Jerzy Plutowicz jest twórcą specyficznym. Trudno właściwie powiedzieć, jakie zajmuje miejsce w literaturze współczesnej. Sytuuje się go raczej na obszarach peryferyjnych. Nawiązując do jego ubiegłorocznej książki – Kręgu – można pokusić się o stwierdzenie, że jeśli poezję najnowszą zamkniemy w płaszczyźnie koła, wówczas twórczość Plutowicza będzie punktem na okręgu: zawierając się w kole, będzie jednocześnie wytyczała jego granice.
Plutowicz budzi kontrowersje. Opowiada się wyraźnie i jednoznacznie przeciw, występując jednocześnie z pozycji oczywistego autorytetu. Przeciw czemu? Przeciw centrum, współczesności, masowości, itd. Otwarcie deklaruje, że nie orientuje się zbyt dobrze w literaturze najnowszej (w wywiadzie z Michałem Piętniewiczem). Jest bardzo mocno osadzony w modernizmie, tak pod względem estetycznym, jak i filozoficznym. Na postmodernę kręci nosem i mówi „be!”. Jego Po słowie do Kręgu, miniaturowy esej komentujący książkę i będący jednocześnie pewnego rodzaju osobistym manifestem twórczym, wyraźnie ukazuje preferencje autora i jego stosunek do zastanej rzeczywistości. Oto „stary pisarz przeciwstawia się hasającej, nieodpowiedzialnej kontrkulturze, wypuszczonej na swobodę od wszelkich wartości”. A więc nie tylko poeta i filozof („poezja jest odmianą filozofii”), ale też obrońca moralności. Nietrudno zatem na jego twórczość spojrzeć nieprzychylnym okiem i podejść do niej z gotową odpowiedzią. Autor Jesieni 2014 właściwie się na to godzi, uznając, że „totalna bezzałożeniowość wydaje się być fikcją”. Plutowiczowi rzeczywiście towarzyszy szereg założeń, które pozwolę sobie całkowicie zignorować. Nie godzę się na odebranie mi przyjemności lektury. Tego nie może mi popsuć nikt, nawet autor.
Tytułowy Krąg w wierszach objawia się różnorako. Ma swoje znaczenie prymarne, najważniejsze w kontekście całości, ale do niego przejdziemy na końcu, skupiając się najpierw na znaczeniach pomniejszych. Możemy mówić o kręgu rzeczywistości, kręgu ludzkiego świata, ludzkich spraw i doświadczeń. Krąg – często także kula lub koło – wytycza nam zatem obszar, w ramach którego będziemy się poruszać. Krąg to również światło, które w tomie pełni niebagatelną rolę. Mamy krąg światła i krąg cienia oraz krąg Księżyca (niekoniecznie w fazie pełni). Krąg to planeta, przy czym nie chodzi tu raczej o porządek kosmiczny (choć i ten jest obecny, autor bowiem poszukuje pewnego ładu), a tworzenie mikroświatów („dom jest planetą”). Krąg to wreszcie – przede wszystkim – wszystko to, co dane. To metafora życia i sposób myślenia. To pewien schemat ujęcia i sposób tworzenia (jak pisze Maciej Melecki: „Krąg posiada postać kolistego poematu – rozpisanego na pięćdziesiąt pięć solowych partii numerowanych wierszy – wizualnie odpowiadającego linearnej wędrówce po kręgu”). Krąg to jednocześnie pułapka i konieczność.
Choć nie umiem czytać Kręgu jakby był poematem, nosi on jego wyraźne znamiona. Są tu powracające raz po raz motywy, słowa-klucze, podobne obrazy ukazywane w nieustannie nowych odsłonach. Plutowicz, choć wybrane elementy traktuje ze szczególną uwagą, właściwie z tej kuli świata bierze wszystkiego po trochu i wrzuca to do napisanej kuli, która porusza się w absolutnej próżni. W tym sensie książka ta pełni rolę ocalającą, o czym autor pisze w pięćdziesiątej szóstej części Kręgu. Paradoks polega na tym, że trudno stwierdzić, co właściwie ulega ocaleniu. Autor, zadając sobie pytanie: „Co jest godne ocalenia?”, odpowiada: „przede wszystkim rzeczy-ludzkie, miłości, młodości, odchodzenia ku krainom śmierci”. Liczba mnoga jest tu nieprzypadkowa, bo rzeczywiście nie są to pojedyncze historie. Nie mamy tu podmiotu, jednostkowego (ani zbiorowego) bohatera, jakichkolwiek znamion indywidualizmu. Ta poezja dąży do uniwersalizmu i właściwie czyni to całkiem skutecznie. Nie wiem jednak, czy możliwe jest ocalenie idei domu, idei miłości, idei człowieka w całkowitym oderwaniu od bytu. Utożsamienie z konkretem jest zawsze większe niż utożsamienie z abstraktem.
