Dziś autor, który jest mi bliski ze względu na miejsce urodzenia i zamieszkania. To kolejny po Katarzynie Wiśniewskiej i Tomku Kowalczyku autor z Radomia - Adrian Szary. Oczywiście zupełnie "przypadkowo" i niemafijnie Adrian uczy w moim dawnym liceum - "Kochanowskim".
"Ustawiłem" go w parze z Karolem Samselem, gdyż oprócz polonistycznej profesji łączy ich tematyka utworów i spojrzenie na to czym powinna zajmować się poezja.
Zapraszam do lektury.
Paweł Podlipniak
Adrian Szary, ur. w 1983 r. w Radomiu. Absolwent polonistyki UMCS w Lublinie. Autor czterech książek poetyckich: Wianek z myśli (2007); CV (2011); Abecedarium. Wiersze z lat 1997-2012 (2012); Sylwa (2013); zbioru bajek: Szarówki, czyli bajki do czytania o zmierzchu (2009) oraz opowiadań: Pierwodruki i przedruki. Opowiadania o wierze, nadziei, miłości i rodzinie (2010). Redaktor antologii: Puzzle pamięci (2008); Nowa Teoria Literatury Użytkowej (2009); Na szarym początku...(2010/2011); Asocjacje (2012). Nauczyciel języka polskiego w ZSO nr 6 im. Jana Kochanowskiego. Instruktor warsztatów literackich w Stowarzyszeniu Centrum Młodzieży „Arka”. Mieszka w Radomiu.
Gniazdo, papier, osy
To był dzień jak każdy inny,
a może inny jak każdy nasz dzień.
Kiedy rodzimy się do życia
po nocnym letargu, żyjemy tak
jakby każdy oddech miał być ostatni,
a śmierć czyhała na nas pod skalpelem
księżyca, tnącym ciała niebieskie.
Słońce rumiane jak przepici
robotnicy, kolejny los przegrany
w kolekturze kalendarza, żadnych fantów.
Imieniny: Karoliny, Antoniego.
Wyszedłem na balkon, osy misternie
budują gniazdo. Niczego w życiu
nie zbudowałem i gdybym palił
właśnie teraz sięgnąłbym po papierosy,
a tak tylko: papier, osy…
Z domu wysyłam ten sam wspólny
esemes z życzeniami do kilku Karolin,
z kościoła nieopodal słychać tę samą wspólną
modlitwę do świętego z Padwy.
Dwie podobne litanie, a księżyc zaczął
już obchód wśród gwiazd położnych.
Próba bilansu
Nie zrobiłem jeszcze prawa jazdy
tylko 15% zdaje nowy egzamin
to musi być męczące autobusami
w tą i z powrotem
Nigdy nie uczyłem się pływać
nie jeździłem konno
ale stosunek do służby wojskowej
mam uregulowany
Z Radomia do Zamościa będzie
jakieś 200 km niecałe 3 godziny
na trasie miasto lektur ponad 60%
w ogóle nie czyta
Z tych obliczeń wynika że choć
nie zbudowałem domu nie spłodziłem syna
i nie posadziłem drzewa wciąż bardzo
kocham moją żonę
W zasadzie nie mam żadnych nałogów
nie nauczyłem się palić pić
nie trzeba umieć 0,2 promile to ilość
dopuszczalna w kodeksie drogowym
i w kodeksie pracy jeśli się ma
odwagę cywilną
tempo życia wzrasta
z szybkością samochodów
ilość wypadków i pijanych kierowców
maleje jak bezrobocie
a i tak co dziesiąty Polak umrze
na nowotwór jelita
Heureza
Wiersze dzielimy na białe i szare. Wolne, pisane
wolno, z trudem, ociężale, w mękach. Nieregularne,
tworzone raz na miesiąc, dwa razy w roku, na szkolną
akademię, do radia, gazetki ściennej, czasopisma, na
konkurs. Regularne, układane codziennie, co godzina,
co chwila, w szaleńczej euforii, głębokiej depresji,
grafomańskiej furii. Bezrymowe, bezsensowne,
bezmyślne, rymowane. Rymy zaś dzielimy na męskie,
żeńskie i nijakie. Te ostatnie są źle dobrane, niedokładne.
Częstochowskie, krzyżowe w wierszach religijnych.
Okalające w okolicznościowych, dla cioci z okazji
urodzin, babci z okazji imienin. Monorymy dla matek,
żon. Parzyste dla kochanek. Gramatyczne dla uczniów
i uczennic. Najlepsze wiersze to te dla nikogo, o niczym
i te nie napisane w ogóle.
Naszych zdjęć nie ma w iPhonach, na facebooku
i plotkarskich portalach. Naszych imion zabrakło
na czatach, komunikatorach. Pseudonimy, nicki
łatwiej być nikim.
Nasze słowa kasowane z emailami, z SMS-ami
tylko jedna wiadomość jak corpus delicti
reszta śladów zatarta. Brak adresu w wysłanych,
numeru w odebranych.
Choć coraz częściej szukamy się w kontaktach,
ale tak trudno jest nam powiedzieć, napisać, kliknąć
podnieść spontanicznie zieloną słuchawkę z tej
i z drugiej strony.
*** (hortensje na tej fotografii…)
hortensje na tej fotografii
kwitną jak usta nastolatek
z których młodzi chłopcy
spijają nektar słodkich słówek
by zapylać rówieśników
plotkami o szczęśliwej miłości
jesienią zwiędną kwiaty
jak usta niekochanych kobiet
niebo ziemia i powietrze
są te same dla wszystkich
wyrastamy z jednakowych
nasion by zwiędnąć zgnić w ziemi
zostaną tylko nasze zdjęcia
a na nich kwitnące hortensje
Aktualny numer - Strona główna |
Powrót do poprzedniej strony |
© 2010-2019 Stowarzyszenie Salon Literacki.
Kopiowanie treści zawartych w serwisie wyłącznie za zgodą Redakcji i podaniem źródła pod cytowanym fragmentem, w przypadku portali internetowych - linkiem do serwisu salonliteracki.pl.