Do pary Annie Frajlich daję w marcu Adama Ochwanowskiego. Tym razem nie mamy tu pary weteran poezji – debiutant, bo Adam jest twórcą dobrze znanym, ale wybrałem tego autora ze względu na to, że z wiosną potrzeba nam na Salonie trochę śpiewności, a teksty Ochwanowskiego, to w zasadzie gotowe piosenki. Muzykę do nich pisze i często je publicznie wykonuje Tomek Wachnowski. „Raport z Aleppo” pojawiał się nawet na Liście Przebojów Trójki i słusznie, bo jest to jeden z najbardziej celnych i poruszających tekstów społecznych ostatnich lat. Taka ponura kolęda.
Teksty Ochwanowskiego są pełne celnych obserwacji, czasem na granicy aforyzmu czy fraszki. Momentami przypomina mi to najlepsze fragmenty z poezji mojego ulubionego Tadeusza Nowaka. Ładnie „płyną” te piosenki i tylko szkoda, że ich celności i „donośności” potrzebujemy.
Zachęcam do lektury.
Paweł Podlipniak
Adam Ochwanowski, urodził się 6.02.1952 r. w Złotej Pińczowskiej na Ponidziu. Absolwent LO im. Hugona Kołłątaja w Pińczowie i Studium Kulturalno-Oświatowego w Krośnie n/Wisłokiem. Poeta, krytyk literacki, tłumacz, animator kultury, autor tekstów piosenek, scenarzysta i reżyser. Publikował w periodykach: Twórczość, Poezja, Nowy Wyraz, Akcent, Literatura, Tygodnik Kulturalny, Życie Literackie, Fraza, Nowa Okolica Poetów, Przemiany, Teraz, Ikar i in.
Autor ponad 20 publikacji książkowych i albumowych m.in: Dopóki żyją matki, Dotyk Madonny, Północ, Oswajanie świtu, Póki co…, Las Vegas, Dwunastu gniewnych błaznów, Trzynaście zmysłów, Siedem wierszy głównych, Gwiezdne szyfry, Erotyki i przytyki, Pławienie koni… Autor librett do śpiewogier Od sabatu do ornatu, Misterium Męki Pańskiej – Droga Krzyżowa, Wigilia Apokalipsy i in. Za działalność kulturalno - oświatową i dorobek twórczy odznaczony Srebrnym Krzyżem Zasługi, Medalem Zasłużony Dla Kultury Polskiej i Medalem Gloria Artis.
Raport z Aleppo…
Brat dla brata – już nie łata
W domu – obcy próg
Tylko psy nie tracą wiary
Pamięć stracił – Bóg
Dzieci dorośleją w oczach
Oniemiały – brzask
Słowo znaczeń się wypiera
Pieśń biczuje – wrzask
Refren:
Gdy za oknami wiatr historii
Zamiast budować burzy gniazda
Rodzi się Jezus pod bombami
Zanim zaświeci pierwsza gwiazda
Przy stołach pustych miejsc przybywa
I rąk brakuje do opłatka
Trzech Króli wita potajemnie
Siwa ze strachu Święta Matka
II
Mieszka w głowach zwykła zmowa
Myli drogi świat
Przed marzeniem sen się chowa
Świszcze w polach bat
Przemykamy do stajenki
Przez Jordanu bród
Bojaźliwie skrzydła chowa
Dobrych Nowin cud
Refren:
Gdy za oknami wiatr historii itd.
III
W Europie doły kopie
Ociemniały Lach
Na miłości bliźnich giełdzie
Znaczy karty – gach
Za plecami śmiech pokoleń
Ze współczesnych drwi
Słychać rżenie czterech koni
W nozdrzach zapach krwi
Refren:
Gdy za oknami wiatr historii itd.
Donos wigilijny
Gdzie furman, co za uzdę konie krótko trzyma
Milczą dzwonki przy saniach, nie klei się jazda
Spóźnia się na wieczerzę Betlejemska Gwiazda
Miast świątecznej zamieci – uliczna zadyma
Pasterze – na urlopie. Rozpierzchły się owce
A po pustych ulicach bez celu się szwęda
Wypędzona przez Boga i ludzi kolęda
Na świata antypody i życia manowce
Na stole – pusty talerz i opłatek chciwy
Krwawi – zraniony czasem – Chrystus Frasobliwy
Donos noworoczny
Donoszę, że Rok Stary nie oddał buławy
A Rok Nowy nie dotarł do naszych przeznaczeń
I cóż, że w zimnym żłobie mały Jezus płacze
Kiedy zamiast jutrzenki wstaje świt kaprawy
Trzej Królowie nie dotrą, ograbieni z darów
Za późno na ucieczkę do egipskiej ziemi
Trudno znaleźć kryjówkę pomiędzy swojemi
Co przywykli do zdrady i codziennych swarów
Kiedy w baranią skórę przebiera się owca
Gaśnie lampa, co miała prowadzić wędrowca
Donos senny
Śniła mi się pamięci rozszarpana blizna
Matka, w czerni, na ganku i powstańcze zwiady
Długie, nocne, Polaków w Paryżu narady
I na wysokich stołkach pijana Ojczyzna
Śnił mi się Pan Bóg, który wolność zwrócić raczył
Pieśń skuta kajdanami, która uszła cało
Jankielowe podszepty, kiedy echo grało
Trzy słowa na sztandarach i wróg co przebaczył
Lecz zanim sen się zbliżył do milczącej jawy
Obudziły się z krzykiem nasze dzienne sprawy
Donos na samego siebie
Z jednej strony kruk kracze, z drugiej wróbel kwili
W chatce na kurzej stopce dawno nikt nie mieszka
Dziewczynka z zapałkami i królewna Śnieżka
W dolinie szczytów szuka, a w górach - doliny
W worku świątecznych życzeń – zwierciadło pęknięte
Modlitwa słowa szuka a słowo – modlitwy
W mojej wewnętrznej wojnie, gdzie przegrane bitwy
Mieszają się: historia i bajki zziębnięte
Zamiast mościć posłanie w moim ciasnym niebie
Donoszę sam na siebie. Do samego siebie
Donos imieninowy
Czy pod szczęśliwą gwiazdą jestem urodzony ?