Wręcz obsesyjne jest w Kręgu zadawanie pytań. Bywają to pytania retoryczne, ale częściej jednak domagają się one odpowiedzi, których tekst udziela. Wiersze przybierają więc formę pytanie-odpowiedź, a raczej pytania-odpowiedzi; dialogiczność napędza mowę. Pytania są trudne, ale konkretne, jednak odpowiedzi na nie pozostają w obszarze wyobraźni i tajemnicy. „Czym jest rzeczywistość? Siną / barwą skóry w świetle lampy naftowej.” „Co czyni // lampa? Ona oświetla wyspę mroku, oświetla / skrzydło cienia, które krąży nad domem.” To niewątpliwy walor pisania Plutowicza. Jego sposób obrazowania jest niezwykle urokliwy. Powiązania obrazów są subtelne, momentami niemal nieuchwytne. Podstawową zasadą tej rzeczywistości jest płynność, co może zaskakiwać, biorąc pod uwagę niechęć autora do postmodernizmu, którego przecież jedną z podstawowych i naczelnych zasad pozostaje właśnie płynność. Tu wszystko podlega nieustannej przemianie i nic nie jest tym, czym się wydaje. „Powtórzyłeś nazwę dzikiego // ptaka – raczej chwastu. Od ulicy doleciał / dźwięk werbla – może płaczu. Powtórzyłeś // pochylenie ciała – może pokłon.” Nieuchwytność rzeczywistości dodatkowo wzmacniają bardzo często stosowane porównania. „Jak gdyby zegar przeciął // włókna czasu. Jak gdyby do oka przybysza trafiło / źdźbło.” I znów – niedająca się uchwycić i wysłowić rzeczywistość to także zjawisko obecne we współczesności. Autorowi nie jest do niej tak daleko, jak mu się wydaje.
Wymogiem wielu dziecięcych zabaw jest ustawienie uczestników w kręgu. „Chodzi lisek koło drogi”, „Stary niedźwiedź mocno śpi”, „Kółko graniaste”, itd. Figura koła wyraża nie tylko doskonałość, ale również wspólnotę, której uczymy się od momentu narodzin – stąd też od Łzy dzieciństwa rozpoczyna się tom, by skończyć się na Kosmosie. Jeśli mielibyśmy pokusić się o szukanie bohatera i/lub podmiotu tych tekstów, byłaby nim najpewniej ludzkość. I choć nie wiem, czy ta książka faktycznie cokolwiek ocala, niewątpliwie podejmuje próbę ocalenia. Krąg to piękna książka i należy ją czytać, poddając się melodii języka i sugestywności obrazów. Czytelniczka, tak jak „autor, stary pisarz, preferuje akt otwarcia na wyobraźnię” i do wszelkich prób ingerencji w ten akt podchodzi co najmniej nieufnie. Traktowanie twórczości jako żywiołu nijak nie godzi się z ujmowaniem tego żywiołu w karby. Proszę więc zostawić czytelniczkę i inne czytelniczki oraz czytelników jedynie z wierszami, aby również oni mogli zdać się na żywioł i własną wyobraźnię.
Anna Mochalska
Autor: Jerzy Plutowicz
Tytuł: Krąg
Wydawnictwo: Instytut Mikołowski, Mikołów 2016
ISBN: 978-83-65250-17-9
Aktualny numer - Strona główna |
Powrót do poprzedniej strony |
© 2010-2019 Stowarzyszenie Salon Literacki.
Kopiowanie treści zawartych w serwisie wyłącznie za zgodą Redakcji i podaniem źródła pod cytowanym fragmentem, w przypadku portali internetowych - linkiem do serwisu salonliteracki.pl.