Drukuj

Dziesiąta edycja festiwalu Manifestacje Poetyckie była moją pierwszą. Nigdy jeszcze nie miałem okazji zobaczyć tego wydarzenia. Wybrałem się więc prywatnie, jako widz. Trafiłem co prawda na istotną konferencję w roli uczestnika, ale były to obrady „zakulisowe”, na które zaprosili mnie redaktorzy Wakatu jeszcze w maju, podczas festiwalu w Lublinie.

Pod względem skali była to jedna z większych imprez w tym roku. Przyjechało wielu poetów o „gorących” nazwiskach. W lokalach Czułość i Centrum Zarządzania Światem zaplanowano szereg kilkunastominutowych prezentacji na żywo. Obecni byli także krytycy i publicyści, którzy wraz z twórcami brali udział w różnych panelach dyskusyjnych.

Zaletą festiwalu jest względna koncentracja wydarzeń – trzy z miejsc festiwalowych znajdowały się na tej samej pierzei Rynku Starego Miasta. Przemieszczanie się między innymi punktami spotkań sprawiało czasem problem, ale rzadko. Różnorodność jest także mocnym punktem – może najmocniejszym. Ilość poruszanych podczas dyskusji problemów, charakter poszczególnych elementów programu – to wszystko raczej gwarantowało zadowolenie większości, jeśli nie wszystkich widzów. Widzów zresztą także nie brakowało i szczęśliwie nie byli to wyłącznie uczestnicy imprezy, która obroniła się przed „wsobnym” charakterem.

Jeśli chodzi o tzw. klimat, to są już sprawy indywidualnej komunikacji i gustu. Manifestacje mają po prostu własny, specyficzny charakter.

Najważniejszym punktem był „systemowy” parogodzinny panel poświęcony przebudowie priorytetu „Czasopisma” ogłaszanego corocznie przez MKiDN. Dyskusje o liście do ministra i korekcie preambuły zajęły kilka godzin i nie było łatwo zakończyć je prostymi wnioskami. Z tego co wiem, to zaledwie początek debaty. Znalazłem się tam jako redaktor naszej gazety internetowej (tu pozwolę sobie na razie bez rozwijania dodać, że jesteśmy w trakcie dużej przebudowy) razem z przedstawicielami m.in. Wakatu, Cwiszyn, Opcji, Wyspy, Własnym Głosem, Rity Baum, Lampy, Elewatora, Nowej Okolicy Poetów, Dworca Wschodniego, Arterii i Ha-artu (kolejność przypadkowa, mam nadzieję, że nikogo nie pominąłem).

Jak przy każdej takiej okazji, jednym z największych walorów imprezy jest możliwość przyjemnego spędzenia czasu z ludźmi, których się lubi. Tu czuję się zrealizowany na sto procent. Pogoda dopisała. Z tych i innych powodów wydarzenie należy uznać za udane, dziękuję za możliwość dobrego (i pożytecznego) pobytu.

Sławomir Płatek

 

Aktualny numer - Strona główna

Powrót do poprzedniej strony


© 2010-2019 Stowarzyszenie Salon Literacki.
Kopiowanie treści zawartych w serwisie wyłącznie za zgodą Redakcji i podaniem źródła pod cytowanym fragmentem, w przypadku portali internetowych - linkiem do serwisu salonliteracki.pl.