Drukuj
Patryk Kosenda

Nowy rok zaczynamy w Salonie nieco lakonicznie, bo dwoma krótkimi zestawami wierszy dwojga autorów, ale ich pomysłowość i soczystość powinna to salonowym Czytelnikom wynagrodzić. Zupełnym przypadkiem ich autorzy mieszkają w Krakowie.

Na pierwszy ogień idzie Patryk Kosenda, autor znany z publikacji w prasie literackiej i laureat konkursów poetyckich. Jego wiersze skrzą się dowcipem językowym i feerią nawiązań popkulturowych. Bo niełatwo jest zmieścić w jednym rzucie w sposób sensowny i zaskakujący Bajm z Biblią oraz królikami. Mnie urzekł jeszcze „Kevin sam w sobie” – taki film zakupiłbym na dvd czy blue rayu w przedsprzedaży na e-bayu (ależ soczysty rym!).

Polecam.
Paweł Podlipniak

 


 

Patryk Kosenda (ur. 1993) – laureat konkursów poetyckich, m.in. OKP im. Herberta, OKP im. Wojaczka, Połowu Biura Literackiego (2017), konkursu Bez-KRESY i Wielki Iluminator. Nominowany dwukrotnie w OKP im. Bierezina (2017 i 2018).

Wiersze publikował m.in. w „Arteriach”, „ArtPapierze”, „BiBLiotece” Biura Literackiego, „Kontencie”, „Interze”, „Wizjach”, „8. Arkuszu Odry”, „Dwutygodniku”, „Małym Formacie”, „Wakacie”.

Redaktor naczelny magazynu artystyczno-kulturalnego „Stoner Polski”.

Ojciec dwójki królików, wychowuje je w Krakowie.

 


 

Czujność śpi, trochę mdli, jak solarność z rana

  1. Ziemia nam się pruje.
    No elohim, skruszona psychosjesto.
    Ziemia nam się pruje.
    Zagryzaj bułę z kastetową.
    Ziemia nam się pruje.
    Już widać brzeg.
    Już się szczerzą kanibale.
  1. Ziemia nam się pruje w galaktyce:
    Oni są klifordy-rozpłodowce.
    Ziemia nam się pruje w galaktyce:
    Wystawiają się czerwoni i radośni w walkach ust.
    Ziemia nam się pruje w galaktyce:
    Oni nie lubią się ze sobą pościć.
  1. Widziały gały, co bojkotowały.
    To jest dobrej jakości farba.
    O zbrodniach się nie dyskutuje.
    To jest wysmukły gorąc, pulsie.
    Widziały galaktyki, więc spalą nam lektyki.
    To jest tak, że już widać brzeg,
    Ziemia nam pulsuje, fabrykuje mitry.
  1. Posłałem króliki do schroniska łunowego.
    Siano jem.
    Snopy prują.
    Kanibale płoszą się.

 

festyn teledysku kapelańskiego

Darowany koń pokazał nam zęby.
Miał uśmiech jowialnego misjonarza.
Puściliśmy go wolno.
Nie chcieliśmy już go znać.

 

Lękoman Psasyna czeka na wyrok w sprawie trzech śmieci karnawałowych, nudzi się we własnym ciele i preparuje haiku

oziębłe punki
gładzą swoje królestwa

                                    bo się ich wstydzą.

 

 

d o g o r y w k a 2 [znośniee eeee ej]

pokładam się w wannie już trzeci raz tego dnia
zajadam się serkiem homkiem
i próbuję odmoczyć kaca.

rozumiem że Stefa gdy dorośnie chce zostać Jamesem Franco
rozumiem że gdy dorosnę chcę zostać ich instalacją artystyczną
powierzchowną luminarską kipiącą jak Pysznia.

z głową pod wodą traktuję się przychylnie
to ja
mój bliźniak w śpiączce
mój Kevin sam w sobie
mój brak obecności w okopie ratuje dziewiczy szrapnel przed utratą twarzy.

kochanie kochajmy się przez telegraf
a moje włosy niech leżą w wodzie i marzą o innej głowie
takiej do skwierczenia niuchania spełnienia
Bóg to Błażej a my zajebiemy mu rower.

z głową nad wodą nie jestem już taki Czarpar Luztuz.
przykładam rytmicznie mocno cyklicznie twarz do piecyka gazowego
krzycząc dzień dobry jestem z kobry chory i szczęśliwy.

 

Aktualny numer - Strona główna

Powrót do poprzedniej strony


© 2010-2019 Stowarzyszenie Salon Literacki.
Kopiowanie treści zawartych w serwisie wyłącznie za zgodą Redakcji i podaniem źródła pod cytowanym fragmentem, w przypadku portali internetowych - linkiem do serwisu salonliteracki.pl.