Bardziej niebo, czy ziemia rodzona, mi sprzyja ?
Czy czerń mnie oswobadza a jasność zabija
Gdy gubią się adresy z tytułowej strony ?
W wywyższenie ostatnich i słabych nie wierzę
Dopóki spłacam szczęście w procentowych ratach
Póki uczeni w Piśmie karleją na czatach
A słów prostych brakuje na nowe pacierze
Siedzę wpatrzony w lustro i życzenia składam
I uśmiecha się drwiąco Ochwanowski Adam
Donos wstydliwy
Wstydzę się za modlitwy składane pośpiesznie
Za źdźbło w oku, co nie chce przyznać się do belki
Za świętych obcowanie – na wypadek wszelki
Za jawę, co zgubiła azymuty we śnie
Wstydzę się za pijane okruchy sumienia
Za marzeń dumne hordy, rozpalone głowy
Gubiące drogę - wątki, bezduszne rozmowy
Błędne win rachowanie i brak przebaczenia
Tylko łza zabłąkana, co się w oku wierci
Nie wstydzi się człowieka, świata ani śmierci
Donos do Pana Boga
Donoszę ci, że szatan nosi boskie szaty
Przed ołtarzami klęka, krew serdeczną pije
Co zdradą zapachniało – wiara nie zabije
Zaplątana w modlitwy fałszowane znaki
Donoszę, że sumienie jest workiem do bicia
Sokrates do Temidy odnosi się z żalem
Skazany na włóczęgę i śmieszne detale
Boi się pięcioksięgu – podwójnego życia
A wszystkie twoje dzieci i bezradni święci
Toną w nurtach Jordanu niewdzięcznej pamięci
Donos symfoniczny
Donoszę wam, że konie nie mają obroku
Furman sprzedał furmankę i nie będzie jazdy
Na zachmurzonym niebie krwawo świecą gwiazdy
A jasność utonęła w pustych ramion mroku
Klucz wiolinowy zasnął, rozłażą się nuty
Dyrygent frak zastawił w cugu nałogowym
Uwertury i hymny psują się od głowy
A pięciolinia łaknie dotyku batuty
A my patrzeć na siebie nie mamy odwagi
Choć prawda jest ubrana i król nie jest nagi
Donos radosny
Donoszę wam, że radość, która szuka gniazda
Choć czasami, po trzykroć, zapiera się siebie
Ma swoje stałe miejsce na ziemi i w niebie
A drogę jej toruje Betlejemska Gwiazda
Kiedy szuka spełnienia w kruchości opłatka
Raniona często słowem i gestem prostaczym
Potrafi nienawiści konia okulbaczyć
Jak zorana boleścią, opuszczona matka
Ubrana w ludzkie szaty, ponad miarę wszelką
Jest sercem widnokręgu i deszczu kropelką
Donos kolędowy
Wędrujemy przed siebie z kolędą przewlekłą
Śmierć pod rękę z Herodem a Diabeł z Aniołem
Na stole pachnie siano, a słoma – pod stołem
Piekło w niebo się zmienia, a niebiosa w piekło
Żyd o próg się potyka przestrzeni tułaczej
Turek zbrojny przed nosem szabelką wywija
Czuwają, przy Jezusie, Józef i Maryja
A on chłostany zimnem w naszej stajni płacze
Przemijają kolejne nadzieje i święta
Ze wstydliwym pytaniem: Kto o nas pamięta...?
Aktualny numer - Strona główna |
Powrót do poprzedniej strony |
© 2010-2019 Stowarzyszenie Salon Literacki.
Kopiowanie treści zawartych w serwisie wyłącznie za zgodą Redakcji i podaniem źródła pod cytowanym fragmentem, w przypadku portali internetowych - linkiem do serwisu salonliteracki.pl.