Drukuj
Adam Wiedemann - Z ruchem

Czekolady truskawkowej, czeskiego piwa oraz tomików Adama Wiedemanna nie da się nie lubić. W każdym wymienionych wyżej przypadków dostajemy gwarancję odpowiednich doznań, mamy pewność dostąpienia tego szczególnego poczucia jouissance, które czyni życie o wiele bardziej znośniejszym. Każda kolejna pozycja urodzonego w Krotoszynie twórcy jest rzeczą wartą zauważenia z kilku powodów. Pozwolę sobie te powody wyłożyć na przykładzie jego najnowszej książki.

Pierwszym z powodów dla których cenię sobie pisanie Adama Wiedemanna jest zauważalna w jego tekstach dezynwoltura. Podmiot liryczny wierszy autora „Samczyka” ma w sobie niezwykłą pewność siebie i luz, niezachwiane niczym przeświadczenie o been there, done that i nie jest to przeświadczenie bezpodstawne. Obcując z poezją Wiedemanna obcujemy z poezją erudycyjną i o dużym ironicznym dystansie. Autor ten był jednym z pierwszych wyrazistych twórców młodoliterackiego karnawału początkowych lat dziewięćdziesiątych, kiedy to recepcja myśli postmodernistycznej była w Polsce w zenicie. Wiedemann wzorowo odrobił lekcje z tego nurtu myślowego. Czytając jego wiersze nie możemy nie zauważyć pewnego nawiasu w jakim odbywa się cała dynamika tekstu. Każdy utwór omawianego autora zadaje pytanie: tak więc napisałem wiersz; co to tak właściwie znaczy i zgodnie z ponowoczesną szkołą nie zamierza on na to pytanie odpowiadać, bo i nie o odpowiedź tutaj chodzi. W czytaniu Wiedemanna chodzi głównie o samą sytuację czytania tekstu, o poczucie wspólnoty wynikającej z dzielonej z czytelnikiem wrażliwości i podobnego patrzenia na świat. Pozornie wydawać może się że spojrzenie to jest spojrzeniem kpiarskim, jednak taka interpretacja nie może być dalsza od prawdy. Uśmiech który pojawia się podczas zapoznawania się z poezją trzykrotnego kandydata do Nike nie jest uśmiechem szyderczym. Jest to raczej uśmiech dobrotliwego zaskoczenia żywotnością nieco irracjonalnych konstruktów, na jakich bazuje życie.

Kolejnym powodem dla którego mogę określić siebie jako fana twórczości Wiedemanna jest sposób w jaki panuje on nad językiem. Ślizga się on po nim niczym Waldemar Marszałek po tafli jeziora; w kategorii mistrzostwa warsztatowego Adam Wiedemann jest jednym z najlepszych obecnie piszących poetów i wydaje mi się że niewiele jest osób śledzących współczesną lirykę polską, która nie zgodziła by się z powyższym stwierdzeniem. Język Wiedemanna zanurzony jest w codzienności i ta bezpretensjonalna strategia jest jedną z najmocniejszych stron liryki poety. Twórca „Pensum” jest niezwykle wyczulony na rytm i składnię języka potocznego, potrafi on niezwykle sprawnie inkorporować jego elementy w swoją lirykę, jednocześnie przekształcając ją na tyle, że czyni się z tego zupełnie nowa jakość. Tereny jego twórczej eksploracji przypominają ścieżkę Mirona Białoszewskiego, a z bardziej współczesnych np. Bohdana Zadury. To jeżeli chodzi o poezję polską, ponieważ sposób takiego potraktowania języka rozmów codziennych możemy zauważyć np. u poetów szkoły nowojorskiej, czy też u znajdującego w błahych rozmowach aleksandryny, Brytyjczyka Tony'ego Harrissona. Jednym ze sztandarowych postulatów postmodernizmu było wymieszanie stylu wysokiego i niskiego i postulat en jak najbardziej jest realizowany, zarówno na łamach „Z ruchem” jak i na łamach innych książek Wiedemanna. Nie jest to oczywiście suche odrabianie krytyczno-literackiej lekcji, ale naturalne i wdzięczne bawienie się tym, co język nam daje, zgodnie zresztą z kolejnym punktem odniesienia myśli ponowoczesnej. Co więcej, zanurzenie tekstu w codzienności familiaryzuje go, powoduje że łatwiej identyfikujemy się z podmiotem lirycznym, co jest kolejną mocną stroną twórczości autora „Odpowiadań”.

