druku!) Być może na naszych oczach kształtuje się właśnie modelowy outsider. Już widać, że nielekka to droga. Autor zdążył stać się jednocześnie i młody i stary. Dla wierszy to dobrze, bo pewnie inaczej nie pisałby tak ładnie o śmierci, ale dlaczego i na co musi być już chory, że boi się, że nie stać go na to, co było? („Korytarz”). Wrażliwość i miejsce, które wybrał też chyba mu trochę doskwiera, bo o ileż łatwiej byłoby widzieć zwykłą ciemność, niż musieć stwierdzić, że jej „najwyraźniej w świecie nie ma” („Syrena”). I iść z nurtem mogłoby być wygodniej, a Autor to wie. Wewnętrznie rozedrganym, kieruje nim jednak imperatyw: „stój tak, / nie ruszaj się, bo masz w sobie/wszystko i nic na sobie, i to/ nie jeden z tych snów, co cię/ na trzeciego wyprzedzają”.

Przeglądając te wiersze - szkice i wglądy w cudze ja, można pokusić się o stwierdzenie, że tomik Kot w tympanonie to prezent dla kolekcjonerów motyli. Mało etycznych łowców okazów, którzy są w stanie znieść ciągle trzepoczącą się, lecz już przyszpiloną do tekturki duszę. Duszę, która słucha bytu uszami przygotowanymi do słuchania, więc byt do niej przemawia i, której mądrość (na szczęście) nie idzie w nicość. Sam język ją zbroi i pomaga zbudować zbawienny dystans. Jeszcze tylko dystans. Jeszcze nie całkowitą negację. Jeszcze nie kłamstwo. Co będzie dalej - nie wiem. Na razie jasne jest dla mnie jedno: jeśli wolno się na chwilę zatrzymać, będąc jednak trochę po stronie tych, których oko staje się ironiczne bo „cokolwiek widzące”, to ja to zrobię.

Malina Barcikowska

 

Autor: Szymon Szwarc
Tytuł: Kot w tympanonie
Wydawnictwo: Stowarzyszenie Kulturalno-Artystyczne „Rita Baum”, Wrocław 2012
Seria: Biblioteka Rity Baum
ISBN: 978-83-93355-72-3

 

Aktualny numer - Strona główna

Powrót do poprzedniej strony


© 2010-2019 Stowarzyszenie Salon Literacki.
Kopiowanie treści zawartych w serwisie wyłącznie za zgodą Redakcji i podaniem źródła pod cytowanym fragmentem, w przypadku portali internetowych - linkiem do serwisu salonliteracki.pl.