Najnowszy tomik Pawła Marcinkiewicza ukazał się w serii „Białe kruki, czarne owce”, której pomysłodawca podjął się ambitnego zadania, stawiając sobie za cel prezentację wartościowej literatury – utworów odważnych, nowatorskich, kontestujących zastany porządek rzeczy. Czy cel ten udało się osiągnąć? O tym za chwilę. Zacznijmy od samego początku. Czyli od okładki. Tytuł książki brzmi Majtki w górę, majtki w dół, a oto nad tytułem grafika przedstawiająca maszyny budowlane. Czy jest w tym sens i konsekwencja? Z całą pewnością.
Uprzedzając nieco fakty: zbiór Marcinkiewicza kończy się wierszem, który w zasadzie jest listą wyników fraz znalezionych w wyszukiwarce dla hasła „Paweł Marcinkiewicz”. Idąc podjętym przez autora tropem, wygooglowałam „majtki w górę majtki w dół”. Wyniki? Oto numer jeden: artykuł pod znaczącym tytułem „Tak się rozkrada polskie drogi” (!). I wyjaśnienie: Majtki w górę, majtki w dół – oto część tajnego szyfru prezesów i wiceprezesów firm budowlanych, którzy ustawiali przetargi na drogi. Bieliźniany szyfr oznaczał podnoszenie lub opuszczanie ceny. Jak się okazuje, majtki i koparki mają ze sobą wiele wspólnego. Także w treści tomiku, który jest połączeniem tego, co zewnętrzne, obiektywne – otaczającej nas rzeczywistości, będącej w nieustannej budowie (koparki) i tego, co wewnętrzne, subiektywne – odautorskiego komentarza wynikającego z obserwacji tej rzeczywistości oraz akcentów prywatnych, ujawnianych w określonych sytuacjach (majtki). Może też na zmianę wynurzania się autora z tego gąszczu cudzych słów i ponownego ukrywania się w nim (majtki w górę, majtki w dół), ale to prawdopodobnie wniosek za daleko idący.
Trzecia książka serii „Białe kruki, czarne owce” to przegląd poetyckiej drogi Marcinkiewicza, pokaz jego umiejętności, warsztatu, sposobu operowania słowem, ale wszystkie wiersze spina jakaś klamra, która decyduje o spójności tego zbioru, a jest nią zapewne współczesność, medialność, częściowo także Polska; po prostu bliska każdemu czytelnikowi realność, która uwzględnia wszystkie jej paradoksy, śmiesznostki, dziwaczności. Pozornie znaczna część tego tomu jest tekstem bez autorstwa lub autorstwa obcego. Pozornie, bo wiadomości telewizyjne, doniesienia z gazet, słowa znanych i nieznanych zostają przez autora przetworzone na potrzeby poetyckiego tekstu. Ale nie są spreparowane, co jest chyba najbardziej przerażającym spostrzeżeniem. Bo naprawdę Jennifer Aniston udzieliła wywiadu / z wibratorami na sutkach.
Marcinkiewicz rzeczywistość traktuje z przymrużeniem oka i ironią, ale jest ona tak na wskroś realna, że nie wiadomo, czy się śmiać, czy płakać. Ta ironia (czy nawet czarny humor) często nawet nie wynika z komentarzy autora, ale z samych przywoływanych słów, choć oczywiście ich zestawienie, a przez to nagromadzenie absurdów, jest tutaj zabiegiem niezwykle znaczącym. W tomie Majtki w górę, majtki w dół wszystko może się stać materią wiersza. Wiadomości sportowe, relacje ze stanu dróg, z trwającego konklawe… Wierszem może być tekst stylizowany na e-mail, który wrzucilibyśmy do działu „spam”. Wierszem może być porównanie cen win w różnych dyskontach i wyciągnięte z tego porównania wnioski. W końcu poezja w rozumieniu romantyków dawno się zdezaktualizowała, teraz otacza nas zewsząd, jest całkiem codzienna. Dzieciaki wciąż używają słowa „poezja”, / gdy dorwą pod nocnym holendra // i popiją mirindą… Ale książka Marcinkiewicza nie składa się tylko z faktów czy suchych zdań oznajmujących. Bywa też liryczna i subtelna, choć w sposób niekoniecznie oczywisty; nawet nieco sentymentalna. Jest bogata również pod względem formy: znajdziemy w niej m. in. pantum czy miniatury, które można uznać za haiku, zresztą niekiedy bardzo zgrabne (port / a przed nim portyki / i wnet marynarze w porciętach). Marcinkiewicz potrafi być i rozgadany, i zwięzły, konkretny. Umie stać z boku i stać w samym centrum.
Tomik Marcinkiewicza jest z pewnością ciekawy, nietuzinkowy, ale chyba nie należy do takich, które mogą porywać. Równowaga między obserwacją a prywatą (w bardzo szerokim sensie tego słowa) wydaje się być nieco zaburzona, przechylona na korzyść tej pierwszej. Chciałoby się więcej majtek w dół – obszarów tajnych, a nieco mniej majtek w górę – obszarów publicznych, choć te niewątpliwie wskazują na rzadki talent Marcinkiewicza do robienia poezji także, a może zwłaszcza, z tego, co pozornie wydaje się nie wchodzić w jej zakres. Nie jestem uwiedziona, ale jestem zadowolona. To niewątpliwie kawał dobrej, porządnej literatury, który wstrząsa czytelnikiem w tym sensie, że pokazuje mu coś, czego może nie dostrzegał; że jest wobec niego brutalnie szczery. W serii mają być publikowane utwory pisarzy stroniących od literackiego mainstreamu – czy to z wyboru, czy z powodu, że ogólnodostępne media preferują krótkie komunikaty na temat literatury łatwej, lekkiej i przyjemnej. Być może zatem autorów, którzy mają mniejszą siłę przebicia, bo chcą powiedzieć coś ważnego, coś serio. Nawiązując do wiersza Marcinkiewicza Ciesz się pizzą przez okrągły rok, w którym pojawia się taki oto fragment: „Pizza, której nikt nie zamówił” // Zalajkuj mnie., to nie jest – jak sądzę – książka, której nikt nie zamówił. A jeśli jest, to i tak ją zalakuję (kto nie wierzy, niech sprawdzi na Facebooku!). Majtkom w dół prawie zawsze daje się kciuk w górę, ale Majtki w górę, majtki w dół też na niego zasługują. A na koniec fragment Funtum, który bardzo mi się podoba. I niech każdy rozumie go, jak chce.
Więc bądź naprawdę: przejdź się do warzywniaka w żółtym plastronie lidera Pucharu Świata,
skocz na freedivingową dżamprezę lub pojedź na pielgrzymkę, choćby na lotnisko,
gdzie można wejść do kaplicy, pośpiewać z celebrytką i wreszcie naprawdę być:
zapalić się kolorowo jak czerwonooka chwytnica – jak tylko potrafi erka na sygnale!
Anna Mochalska
Autor: Paweł Marcinkiewicz
Tytuł: Majtki w górę, majtki w dół
Wydawca: Dom Literatury w Łodzi, Stowarzyszenie Pisarzy Polskich Oddział w Łodzi, Łódź 2015
ISBN: 978-83-62733-26-2
Aktualny numer - Strona główna |
Powrót do poprzedniej strony |
© 2010-2019 Stowarzyszenie Salon Literacki.
Kopiowanie treści zawartych w serwisie wyłącznie za zgodą Redakcji i podaniem źródła pod cytowanym fragmentem, w przypadku portali internetowych - linkiem do serwisu salonliteracki.pl.