Trzecim i ostatnim argumentem przekonywującym mnie do sięgnięcia po każdą kolejną pozycję omawianego autora jest pojawiający się u niego z dość dużą intensywnością intertekstualizm. Wiedemann szczodrze umiejscawia w swoich tekstach nawiązania do innych utworów, nie tylko literackich, ale i muzycznych oraz plastycznych. Podobnie jak w przypadku języka codzienności, autor bawi się tym co ofiarowuje szeroko pojęta kultura, a że jest on erudytą, zabawa ta jest zabawą na najwyższym poziomie. Każde nawiązanie jest jakby zaproszeniem do gry, w której chodzi raczej o samą grę i w której wygrana nie jest wartością nadrzędną, z tego prostego powodu, że nie da się wyłowić wszystkich cytatów i nawiązań użytych przez poetę.

By zobrazować wyżej wymienione cechy charakterystyczne poezji autora „Z ruchem”, warto byłoby przyjrzeć się bliżej utworowi z omawianego tomiku:

 

Munch

Brahmsa nie kojarzymy z trąbką. Co wygląda jak
„Krzyk”? Czyżby Bostridge przy branches du matin?


Wszystko trwa tylko przez weekend i rozbija się
o to, co wypada. Może być dać już temu spokój,


uspokoić się, rozbić namiot pośrodku galarety
z nóżek i niech to ona drży? Poprzestać na paru


słowach dziennie, pochwalić śnieg, póki jeszcze
leży? Nie znamy filozofa, który by zaczął wszystko


od nowa, robi to raczej wrona, działaczka podziemia
w spłowiałej kamizelce. Powstania był trzy,


w tym wileńskie. Co jeszcze może się nie udać?
Pusty esemes wystarczy, zawiera datę i godzinę.


Warszawa, 14.3.13 

(Munch, str. 23)

 

Utwór napisany jest w bardzo lekki sposób, prawie że od niechcenia (dezynwoltura), jednakże zawiera w sobie tyle celnych spostrzeżeń dotyczących ludzkich zachowań i kultury, że nie możemy traktować go jako pustej dykteryjki. Zaczyna się on od przytoczenia niemieckiego kompozytora i brytyjskiego śpiewaka (intertekstualizm), a następnie prowadzi nas przez rozważania na temat weekendu (codzienność), filozofii i metafizyki pustych esemesów. Całość to rzecz całkiem zgrabna, całkiem przyjemna i zostawiająca czytelnika z poczuciem obcowania z tekstem sprawnym technicznie, błyskotliwym i nie pozbawionym pewnej przewrotnej mądrości. Takich wierszy można znaleźć w najnowszym tomiku Wiedemanna o wiele więcej, i tą, mam nadzieję dobrą informacją, chciałbym jak najszczerzej zachęcić do zapoznania się z tym tomikiem.

Rafał Derda

Autor: Adam Wiedemann

Tytuł: Z ruchem

Wydawnictwo: WBPiCAK, Poznań 2014

ISBN: 978-83-64504-06-8

 

Aktualny numer - Strona główna

Powrót do poprzedniej strony


© 2010-2019 Stowarzyszenie Salon Literacki.
Kopiowanie treści zawartych w serwisie wyłącznie za zgodą Redakcji i podaniem źródła pod cytowanym fragmentem, w przypadku portali internetowych - linkiem do serwisu salonliteracki.pl.