Drukuj
Maciej Filipek

Grudzień w Salonie Literackim otwiera Maciej Filipek, gość dosyć niezwykły na naszych łamach bo żołnierz-poeta. Nie można go nazwać debiutantem, bo zaistniał w ostatnim czasie w kilku konkursach poetyckich, w tym także w czasie salonowego festiwalu „Fala poprzeczna”, a także wydał tomik.

Osiągnięcia i biografia autora nie są tu jednak tak ważne, o wiele ważniejsza jest poezja Filipka, która wypełnia ból, przeczucie nadchodzącego końca(?), rozkład. To mocna męska poezja. Jesienno-zimowa, choć bez śniegu, pełna smutku.

Polecam, serdecznie.
Paweł Podlipniak

 


 

Maciej Filipek, mieszkaniec Dęblina, żołnierz, ojciec dzieciom, mąż żonie,

laureat kilku konkursów poetyckich, autor poetyckiej książki. Kolejność dowolna.

 


 

Oddział hematologii

Zwiastunku, któryś w suszku muchy
wypadł nam z dodatku do zeszłorocznej
gazety, podjętej z parapetu na szpitalnym korytarzu.
Może zostawił ciebie ktoś z żywych?

Co nam chciałeś przepowiedzieć tym gestem,
bo przecież śmierć już nas minęła na noszach.
A pęknięcie glifu w przejściu na oddział
wzięliśmy za wzór mojego naczynka,
z którego się wylało pod skórą.
Niech cię ta pielęgniareczka
żywcem z tkanki wyjęta trzyma w opiece.

 

Gierka

Rzuć kostką, ale najpierw znajdź kostkę.
A przedtem wymyśl powód, dla którego miałbyś znaleźć i rzucić.

Podbij do niej póki jeszcze drżysz w powidoku na jej rzęsach.
Dla jasności mowa o Marii. Lecz najpierw uczyń wszystko,
żeby zatętniło jeszcze jedno naczynie połączone.

Odbij w innym kierunku, jeśli ono pęka,
bo to oznacza, że nigdy nic was nie zwiąże.

Jeśli chodzi o kwiaty. W dłoni otwiera się bukiet
niczym łagodne serce dziewczęcia. Koloryt nieba
miesza się, miesza. Na pilocie odtwarzacza naciśnij
Still i wejdź w posiadanie wycinka, w którym
nad kielichem zastyga owad zbierający nektar.

 

Parki

Bo musisz Sławomirze wiedzieć,
że my ten wiersz napisaliśmy wspólnie
z różnymi podmiotami lirycznymi.
Jednym słowem kocioł i kręcioła.

stawku, stawku. Gdybyśmy cię więc napisali
z wielkiej, a w literze drugiej przekrzywili poprzeczkę,
to okazałoby się, że na dnie spoczywa
jeden z naszych i to jego wołamy z całych sił.

Sławku, Sławku. A jeśli ciebie napiszemy z małej
i zaraz po niej poprzeczkę zawiesimy równolegle do ziemi,
to wyjaśni się, w którym miejscu leżysz na dnie
i dlaczego nie chcesz się od niego odbić.

 

Barachołka

Blaszko z zaskrońca i żaby na motywie bieżnika opony.
Trzeba cię zeskrobać, a następnie przypiąć do klapy.
I byłabyś cenniejsza niż najwyższe odznaczenie państwowe.

Baloniku z pławnego pęcherza,
który jesteś jak substrat w chemicznej reakcji.
Mógłbyś się unosić wśród gwarnego tłumu odpustu.
A ciebie sklejko wróbla będziemy nieść jak kogucika na patyku.

I ty płochliwy pretendencie do tytułu błyskotki.
Przez najbliższy sezon będziesz dzierżyć 
palmę pierwszeństwa z kłosa uschniętej trawy,
jeśli teraz nie pospieszysz się z przejściem przez jezdnię.

 

Mobbing

Tkanka jest nadjedzona. Wyżarło pół twarzy
i dlatego wstydzę się za ciebie ludzki rodzaju,
bo na płaczliwych patrzysz przez palce.

Usłyszałem, że nie posiadam żadnej wartości,
więc muszę trzymać siebie samego za słowo.

Czarnowidztwo z różnym natężeniem częstotliwości.
Gdyby chociaż wracał pomiar, a wskazówki
na skali nie stałyby w czerwonych polach.

Kwiaty maku a kwestia ludzi tchórzliwych.
Samobójstwa i ludzie odważni.
Jeśli to skrzyżujesz, będzie więcej żywych.

 

Żniwko

Sierp księżyca podcinał chmurę.
Zerżnął z mgły podgryzającej gardło,
kiedy zaciągałeś się pierwszym szlugiem.

Gwałtowne żądanie zdjęcia ordynarnej dekoracji.
Dziura po pełni zaklejona krzyżem z antypolskiej gazety,
a krzyż żywcem wycięto z okien domu po wybuchu
bomby palestyńskiego zamachowca samobójcy.

Tyle, że tam niebo zaciągnięte drukiem w Jidysz.
Słońce w siedmioramiennych świecznikach.
Podeślij link, który mnie zwiąże z autorem artykułu o początku świata.

 

ewa. M

Ryby połyskiwały tuż przy powierzchni.
Były krzesane ze srebrnego rdzenia.
Miąższ pszennego bardziej przykuwał uwagę.

Rzuciłem kawałek złocistej skórki, chleb pochwycony w locie.
Jest kilka gestów, którymi można się porozumieć.

Usiadła z wdziękiem na wodzie jak porcelanowa filiżaneczka
i kołysała się. Obraz utrwalałaś półprzymkniętym okiem,
mając odwiedziony palec od uszka plastikowego kubeczka.

 

Aktualny numer - Strona główna

Powrót do poprzedniej strony


© 2010-2019 Stowarzyszenie Salon Literacki.
Kopiowanie treści zawartych w serwisie wyłącznie za zgodą Redakcji i podaniem źródła pod cytowanym fragmentem, w przypadku portali internetowych - linkiem do serwisu salonliteracki.pl.