Drukuj

Twórca czasami potrzebuje potwierdzenia, że robi coś z sensem i nie pisze jedynie dla siebie, a takie poświadczenie znajduje się też wśród innych twórców. To kwestia pewnej samoświadomości artystycznej zdobywanej podczas obcowania ze środowiskiem twórczym i jego dorobkiem. W moim odczuciu warto bywać, by się umiejscowić i zdobywać umiejętności poprzez kształcenie się. Świetną sposobnością ku temu jest zamysł Izy Fietkiewicz-Paszek i Anety Kolańczyk realizowany jako Kaliski Festiwal Poetycki im. Wandy Karczewskiej.

Jestem na nim po raz pierwszy, choć to druga edycja tego spotkania; w towarzystwie uznanych w literaturze indywidualności (Karol Maliszewski, Karol Samsel, Jerzy Suchanek i inni) mam okazję przeżywać konfrontację sama z sobą. Przyjeżdżam nieco spóźniona, nie widzę otwarcia festiwalu i kilku ważnych punktów programu (tu program), wchodzę do Centrum Kultury i Sztuki w Kaliszu około godziny 18.30; na pierwszym piętrze wrze - nastrojów, jakie budzi dyskusja na temat powieści Wandy Karczewskiej na pewno nie da się określić mianem letnich. Siadam na widowni, wśród obecnych unosi się duch pisarki. Karol Samsel opowiada o pracy nad jej osobliwą prozą, opisuje jak wyszukiwał listy Karczewskiej, ile czasu i zaangażowania poświęcił Odejściu, Wizerunkowi otwartemu i Głębokim źródłom. Przy stoliku dyskutantów głos zabierają także Karol Maliszewski i Jerzy Suchanek, rozmowę prowadzi Aneta Kolańczyk. Inspirująca lekcja na temat twórczości Wandy Karczewskiej, ale też odniesienie do przeżyć współczesnych poetów; Karol Maliszewski chwali tę prozę, mówi, że jest ona źródłem natchnienia.

Poeta bywa osamotniony w swym akcie twórczym, ale czy pozostaje odosobniony później, kiedy jego dzieła muszą bronić się same? Dyskusja mnie porusza, postanawiam przeczytać cokolwiek Karczewskiej, jestem zainfekowana.

Przerwa, ładowanie akumulatorów, rozmowy w kuluarach; witam się ze znajomymi poetami i poznaję nowe nazwiska i twarze. Niebawem wracamy, a na scenie zaczynają się dziać Listy do Seweryna (spektakl w reż. Włodzimierza Garsztki). W scenerii poprzyczepianych do ruchomych ścian kopert czytane są przejmujące listy poetki; na koniec aktorki ubrane w płaszcze zdejmują koperty i wysypują z nich proch. Nad widownią unosi się sugestywna chmura, która daje do myślenia; czymże są listy i ukryte w nich emocje? Czas wszystko spopiela.

O 21.00 zaczynamy Spacer w alei parkowej z zespołem Kalimba. Ów niecodzienny koncert oparty na poemacie Karczewskiej paraliżuje emocjonalnie, recytacja Karola Samsela do podkładu muzycznego porusza do głębi; słowa piętrzą się, wznoszą i dotykają najczulszych zakamarków duszy. Jestem pod wielkim wrażeniem.

Drugi dzień festiwalu zaczynamy o 12.00 Turniejem Jednego Wiersza o statuetkę W. Karczewskiej, którą w zeszłym roku zdobył Karol Samsel. Udział bierze 27 poetów z różnych miast Polski, w jury zasiadają: Karol Maliszewski (przewodniczący), Jerzy Suchanek i Karol Samsel, całość prowadzi sekretarz jury Dorota Ryst. Prezentacje pozwalają poznać wielu poetów znanych mi ze słyszenia, mam wreszcie okazję zobaczyć ich na żywo.

Po 16.00 uczestniczymy w podsumowaniu sezonu działalności Stowarzyszenia Promocji Sztuki Zwiersz się z nami pod wieczór; mogę zaznajomić się z poetami odwiedzającymi Kalisz z inicjatywy Łyżki Mleka w ciągu mijającego roku. Wiersze czytają młodzi Kaliszanie i sami autorzy, pokazywane są również zdjęcia ze spotkań. Wspominane są imprezy towarzyszące „zwierszeniu”, na przykład Festiwal Działań Artystycznych im. Marii Konopnickiej oraz Kaliski Tygiel Kulturowy.

Następnie zbieramy się na wieczorze autorskim Karola Maliszewskiego, który prowadzi Karol Samsel; jestem mile zaskoczona klimatem spotkania, jest prawdziwie i dowcipnie; bohater wieczoru czyta fragment swojej powieści, śmiejemy się do rozpuku. Urzeka mnie swoim wywodem na temat powieści Manekiny. Zaraz potem Jerzy Suchanek przyznaje Nagrodę Otoczaka Przemysławowi Owczarkowi, wygłaszając laudację. Perełką kończącą festiwal jest monodram Barbary Janas-Dudek na podstawie jej zbioru pt. Zakład pracy chronionej. Na dużej scenie mogliśmy absorbować odważną grę aktorki-poetki, dziewczyny z Chorzowa, która organizuje „Port poetycki” w swoim mieście. Muszę przyznać, że spektakl zrobił na mnie niezapomniane wrażenie (fragmenty można zobaczyć w internecie).

Zanim Beata Dąbrowska, prezes Łyżki Mleka, ogłosiła oficjalne zakończenie festiwalu, poznaliśmy laureatów turnieju, nagrodę główną i statuetkę otrzymała Beata Patrycja Klary, znana już dobrze poezji współczesnej poetka gorzowska.

Na kaliskie spotkania z poezją (zorganizowane z wielkim rozmachem i serdecznością) warto przyjeżdżać, przynajmniej takie jest moje zdanie; myślę, że nikt nie wyjechał stąd głodny, a… kto nie lubi mleka, zmieni zdanie, próbując Łyżki Mleka.

Agnieszka Tomczyszyn-Harasymowicz
Zdjęcia Arek Łuszczyk

 

 

Aktualny numer - Strona główna

Powrót do poprzedniej strony


© 2010-2019 Stowarzyszenie Salon Literacki.
Kopiowanie treści zawartych w serwisie wyłącznie za zgodą Redakcji i podaniem źródła pod cytowanym fragmentem, w przypadku portali internetowych - linkiem do serwisu salonliteracki.pl.