Do pary Bartoszowi Konstratowi daję w tym miesiącu autorkę wchodzącą dopiero do poetyckiego obiegu. Anita Katarzyna Wiśniewska ma swoim pisaniu kilka elementów, które, po nabraniu przez nią doświadczenia, mogą zapewnić jej sukces. Są tu i bezczelne, zadziorne frazy, które ocierają się o bon moty – jak np. „jedz i pracuj. jedz pracowicie i pracuj za żarcie.”, celne obrazki z rzeczywistości oraz mocne akcenty „o życiu panie i o śmierci”.
Zobaczymy, co z tego wszystkiego wyrośnie.
Polecam uwadze czytelników SL.
Paweł Podlipniak
Anita Katarzyna Wiśniewska – urodzona w 1995 r. w Miastku (woj. pomorskie), od pięciu lat mieszka w Warszawie. Studiuje tyflopedagogikę. Interesuje się biologią i dietetyką. Pisze od wczesnych klas szkoły podstawowej, „na poważnie” od gimnazjum. W 2013 r. wydała arkusz poetycki Niedomgnienia.
Druga
A Pan jej odpowiedział:
- Marto, Marto, troszczysz się i niepokoisz o wiele, a potrzeba tylko jednego.
~ Łk 10, 38-42
Marta nosi coraz grubsze czarne swetry
do domu wraca wieczorem. szybko zalewa wodą zaschnięte naczynia
wyłącza wzrok słuch i czucie. po wszystkim odwraca się plecami
zasypia
Maria za ostatnie pieniądze kupuje zwoje czarnej koronki
oplata nadgarstki kostki ostatnią pętlę zawiązuje na szyi
rozlewa wino. plami rozgrzaną skórę. chłonie czerwień
słucha. później otwiera usta
Marta wie. czasami jeszcze rozpuszcza włosy uśmiecha się ukradkiem
wygania dzieci do sąsiedniego pokoju. później wraca
śpiewa kołysanki gwałtownie tłucze
mięso na obiad
Pan
przychodzi coraz częściej
zostaje coraz dłużej
Ty jesteś druga – mówi do obydwu.
Powierzchnia całkowita ustalona
Wedle moich obliczeń, zbierając wszystkie ulotki,
po miesiącu mógłbyś wytapetować dwie ściany
reklamami restauracji i szkół zawodowych.
jedz i pracuj.
jedz pracowicie i pracuj za żarcie.
nic nie może się zmarnować nikt nie może się
uczucia wrzucaj do worka ze zwiędłą sałatą
pustą puszką po piwie okruchami chipsów
zanim zaczną się rozkładać zanim zaczną się układać
gryźć się ze sobą przegryzać na wylot.
niezależnie od efektu
spryskaj wszystko lawendowym odświeżaczem
(tylko dziś 20% gratis)
bo ktoś powie że coś
mu tu śmierdzi
a przecież o to chodzi w profesjonalizmie
by wiedział
i nie mógł powiedzieć
Wstęp do próby
ten biedny kraj zarąbiście się nadaje na próbkę –
– napisał poeta i poszedł się upić albo poszedł do sklepu
albo poszedł na spacer. w każdym razie
poszedł i nie ma a ja myślę:
jaki kraj panie poeto? kraje nie istnieją słowa nie istnieją
no bo powiedz idea zwartej całości z iluś tam milionów
to się musi sypnąć. ktoś się sypnie ktoś się puści a ktoś
będzie cierpiał za te miliony stojąc na krześle lub stojąc na skale.
lub siedząc. lub leżąc. nade wszystko krzycząc.
a poza tym panie poeto pan i ja i nam podobni
jakie mamy prawo mówić
jaka próbka z czego próbka
jesteśmy tak bardzo
niereprezentatywni.
Facet bez historii
Hey Joe, where you going with that gun in your hand?
I’m gonna shoot my baby, I caught her messin’ round with another man.
~ “Hey Joe”, Nick Cave & The Bad Seeds
ma dwa na dwa a przynajmniej miał przed dwudziestu laty
gdy przybył do miasta i czuć było od niego cały świat
ale nie wódkę
(po barach szepczą że zastrzelił swoją dziewczynę)
tamtego dnia ostatnie promienie słońca barwiły szosę na czerwono.
do teraz przyspiesza kroku kręci się po śmietnikach
skubie czerstwą bułkę skrawki mięsa chowa po kieszeniach
(ludzie się przyzwyczaili. ludzie już się go nie boją)
zachód słońca ma kolor zupy pomidorowej – mawia wieczorami
przez chwilę czuje coś może skręt żołądka
składa króliki z papieru i rozdaje dzieciom
ku przerażeniu matek. wsuwa dłoń do kieszeni
przez chrzęst rdzy czuje rewolwer
i wszystkie sześć naboi.
Siostra Langeur rozpoczyna obchód
Najniewdzięczniejszy twór na świecie: człowiek.
~C. K. Norwid
ten spod dwudziestki trójki znowu pluł wersami
wtedy trzeba udawać że nie widzisz plam i podtrzymywać
pajęcze dłonie byle z daleka od pióra
atak w końcu mija
Marie zabrania dawać mu wierszy
boi się czerwonych słów mówi że zaraza
i w końcu wszyscy skończą tak samo
chwilowo jednak wciąż jeszcze ktoś płaci.
nocą siostra Langeur siada na brzegu łóżka
wilgotną szmatką ociera nabrzmiałe metafory
czeka.
Marie mówi, że to nie potrwa długo
więc trzeba pilnować
zaszyć w worek zakopać
wszystkich jedną miarą
Aktualny numer - Strona główna |
Powrót do poprzedniej strony |
© 2010-2019 Stowarzyszenie Salon Literacki.
Kopiowanie treści zawartych w serwisie wyłącznie za zgodą Redakcji i podaniem źródła pod cytowanym fragmentem, w przypadku portali internetowych - linkiem do serwisu salonliteracki.pl.